Witam Was i pozdrawiam serdecznie
Jestem "nowa" pod tym względem, że to mój pierwszy post, ale jako obserwator i czytelnik jestem z Wami od kilku miesięcy. Podziwiam walkę i siłę wielu z Was.
Sytuacja, z jaką się do Was zwracam, wygląda tak: moja Babcia, lat 69, po przebytym udarze (sprawna - porusza się samodzielnie), trafiła do lekarza POZ ze względu na utrzymujący się, długotrwały kaszel. "Trafiła" to złe słowo, ja ją wygoniłam, bo Babcia stroni od lekarzy i wszystkiego, co medyczne. Strach? Nie mnie oceniać...
Przemiła p. Doktor skierowała Babcię na RTG klatki piersiowej, oto wynik:
RTG klatki:
Pola płucne bez zagęszczeń miąższowych. Sylwetka serca podparta na przeponie, powiększona. Zmiany guzkowo-włókniste w polach górnych płuc. Zacienienie w kącie przeponowo-sercowym prawym.
Przyznaję bez bicia, że niewiele z tego rozumiem. Czy wygląda to nowotworowo? To jedyne badanie, jakie miała Babcia, gdyż na poszerzenie diagnostyki nie wyraża zgody.
Oprócz kaszlu, dokucza jej także brak apetytu i, co za tym idzie, znaczny spadek masy ciała. Przez kilka miesięcy schudła ponad dziesięć kilo.
Poza tym nie narzeka na ból, miewa rzadko stany podgorączkowe, nie ma gorączki.
Moja prośba o pomoc bierze się także z tego, iż moja Mama, córka Babci, zmarła w 2007r. w wyniku rozsianego procesu DRP. To było tylko kilka miesięcy, bez leczenia, gdyż oczywiście nie wyraziła na nie zgody...
Martwię się o Babcię. Mieszkamy razem, po śmierci Taty w ubiegłym roku jest moją jedyną rodziną. Może ktoś podpowie, jak powinnam z Nią rozmawiać, aby zgodziła się na badania?
Pozdrawiam Was, ściskam i życzę dużo zdrowia.
Melania.