Markery były robione tylko te które opisałam wcześniej ( nie wskazujące na nowotwór). W środę zapisałam mamę to gastro-onkologa,podobno jednego z lepszych.
Stan zapalny był sugerowany już dawno,później była teza o raku,a teraz znowu nie rak,ale nie wiadomo co
markery są podwyższone, wskazujące czy nie - nie należy ich eliminować! tk ostatnie pokazało, że guz ma 29x29, czyli się powiększył + naciek, więc oczywiście powtórzenie biopsji jest wskazane, ale też jak pisałyśmy wcześniej trzeba poszerzyć diagnostykę, żeby całkowicie wykluczyć!
dodatkowo ból w jamie brzusznej przechodzący na plecy! co też może wskazywać lub nie!
Właśnie dawno nie pisałam a wszystko tak szybko poszło... Po wykonaniu badań dostaliśmy wyrok- rak trzustki z przerzutami do wątroby. Wczoraj zadzwoniłam do pani doktor i poprosiłam,żeby wszystko szczerze mi powiedziała. Mamy parę miesięcy...
Już sama nie wiem co mam myśleć,co robić czy w ogóle mogę coś jeszcze zrobić.
Mama jest po pierwszej chemii jakiejś lekkiej. Wystąpili o zgodę na mocniejszą i pewnie następna będzie już taka.
Bezsilność wobec tego gó** a jest straszna. Najgorsza.
Sinea, trzymajcie się, może zdarzy się tak, że ktoś gdzieś wynajdzie lek na to cholerstwo, może zdążycie, może chemia zadziała, trzeba wierzyć.... tego Wam życzę. Trzymam kciuki!
Zapytaj lekarzy o Paklitaxel. I sama o tym poczytaj. Teraz Europa zaczyna tym leczyć raka trzustki (dotychczas rak piersi, płuc, jajnika). U nas są pierwsi pacjenci na tym z ca trzustki. Warto spróbować, bo przecież ani Gemzar ani Folfironox nie wyleczą, a jedynie wydłużą życie. Może ten paklitaxel pomoże. W Europie już jest zarejestrowany do leczenia raka trzustki, a u nas jeszcze nie, ale może uda się kupić to albo wziąć udział w jakimś badaniu. Podrąż temat. Może u tego profesora, co powiedział z taka swobodą, że nie to rak (złość mnie ogarnęła jak to czytałam). Trzeba walczyć, bo jak chemia wyciszy raka, zmniejszy jego ogniska, to może wtedy uda się coś z tym zrobić. Walcz, bierzcie chemię jaka się da. Próbujcie. Ale wystrzegaj się teraz operacji, która może tylko pogorszyć stan mamy, a nie wydłuży życia. Trzymam za was kciuki
Dzień dobry. włączę się do tematu bo u nas (choruje Mama) sytuacja jest podobna, guz trzonu trzustki rozsiany do wątroby- diagnoza (po USG, TK, biopsji- gruczolakorak) chemioterapia paliatywna. Dodatkowo dostaliśmy informację, że warto wykonać splanchnicektomie, czyli w dużym skrócie usunięciu elementów układu nerwowego odpowiedzialnego za ból m.in. przy nowotworze trzustki. Mam informację że skuteczność nie jest 100 % ale wysoka i do tego nerwy się po jakimś czasie odradzają. Lekarz stwierdził że warto. Poszukujemy miejsca, w którym to robią.
Moja wątpliwość, której do końca nie rozwiałem dotyczy możliwości operacji guza trzustki, który jest wg lekarza operacyjny, ale skoro już dał przerzuty to nie ma to sensu. Że sama operacja spowoduje wstrzymanie dalszego leczenia (chemioterapii) itd. Czy naprawdę tak to działa?
Może odwlec chemioterapię np. z powodu konieczności wygojenia się rany.
Bardziej chodzi o to, że w przypadku przerzutów nawet jeśli wytnie się guza z trzustki, to przerzutów już się nie usunie - nowotwór więc pozostaje i dalej będzie się rozsiewał. Tak więc obciążająca operacja na nic.
graba79, jeśli miałbyś jeszcze jakieś pytania dot. Mamy, załóż swój własny wątek w tym dziale dot. choroby (masz już jeden, ale dot. poszukiwań lekarza, a to co innego), zamieść wyniki, wówczas tam będziemy omawiać Twoje wątpliwości.
Dzisiaj dowiedziałam się o przypadku koleżanki mojej cioci,która miała ten sam przypadek + przerzuty do śledziony. Usunięto część wątroby i reszty "zakażonych" organów. Kobieta jest 2 lata po operacji i ma się dobrze. Zabieg wykonano w warszawskim szpitalu. Dostałam namiary na prowadzącego ją lekarza,będę się dowiadywała. Jedni mówią,że operacja,inni że absolutnie, można troszkę zgłupieć .
Mi już dwóch specjalistów mówiło że operacja byłaby możliwa gdyby nie przerzut do wątroby, dlatego mam wątpliwości. Proszę Cię o informację odnośnie przypadku tej osoby i namiarów na lekarza. Wiele różnych informacji jest w internecie, a jak się człowiek z tym spotyka bezpośrednio to okazuje się zupełnie inaczej. Ale nadzieja umiera ostatnia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum