mojej siostrze mówiono ,że będzie bolało tydzień. Bolało ponad 2 tygodnie!. pierwszy tydzień była ciągle na morfinie. Stent jest od lutego ale pobolewa do tej pory, uciska na tchawicę i czuć go.
niutek,
dziękuję za odpowiedź. Twoją siostrę w takim razie musiało bardzo boleć skoro musiała brać morfinę. każdy czlowiek jest inny, mój Tato bierzo tylko zwykłe środki przeciwbólowe na noc, żeby go ból nie budził. w ciągu dnia nie chce brać bo mówi,że nie boli tak bardzo ,ale krzywi się bardzo jak mu się odbije czy sobie czkniE. Mam nadzieję,że szybko mu przejdzie. Czy Twoja siostra je stałe pokarmy ?? Tato boi się spróbować bo lekarz mu powiedział,że od niepoprawnego jedzenia może się zapchać stent.
absolutnie nie może
jakby coś zjadła to może zatkać przełyk i będzie tragedia. Je tylko zmiksowane posiłki, i popija czymś musującym, który świetnie odkleja pokarm od stentu.
to niesamowite, dlaczego więc mój Tata dostał zielone światło?? lekarz mu powiedział czego nie może jeść np drobiu ,mięs , szynki itd, ale pozwolił powoli jeść stałe pokarmy. Muszą w takim razie rodzice to wyjaśnić,
Witam ponownie,po długiej przerwie. Skoro kiedyś watek zaczęłam to chciałabym go również zakończyć.
12.07.2012 roku czyli 6 dni temu choroba zabrała mi Tatę :(
Tata miał jeszcze pobrane wycinki z otrzewnej w kierunku zlecenia chemioterapii, miał zostawiony dren ponieważ stwierdzono wodobrzusze. Tatuś był bardzo słaby, coraz mniej jadł i pił. Przez ostanie 3 dni nie wstawał już wcale . na 3 dni przed śmiercią trafiliśmy do hospicjum z nadzieją na wzmocnienia Taty ponieważ panowały okropne upały a Tatuś prawie nic nie pił. Myśleliśmy Tatę wzmocnić i zabrać do domu pozostając pod opieką hospicjum domowego. Wieczorem w środę dzień przed odejściem Tatuś nie miał już sił usiedzieć,żeby siostra mogła go ogolić. Nie miał sił utrzymać oczu otwartych, powieki mu ciążyły jakby dużo ważyły. Rano wyglądał jeszcze gorzej, już się nie obudził na śniadanie ani jak przyszłyśmy, oddychał bardzo głęboko a przerwy pomiędzy oddechami były długie. Byliśmy pewni,że Tato jest nie świadomy a okazało się,ze na każde pytanie odpowiadał skinieniem głowy. Przy ostatnim Namaszczeniu sam wyciągnął dłonie spod kołdry. Odszedł cichutko przy mojej mamie i bracie. Chudziutki, słabiutki, wyniszczony. Serce pękało od patrzenia na niego, ale staram się w ten sposób nie myśleć,żeby się nie zadręczać. Był dzielny do samego końca, wierzę z całych sił,że jest w lepszym świeci i będzie się nami opiekował z nieba...
madziulena, jest w lepszym świecie, tego możesz być pewna. Mój ojczym odszedł w podobny sposób tylko w domu, byl pod opieką hospicjum domowego, ja przy odejściu nie byłam, była moja mama, trzymała go za rękę i łzy mu z oczu popłynęły...tak bardzo chciał żyć, nawet w zimie lekarzowi powiedział, oby do 'czereśni'...lekarz na to, panie Drago'oby do wiśni', to nie była złośliwość, teraz już dużo więcej rozumiem ze słów lekarza... wtedy nie zwracałam na to uwagi..
Wiesz, mam wrażenie że to była agonia...
Bardzo Ci współczuję, wiem co to znaczy stracić tatę, bo straciłam go po raz drugi :(
_________________ Przykro, że daje się osty...nie myśląc :(
dziekuję za słowa współczucia.
Anulinka12 bardzo Ci współczuję. Wiesz ja sama nie wiem skąd we mnie,aż tyle wiary i pewności,że Tato jest w lepszym świecie. Jestem osobą wierzącą ,ale nigdy nie przypuszczałabym,że mam tyle siły,żeby przez to wszystko przejść. Te ostanie dni były trudne, na szczęście Tatuś bardzo nie cierpiał . Każdy dzień przygotowywał nas i oswajał z myślą,że Tata odejdzie Kilka godzin przed Jego odejściem modliłam się o to,żeby Bóg wziął już Go do siebie- wiem to godne potępienia,że nie błagałam o cud, o poprawę....
Pożegnaliśmy Go godnie a ja naprawdę dziwię się skąd u mnie tyle spokoju i zrozumienia dla tej sytuacji....może poniekąd stad,że nie do końca pojmuje,że Taty naprawdę nie ma.
Tak sobie myślę, że ja Tatę powoli traciłam od 11 miesięcy. powoli tracił poczucie humoru, uśmiech, wiarę w to,że będzie dobrze. Zmieniał się fizycznie i psychicznie i oddalał od nas. Nigdy nie był otwarty i nie wyrażał otwarcie swoich uczuć.
Walczyłam o niego pazurami,ale widocznie Bóg też go chciał u siebie a w takim starciu nie miałam szans.......
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum