Witam, jestem tu pierwszy raz, pewnie jak w większosci każdu zdesperowany człowiek szukam pomocy, pocieszenia, nadziei? Mój mąż ma 40lat i czerniaka.
Melanoma malignum typus nodularius cum ulcerationis,
6,9 mm Breslow,
IV stopień Clarka,
Znaleziono 24 figury podziałów mitotycznych / 1mm2.
pT4b.
Immnofenotyp CK-, Vim+, S100+, HMB45+,
AKTYWNOŚĆ proliferacyjna Ki 67+ W 30% jąder komórkowych.
Zmiana usunieta w granicach zdrowych tkanek.
Dodam że czerniak powstał z pieprzyka na karku tuż za uchem.Nasz lekarz jest w trakcie konsultacji zprofesorem z Warszawy co do dalszego leczenia. Strasznie się boję. Byliśmy w Gliwicach, ale tam kazali tylko obserwować ranę i okolicę, czyli co? czekać? Nasz onkolog siE nie zgadza z tymi zaleceniami.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: biofanka: 2012-01-25, 12:45 ] Poprawiłam troszeczkę, aby wynik był bardziej czytelny.
I bardzo słusznie. Konieczne jest poszerzenie marginesów, co może być trudne ze wzg. na lokalizację .Być może konieczny będzie przeszczep.
Podobnie z rutynowym oznaczeniem węzła wartowniczego zmiany zlokalizowane w tym miejscu znacznie utrudniają z powodów anatomicznych wykonanie tego zabiegu. Dlatego zapewne lekarz konsultuje się z innym ośrodkiem mającym większe doświadczenie.
Zmiana miejscowo jest bardzo zaawansowana konieczne będzie wykonanie także badań obrazowych typu PET -CT w celu wykluczenia przerzutów odległych.
jolanta 3 napisał/a:
Byliśmy w Gliwicach,ale tam kazali tylko obserwować ranę i okolicę,czyli co?czekać?
To nie jest wlaściwe i standardowe postępowanie!
Póki co poczekajcie spokojnie na decyzje po konsultacji waszego onkologa. Powodzenia
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję bardzo za szybką odpowiedź.Nasz onkolog chce powiększyc margines,miał nadzieje ,że IO pomoże,przecież tam sąspecjaliści od szyi i głowy,ale dla nich to jak zwykły katar.Pozdrawiam.
nie mogę jakoś uwierzyć by profesor z CO w Warszawie zajmujący się czerniakami (a taki jest tu jeden) potraktował przypadek Twojego męża jak przypadek z kataram.
Ja sama miałam podobne parametry czerniaka gdy trafiłam do zespołu tegoż profesora i on sam przejął mój przypadek, zajmując się mną niezwykle profesjonalnie.
Anyway,
możesz sama osobiście skontaktwoć się mailowo z prof Rutkowskim, powołując się na rozmowę Twojego onkologa z nim i prosząc o uzasadnienie podjętych przez panów ustaleń, by je zrozumieć.
Jolu, a z jaka placówką związany jest onkolog, który prowadzi męża, bo rozumiem, że nie jest to onkolog z CO w Gliwicach?
Ważne jest, by mąż był teraz w dobrych rękach.
Trzymaj się dzielnie i podziel się z nami szerszymi informacjiami odnośnie tego, co za postępowanie Wam zaproponowano na tym etapie. Wówczas, bazując na podstawie własnych doświadczeń być może będziemy mogli Wam coś podpowiedzieć.
Marjanno,to nie profesor tak nas potraktował, tylko lekarz w Gliwicach.Z profesorem ma się konsultować nasz lekarz ,a w poniedziałek mamy wizytę ,więc coś będziemy wiedzieli więcej.Leczymy się narazie w Zielonej Górze,tylko raz byliśmy na konsultacji w Gliwicach.Pozdrawiam
zatem czekam razem z Wami na wiadomości po poniedziałkowej wizycie u onka. Mam nadzieję, że udało mu się skontaktować z prof Rutkowskim.
A jeśli nie, to sama umów wizytę w Warszawie
- by mieć drugą opinię.
Bądź dobrej myśli i staraj się być solidnym wsparciem dla męża -)
Witam.Właśnie wróciliśmy od lekarza ,który skonsultował się z prof.Rutkowskim.Za tydzień czeka nas kolejny zabieg,powiększenie marginesu,a potem stała kontrola.Narazie żadnych leków tylko obserwować węzły ,ranę i okolicę.Pozdrawiam.
Niech Cię nie niepokoi, że mąż nie dostał żadnych leków, bo chyba nikt z nas na tym etapie choroby nie dostał żadnych leków. Mam nadzieję, że nic go nie boli i poza psychicznym niepokojem mąż ma się ok.
Termin kolejnego zabiegu jaki zaproponowano mężowi jest rewelacyjny!
Witam moj chlopak tez byl w warszawie na konsultacji u DR RUTKOWSKIEGO i tez sie dowiedzial ze jesli nie ma rozsiewu choroby to zadnych lekow nie stosuje sie zostaje tylko czekanie do badan klinicznych takze sie nie nadaje bo nie ma przerzutow<prosze boga zeby tak juz pozostalo>
Witam wszystkich.Już po zabiegu,Boże jak długo docinali ten margines ,myslałam,że oszaleję.Mąż dopiero teraz czuje ból,ale miał głęboko wycinane i mówi ,,ze go kuje,,w srodku,ale to szwy ,co prawda rozpuszczalne-te pod skórą,bo na zewnątrz ma normalne.Teraz znów czekanie na wynik,taki już nas los.Patrzcie jak się życie zmienia ,kiedyś żyliśmy od wypłaty do wypłaty ,a teraz od badania do badania.Pozdrawiam
Jola,
ból w okolicach poddanych zabiegowi jest normalnym objawem po insterwencji chirurgicznej. Gdy utniesz się przy siekaniu warzyw też Cię boli, więc męża też ma prawo boleć po "ciachnięciu" przez chirurga.
Dobrze, że czekanie na zabieg macie już za sobą.
Dbaj o męża i nie panikuj nadmiernie oczekując na wyniki.
Będzie dobrze!
Witaj Jolu!
Dzisiaj przeczytałam Twój post. ja również miałam czerniaka na głowie za uchem ( w ubiegłym roku) poszerzano mi także margines - nie wiem jak u Twojego męża, ale dla mnie zabrakło trochę skóry i skończyło się przeszczepem. Badano mi także wówczas wartownika (węzły na szyi). Szwów było sporo ( na głowie i szyi), ale wynik po wycięciu wykazywał wszystko - Ok!. Trzymam kciuki za twojego męża aby wszystko było OK! najważniejsze, że dotarliście do najlepszego specjalisty.
Ewo,dziękuję Ci za odpowiedź.U mojego męża obyło się bez przeszczepu,ma 12 szwów,za pierwszym razem było 6.To o co pytałam powyżej to właśnie wynik po wycięciu marginesu,tylko nie mam pojęcia ,co oznacza,a wizyta dopiero w poniedziałek.Pewnie ,że mam nadzieję,że wszystko bedzie ok.i jak tak sobie poczytam o wszystkich,co tak dzielnie walczą,to zaraz mam więcej sił.A lekarza mamy naprawdę super.Pozdrawiam gorąco.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum