1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: dyskusja o wyleczalności raka piersi w stadium uogólnienia |
vioom
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 14557
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2014-09-25, 20:25 Temat: dyskusja o wyleczalności raka piersi w stadium uogólnienia |
Pozwolę sobie wyrazić moje przekonania:
miećhaka_na_raka napisał/a: | mufasa83 mam do CIebie pytanie: jak mozna wyleczyc sie z jakilkolwiek choroby, nie tylko z nowotworu nie wierzac , ze sie z niej wyleczy? |
Zwyczajnie, po prostu, za pomocą osiągnięć współczesnej medycyny. Pacjent, którego na ogół można wyleczyć nie musi wierzyć, żeby zostać wyleczonym. Pozostaje jednak kwestia jego stanu psychicznego. Każdy normalny chory będzie wierzył i chciał, żeby zostać wyleczonym.
miećhaka_na_raka napisał/a: | Poza tym w ogole nie rozumiem terminu "zludna nadzieja", nadzieja jest albo jej nie ma, nie ma zludnych, czy falszywych nadziei |
A jakim terminem określić twierdzenia "wszystko będzie dobrze, wyjdziesz z tego" mówione do chorego, który nie rokuje wyleczenia? Jak określić wiarę takiego chorego w swoje wyleczenie budowaną na podstawie zapewnień bliskich, rodziny, pomimo stanu, który spowoduje w ciągu kilku kolejnych tygodni, miesięcy jego śmierć?
miećhaka_na_raka napisał/a: | a dwa dlaczego uzurpujesz sobie prawo do wypowiadania sie w imieniu wszystkich chorych na na raka i na dodatek sugerujac, ze sa niezdolni do oceny swojej sytuacji, że juz nie wspomne o "odbieraniu szansy na zalatwienie swoich spraw?" |
Nic takiego w wypowiedziach mufaso83 nie dostrzegam. Ocena swojej sytuacji następuje na podstawie wyników badań, rozmów z lekarzami. Czy można ocenić swoją sytuację właściwie, kiedy rodzina w źle pojmowanej "dobrej wierze" chowa wszystkie wyniki i zapobiega jakiemukolwiek kontaktowi z lekarzem? Nieraz wręcz zabrania lekarzowi mówienia o diagnozie co zakrawa na paranoję!
miećhaka_na_raka napisał/a: | myslisz, ze to jakies bezmozgie istoty, ktorym trzeba mowic co i jak maja myslec? |
W sytuacji, gdzie 70% społeczeństwa zdaje się przejawiać cechy bezmózgich istot to stwierdzenie może mieć w sobie wiele prawdy
Pozdrawiam |
Temat: dyskusja o wyleczalności raka piersi w stadium uogólnienia |
vioom
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 14557
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2014-09-25, 18:50 Temat: dyskusja o wyleczalności raka piersi w stadium uogólnienia |
Ja nigdy do złudnych nadziei ręki nie przyłożę, zawsze prawda, zgodna z wiedzą medyczną jest najważniejsza i jeśli ktoś twierdzi, że zioła, szaman, Jezus czy inny Alibaba go uleczy z nieuleczalnej choroby to albo jest skończonymi idiotą albo działa świadomie w bliżej nieokreślonym celu. Takie twierdzenia są absolutnie szkodliwe.
Natomiast twierdzę, że podejście do choroby, optymizm i także wiara w możliwość własnego organizmu sprzyja skutecznemu leczeniu. Niekoniecznie za sprawą jakichś mistycznych metod ale choćby poprzez właściwe realizowanie planu leczenia, zmiany nawyków czy stosowanie dodatkowych, dedykowanych leczeniu leków, zabiegów. Wiara w domyśle religia też może pomagać w terapii ale samodzielnie takowej nie stanowi!
Uważam, że powiedzenie nieuleczalnie choremu, który zdaje sobie sprawę ze stanu w którym się znajduje i wie o złych rokowaniach ale także takiemu, który równocześnie kontynuuje leczenie, że istnieje cień szansy na to, że choroba się cofnie lub zatrzyma nie jest kłamstwem i może tylko sprzyjać sukcesowi terapeutycznemu.
Jeszcze raz powtórzę - nigdy nie należy mówić choremu, że będzie na pewno wyleczony, równocześnie nie informując go o jego stanie i rokowaniach.
Pozdrawiam |
Temat: dyskusja o wyleczalności raka piersi w stadium uogólnienia |
vioom
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 14557
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2014-09-25, 14:52 Temat: dyskusja o wyleczalności raka piersi w stadium uogólnienia |
Osobiście nie negowałbym w 100% możliwości wyleczenia bardzo małego odsetka z przerzutowymi nowotworami litymi takimi jak na przykład rak jelita grubego, rak piersi, rak nerki...
Część chorych, którzy klinicznie są pacjentami z rozpoznanym nowotworem w IV stopniu zaawansowania klinicznego diagnozowani są na przykład z pojedynczym przerzutem do płuca (nerka), wątroby (jelito grube) czy nawet mózgu. Tacy chorzy są znakomitymi kandydatami do walki nawet o całkowite wyleczenie - usunięcie doszczętne ogniska pierwotnego, usunięcie doszczętne ogniska przerzutowego i konsolidacyjne leczenie uzupełniające - chemioterapię i/lub radioterapię zgodnie ze wskazaniami w leczeniu rozpoznanego nowotworu. Wielu z takich chorych można całkowicie wyleczyć, choć co niestety jest smutne - takich chorych jest po prostu niewielu. Niemniej uważam, że nie należy ich pomijać i mieć w świadomości wszystkie możliwości leczenia. Poza tym rzeczywiście uzyskanie długotrwałych remisji także jest możliwe i niejednokrotnie tacy chorzy umierają nie z powodu nowotworu. Odnotowywano przypadki, że u chorych z rozsianym rakiem nerki po radykalnej nefrektomii uzyskiwano regresję zmian przerzutowych i stabilizację choroby w mechanizmie autoimmunologicznym. Dyskusje takich przypadków dostępne są w sieci.
Skądinąd wiadomo, że jestem ogromnym zwolennikiem twardych dowodów, współczesnych metod leczenia i raczej chłodnego spojrzenia na każdego chorego i jego chorobę, tak uważam, że pozytywne nastawienie i wiara w wyleczenie, nawet w sytuacjach bardzo trudnych może przynieść wyłącznie korzyści. A nie kosztuje nic!
Pozdrawiam! |
|
|