1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Czy pozywać szpital? |
nav
Odpowiedzi: 4
Wyświetleń: 6142
|
Dział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny Wysłany: 2015-06-12, 13:46 Temat: Czy pozywać szpital? |
Dziękuję za odpowiedzi.
Pozew to dla mnie już ostateczny krok, bo również zdaję sobie sprawę z tego, jak ciężka będzie to sprawa w kwestiach dowodowych.
Czy jednak ktokolwiek z Was słyszał bądź miał styczność z procedurą o stwierdzenie zdarzenia medycznego, którą prowadzi się przed Wojewódzką Komisją? Wydaje się, że jest to prostsze postępowanie, a skoro mówicie, że błędy diagnostyczne są, to warto pociągnąć szpital do odpowiedzialności. Nie chodzi nawet o pieniądze, po prostu serce mi ściska, gdy myślę o lekarzach, którzy nie reagowali na cierpienie mojej mamy pomimo licznych pytań i próśb. |
Temat: Czy pozywać szpital? |
nav
Odpowiedzi: 4
Wyświetleń: 6142
|
Dział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny Wysłany: 2015-06-07, 21:27 Temat: Czy pozywać szpital? |
Witam,
jak już pisałam w innym poście, moja mama zmarła na raka odbytnicy na początku kwietnia. Obecnie biję się z myślą, czy powinnam pozwać szpital, który błędnie zdiagnozował chorobę. Nie jestem jednak pewna, czy są ku temu podstawy i chciałabym spytać Was - osoby obyte z tematyką.
Sytuacja wyglądała tak:
Mama trafiła do szpitala w połowie grudnia z potwornymi bólami podbrzusza i biegunką. W szpitalu przetrzymali ją 10 dni, nie stwierdzając NIC pomimo (w mojej ocenie oczywistych) wyników badań. Z badania ginekologicznego wynikało, że nie widać jednego jajnika ze względu na jakiś płyn. W tomografii też było widać płyn i nacieki, prawdopodobnie NPL (tak było napisane). Jedynie markery nowotworowe nie były podwyższone (a czytałam, że one nie są tak naprawdę wyrocznią co do istnienia raka). Plus zajrzano do jej odbytnicy, ale tylko na ok. 10 cm i też nic nie zauważono. Na tej podstawie stwierdzono, że mama najpewniej ma zapalenie uchyłków jelita i nie mogą zrobić teraz kolonoskopii, bo jest ryzyko perforacji jelita. Zapisano więc mamę na kolonoskopię na połowę stycznia.
Przez cały miesiąc mama cierpiała, nie bardzo mogła jeść i chudła. Poszła prywatnie do ordynatora, który tylko stwierdził znowu, że to zapalenie uchyłków.
W połowie stycznia kolonoskopia pokazała oczywiście bardzo zaawansowanego raka odbytnicy. Lekarz onkolog tylko na podstawie wyników z grudnia stwierdził, że rak był już oczywiście widoczny.
Straciliśmy zatem miesiąc... Przez to moja mama była już wycieńczona i nie miała siły do walki, pomimo że bardzo się starała. Przez jeden miesiąc bardzo schudła, bo nie mogła jeść i wiadomo - kompletnie podupadła na siłach.
Stąd moje pytanie do Was - czy lekarze rzeczywiście mogli nie wykryć raka w takim stadium? I czy ten miesiąc coś by zmienił? Czy rak mógł tak bardzo urosnąć w ciągu miesiąca? I czy jest Waszym zdaniem sens walki ze szpitalem?
Bardzo dziękuję za wszelkie odpowiedzi. |
Temat: Skutek uboczny fentanylu czy to już powolny koniec? |
nav
Odpowiedzi: 12
Wyświetleń: 7459
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2015-04-06, 08:52 Temat: Skutek uboczny fentanylu czy to już powolny koniec? |
Dziękuję za odpowiedzi.
Mama odeszła wczoraj - na szczęście w domu i wśród rodziny. Teraz już przynajmniej nie cierpi.
Pozdrawiam serdecznie.
Paulina |
Temat: Skutek uboczny fentanylu czy to już powolny koniec? |
nav
Odpowiedzi: 12
Wyświetleń: 7459
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2015-04-04, 19:33 Temat: Skutek uboczny fentanylu czy to już powolny koniec? |
Witam serdecznie,
moja mama ma nieoperowalnego guza odbytnicy. Przerzuty do układu rozrodczego, otrzewnej i wątroby.
Od początku choroby bardzo, ale to bardzo cierpi. Na mamę słabo działał już nawet tramadol i sama morfina.
Mama ogólnie była żywą osobą, starała się dużo chodzić, jeść, pić pomimo potwornego bólu. Rozmawiamy, a nawet bywają wesołe chwile, gdy czuje się nieco lepiej. Nigdy nie odpuściła i ciągle wierzy, że coś pomoże.
Ogólnie walczymy z jej wyniszczeniem, aby mogła przyjąć chemioterapię.
Ostatnio lekarze włączyli już fentanyl w plastrach i tu zaskoczenie. Przez dwa dni było fajnie, bo w końcu ból ustąpił i drzemała, i spała, a miała z tym ogromne problemy. Trzeciego dnia była już słabsza. W ostatnią środę była już tak słaba, że trzeba ją było nosić do toalety. Z dnia na dzień mama przestała jeść i pić, mówiąc, że nie może połykać. Pomimo próśb nic nie przyjmuje. Dziś jej stan pogorszył się na tyle, że jedynie leży i bardzo ciężko oddycha. Nie ma z nią kontaktu i nie mówi nic, ale mam wrażenie, że nas rozumie.
Wiem, że okoliczności, które przedstawiłam są klasycznymi objawami odchodzenia, jednak zastanawia mnie, że to stało się tak nagle, gdy wzięła fentanyl (teraz 50 mg). Czy jest możliwe, że to skutki uboczne fentanylu? Czy powinniśmy z niego jednak zrezygnować, czy to jednak znak, że mama odchodzi?
Bardzo proszę o pomoc, zależy mi, żeby mama nie cierpiała, ani nie miała żadnych skutków ubocznych.
Bardzo dziękuję za każdą odpowiedź.
Paulina |
|
|