1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 22
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-09-21, 14:49   Temat: nasturcja - komentarze
Romku, nie ma u Ciebie nic z chowania głowy w piasek, zaś u mnie ta wzmożona dociekliwość to po prostu nawyk zawodowy - od 20 lat codziennie nie robiłam nic innego jak dociekałam różnych dziwnych rzeczy, czasem do obrzydliwości. No i zostało...

Ciesze się, naprawdę cieszę,że Twoje leczenie przynosi spodziewany skutek. Wiem tez,że musi Ci być cholernie ciężko, więc korzystaj z pomocy wszelkich specjalistów, bo jak sam powiedziałeś MUSISZ mieć siłę do walki z chorobą główną i nic nie może Ci w tym przeszkadzać. A,że wierzę w Ciebie niemal w ciemno, wiem, że będziesz się umiał ukierunkować się na właściwy tor.
Buziaki przesyłam, pogodne, jesienne, złociste :)
  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-09-13, 21:47   Temat: nasturcja - komentarze
Witaj Romeczku!
Oj, to zupełnie nie tak, jak myślisz.
Ja łapię chwile, cieszę się z każdego dnia z dobrym samopoczuciem Mamy, i nie zajmuje mnie myślenie "co by było gdyby", lub co będzie za kilka miesięcy i jak to w rokowaniach przebiega lub przebiegać będzie. W tej chorobie nie ma NIC pewnego, a statystyki i rokowania to tylko statystyki i rokowania, zaś organizm i tak zareaguje jak zareaguje: czyli przypuszczalnie powinien tak a tak, a jak będzie to nikt nie wie.

Problem jest w czym innym, mianowicie w nawyku, którego nie mogę się wyzbyć i chyba nie chcę, bo być może dzięki niemu żyję. Nawyk mówi mi: nie dotykaj, czego dotykać nie musisz, nie wchodź bez sprawdzenia, każdą informację potwierdzaj w co najmniej w dwóch niezależnych źródłach, postaraj się dowiedzieć, czego nie wiesz i ...miej wątpliwości.

Jednym słowem: kontroluj przebieg zdarzeń. W obecnej sytuacji chcę i muszę mieć
pewność,że wszystko przebiega prawidłowo bez zaniedbań czy niedopatrzeń. Jeżeli mam wątpliwości muszę je rozwiać lub potwierdzić, a w przypadku potwierdzenia podjąć stosowne działania.
Dlaczego to takie ważne? Bo mogłam Mamę w spokoju zostawić na etapie " nie, bo nie".Zmusiłam ją jednak do zrobienia czegoś wbrew sobie, a tym samym staję się odpowiedzialna za jej zdrowie i życie, bo to były moje, nie jej decyzje. Tym bardziej odpowiedzialna,że pozostawiam ją w zupełnej nieświadomości co do stanu faktycznego.
I wbrew pozorom nie chodzi tu o to, że to moja Mama, która strasznie kocham i kierują mną silne uczucia, tak, że głupieję ze strachu,że rak zabierze mi Mamusię i co to będzie, jak sobie dam bez niej radę.Różnie jest z tymi uczuciami, wiem, ze rak Mamę zabierze, i wiem,ze dam sobie radę.
Chodzi wyłącznie o to, że ktoś z różnych motywacji zaufał mi w najistotniejszej sprawie : zdrowia i życia, i od tego momentu jestem za nie odpowiedzialna. I wcale nie musiałaby to być moja Mama. Mogłaby to być pani, która w tej chwili spaceruje z pieskiem po ulicy w Przasnyszu albo Bydgoszczy, odpowiedzialność ta sama.
Dlatego próbuję czytać, bo muszę wiedzieć co się dzieje , jakie są tego przesłanki i jakie rodzi konsekwencje. Różnie mi wychodzi, bo temat ogrom, a usystematyzowanej wiedzy u mnie zero,więc głupoty mogą mi wychodzić, ale próbuję.
Czasami stwierdzam, że w tym zakresie mam parszywą naturę :)
  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-08-03, 23:01   Temat: nasturcja - komentarze
Dziękuję Justynko.
Oczywiście oba wątki przeczytałam, ale nadal nie potrafię podjąć decyzji. Przekonuje mnie, że chory ma zdrowieć i funkcjonować normalnie w miarę swoich możliwości, a nie studiować własny przypadek.Skłaniam się więc ku temu, by milczeć i podawać półprawdy. Nie sadzę bym miała z tym kłopoty, umiem tak przekazać informację, że odbiorca usłyszy to, co chcę aby usłyszał. Taki myk zawodowy, czasem go stosuję, choć staram się unikać.
Boję się czego innego - tego, że wraz z chorobą w pancerzu ochronnym nieświadomości poczynią się wyrwy nie z mojego powodu, ale zupełnie obcych ludzi spotkanych w tej walce na chwilę, którzy przecież nie muszą chcieć tego stanu uszanować lub zrobią to z bezmyślności. Ale tym się będę martwić, gdy taka konieczność zaistnieje i pojawi się napis onkologia, a nie torakochirurgia. Ja z ukryciem znaczenia istoty zabiegu sobie poradzę, ale jak zachowa się np personel?
Wiem, że Mama nie jest gotowa na słowo "rak". Ona ma zerową wolę walki z czymkolwiek, żadną odporność na stres, a najprostsze sprawy często stanowią dla niej kosmos. Zawsze powtarzam,że coś się u mnie pomyliło: mam dwudziestokilkuletnią Córkę o psychice dojrzałego człowieka i Mamę o psychice dzieciaka, wymagającą pilotowania przez życie. Taka troszkę Barbara Niechcic.Wiem, że walki nie podejmie i załamie się, bo nigdy o nic nie walczyła i po prostu nie umie.Ona ma świat manier, tego co wypada i nie wypada, własny zamknięty obszar i nie ma w nim miejsca na rzeczy brzydkie, straszne czy groźne. Unika ich jak ognia, nawet wiedzy o nich. Nie stanie do żadnego wyzwania, bo po prostu nie umie walczyć, a przed wyzwaniami najnormalniej w świecie ucieka, lub ceduje ich realizację na innych.Mam więc pod opieką dorosłe dziecko, zresztą nie od dziś, tylko od dawna.
Ale nie o to chodzi - zastanawiam się jak ową wytworzoną nieświadomość ochronić. przecież nie dam rady uprzedzać każdego lekarza, pielęgniarki, salowej innych pacjentów, że ta pani jest głęboko przekonana, że jest tam z innych powodów niż oczywiste.
Nie mam koncepcji na razie, ale mam nadzieję,że ją wykombinuję jak przyjdzie czas.
  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-08-03, 10:57   Temat: nasturcja - komentarze
Dobra metoda plamiastaz tym smakołykiem, byle ręki nie użarły przy próbie zaprzyjaźnienia innego niż werbalne :)
U mnie, poza Mamą w szpitalu lecznicy weterynaryjnej ciąg dalszy - Timur na antybiotyku i probiotyku, bo mu w płucach grucha i tak będzie ze trzy tygodnie.
Gacek( pies) pobudzony "towarzystwem napływowym," o którym wie, że jest ale nie ma doń dostępu dostał ataku padaczki. Niby niegroźnie, bo atak o charakterze petit mal,ale jednak. Ładuję w biedaka wit B1 w maks dawkach. Kot mierzy mnie gniewnym spojrzeniem, Bóg wie czemu... Eh, wszystko naraz...
No i bujam się aksjologicznie jaką opcję przyjąć z Mamą: mówić - nie mówić i jakie to spowoduje konsekwencje. To już trudny czas, a mam pełną świadomość,że może przyjść trudniejszy.
W każdym razie co by nie było- muszę dać radę.
  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-08-02, 22:46   Temat: nasturcja - komentarze
plamiasta ma świętą rację. Potrafią, głośno i tak, że doskonale wiesz o co im chodzi :)Jeśli tylko kto chce słuchać, to usłyszy a jak chce rozumieć to i potrzeby zrozumie.

Co do chomików są super, ale na parkę bym się nie zdecydowała przy żadnych gryzoniach, bo przychówek z tego niezły i... częsty :) Moje stadko jest jednopłciowe i jakoś się chłopy dogadują z wyjątkiem jednego, który ma problem nie tyle co z agresją ile z potrzebą kontaktu i dotyku. Timur zamęcza resztę czułościami, na co reszta od niego zwiewa, a biedak próbuje zatrzymać jak umie, czyli zębami więc nieustannie tylko dezynfekowałam rany.Timurek więc załapał się na chów bezklatkowy, czyli lata sobie luzem, a spotyka się z kumplami pod nadzorem. Dobry chłopak, bo nic nie gryzie i załatwia się do kuwety.
Nie wiemplamiasta, jak to z tymi psami załatwiłaś, bo ja na sąsiedzkich ten sam patent ćwiczę , a nadal jazgot podnoszą mimo gwizdania i gadania do nich jak do własnych.Znaczy masz większe umiejętności :)

Roman
masz prawdopodobnie rację odnośnie odrzucenia wątpliwości co do dwuznaczności poczynań, ale ja jakoś ciężko daję sobie z tym radę. Mam ogromny szacunek do podmiotowości każdego człowieka, jego praw oraz decyzyjności, a także jestem dość bezwzględna w kwestii odpowiedzialności za podjęte decyzje. Słowem uważam, że każdy winien ponosić konsekwencje własnych i niezależnych poczynań. Nie pozwoliłabym nikomu decydować za siebie i niezręcznie się czuję robiąc to w stosunku do Mamy. Wiem jednak o jaką stawkę walczymy i chyba wyłącznie dlatego czynię co czynię.
Drugim dylematem z jakim muszę się zmierzyć jest pytanie, czy powiedzieć jej ,że to rak, czy wiedzę tę zataić kupując tym samym szerszą perspektywę i wolność
od Damoklesowego miecza, który przecież kiedyś spadnie, ale Ona nie musi z tą świadomością żyć.
Na razie wybrałam opcję nieinformowania, co ustaliłam z lekarzem i córką. Czas na złe wiadomości zawsze przyjdzie.
Ale za Boga nie wiem, czy dobrze, moralnie i słusznie postepuję.
  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-07-31, 22:22   Temat: nasturcja - komentarze
No, ja wiem, że te brr ogony paskudne. W życiu nie myślałam, będę miała w domu te gryzonie, ale... w jednym ze sklepów zoologicznych, gdy kupowałam żwirek dla kota zwierzaki siedział taki jeden, co to go wszyscy na ręce brali, a on się tulił do człowieka i ładował się do kieszeni na drzemkę. Poczytałam troszkę o szczurostwie i...wzięłam malucha. Istotnie okazał się najłagodniejszym w świecie stworzeniem, uwielbiającym głaskanie i wszelkiego rodzaju zabawy. A że nie mógł być sam bo to stadne istoty, więc dostał kumpla. A potem to już nastąpiło to, co hodowcy nazywają syndromem GMR czyli Get More Rats no i stąd latają mi te rasowce po wolierze, a ja mam robotę, bo przy żadnym psie lub kocie człowiek nie urobi się jak przy tych smarkaczach, nota bene wiecznie chorujących, a szczególnie na... płuca.

Same ogony faktycznie niewyględne, ale to organ odpowiadający nie tylko za równowagę, ale i chłodzenie ciała.Ziajać jak pies gnojki nie potrafią, pocić się nie pocą więc właśnie ogonem regulują temperaturę. Zresztą hodowlańce to zupełnie co innego niż te dzikie szczury, czyli Rattus Norwegikus. Inna psychika - przywiązują się do człowieka, rozpoznają go, przybiegają zawołane po imieniu, zachęcają do zabawy, latają za człowiekiem jak tylko je na wybieg wypuścić... Takie małe pieski, delikatne zdrowotnie jak mimozy.

A dzikuska to chyba sama bym się wystraszyła :)
O rany, ale się o pupilkach rozgadałam..
  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-07-31, 21:30   Temat: nasturcja - komentarze
Dzięki za propozycję pomocy :) Mieszkam kolo Wawy, ale spoko, jakoś ogarniam więc nie będę Cię trudzić, tym bardziej,że z klatkowymi byłby problem.Klatka ma wymiary 100x 120x 170, grzmot wielki jak stodoła a mieszkają w niej eee... ogoniaste, czyli ogólnie nielubiane szczury hodowlane- słowem banda dziewięciu. Bardzo zgrana i zmyślna banda. I żarłoczna.
Zółw to super pomysł, fajne zwierzątko, ale faktycznie w zoologicznym ciężko kupić. Jest jednak w Polsce jeden sklep, gdzie kupisz każde egzotyczne zwierzę, łącznie z małpkami czy co tam sobie zamarzysz. Miałam go gdzieś w zakładkach, poszukam i podeślę. Zwierzaki są po kwarantannie i badane weterynaryjnie. Nie wiem tylko, czy takiego żółwia nie trzeba zgłaszać u Urzędzie Gminy, jeśli jest gatunkiem którejś tam grupy - chodzi o gatunki chronione.

Narzeczony mojej córy ma z kolei fazę na jeża pigmejskiego. Urocze toto jak diabli, tylko jak go głaskać albo przytulić?

Raz jeszcze dzięki za propozycję pomocy :) Pozdrawiam :)
  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-07-31, 08:48   Temat: nasturcja - komentarze
Zwierzaki ogarnięte, jeszcze żadne żadnego nie zjadło. Brykam do szpitala, mam nadzieję,że po powrocie zwierzostan zastanę w komplecie. Na razie nie mam w domu wolnego pomieszczenia bez jakiegoś futrzaka, bo porozrządzałam towarzystwo zamykając w tolerujących się parach w różnych pomieszczeniach. Ale to pikuś, do ogarnięcia...
Co do adrenalinki - też lubię, tak bardzo, że od dwudziestu lat na niej funkcjonowałam dzień w dzień i chyba odrobinę się już wypaliła, bo spokoju mi się chce i sielskości, a adrenaliny dla zdrowia psychicznego raz na jakiś czas. Że też te proporcje tak ciężko zachować ...

Bardzo proszę i Ciebie i wszystkich o dobre myśli, szczególnie w dziś i w najbliższych dniach... I dziękuję.
  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-07-30, 21:13   Temat: nasturcja - komentarze
Romku, dzięki, że jesteś:)
Mam paskudny wieczór, pełen niepokoju w związku z jutrzejszą operacją plus trzy psy, kota i bandę gryzoni do ogarnięcia. Psy się nie cierpią i próbują zjeść ( dwa Mamy plus jeden mój), kot obraził się i polazł gdzieś, nie wiem gdzie, bo na zawołanie nie przyłazi. A poza tym każde zwierzę, domaga się mojej uwagi, szczególnie jeden gryzoń "specjalnej troski", co to biega za mną krok w kroki muszę pilnować, żeby się z reszta towarzystwa "napływowego" nie spotkał. Obłęd zoologiczny.
Do tego pogotowie mi dziś zabrało kumpla zza płota na kardiologię z podejrzeniem zawału, więc się martwię, i to bardzo. Jeszcze komp mi cuda odczynia z logowaniem gdziekolwiek. W ogóle jest nie powiem jak. Wrr. :(
  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-07-14, 20:50   Temat: nasturcja - komentarze
Trzy minuty?! Uznałabym to za prędkość światła! :)
Mój lapek z kolei ma same złe dni i robi co chce, a właściwie leni się. Załadowanie strony może przyprawić o białą gorączkę lub rezygnację, bo trwaaaaa.Ojej, jak trwa...

Cieszę się jak nie wiem co, że jesteś obecny na forum. Bardzo chcę, żeby u Ciebie było jak najlepiej. I będzie!
Nastroje jak fale - normalka, najnormalniejsza w świecie. Jak słusznie zauważyłeś nie tylko baby tak mają, no bo skoro ludzie to i baby i człowieki. :)

Mamcia daje kolejną odsłonę uporu i pomimo zupełnie przyzwoitego jak na ogólną sytuację wyniku PET zajęła stanowisko pt " nie- ma - mowy-o- żadnej- operacji".
Nie chce zrozumieć jaka byłaby to szansa, rozmowy ucina.
Staram się być bardzo dyplomatyczna. Bardzo, bardzo.
Mam czas do środy by wpłynąć na jej sposób myślenia. Zaczynamy więc od początku. No nic, mam wprawę w zaczynianiu spraw ponownie, tylko czemu do cholery mam tak przez całe życie? :) Złośliwość jakaś zupełnie bezpodstawna...

Romeczku,
proszę mi tu nie próbować bratać się z wrogiem :) Z draniem pobratać się nie da, bo wredne bydlę, jedyne co można mu oświadczyć to " sp...przaj dziadu" , albo wymiennie " paszoł won ", jeśli wolisz być grzeczny.

Ściskam mocno i buziaki przesyłam :)
  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-07-10, 21:26   Temat: nasturcja - komentarze
Witaj tranzystor:)
rozumiem,że chodzi o moją Mamę, a nie martity?
Jeśli tak, to sprawa nie jest taka prosta, bo Mama cierpi oprócz schorzenia będącego tu przedmiotem rozmów na POCHP.Duszności i problemy z oddychaniem oraz ograniczeniem wydolności wysiłkowej są wynikiem tej jednostki chorobowej.
Co do dotlenienia. No cóż, Mama dotlenia się na letnisku, w miejscowości z mikroklimatem tożsamym z Otwockim, a o tlenoterapii myślę, ale w kontekście dotlenienia w sytuacjach awaryjnych, zgodnie ze wskazaniami medycznymi.
Co do reszty masz rację :)
Pozdrawiam ciepło!

martito,
jakże się cieszę, że się odezwałaś :) )

Tak, tak: grzyby, jagody i kwiatki to żywioł mojej Mamy, na razie ogródka nie ma, więc nie wyrywam w pocie czoła chwastów jak to Ty czynisz.
U siebie też nie wyrywam, bo nie mam kiedy, a poziom wysokości mojego trawnika niedługo będzie wyższy od buszującego po nim psa. :)

A czy Twoja Mama tez się focha? Tak, klasycznie i pełną gębą?Bo jeśli tak, to powracam do koncepcji rodzeństwa :)
Moja się właśnie nafochała i jestem po całości "be córka" i w ogóle wstrętne indywiduum:)

Myślę o Was Dziewczyny bardzo często i mocno zaciskam łapy za zdrowie Twojej Mamy i Twoje siły. Trzymajcie się mocno i twardo. Nie damy się, prawda?


.



  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-06-29, 22:08   Temat: nasturcja - komentarze
Anelio, Justynko, Romku,

dziękuję Wam! Jak dobrze, że jesteście :)
  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-06-28, 22:57   Temat: nasturcja - komentarze
Już mówię: PET wykonane!!!
Padłam wczoraj, nie miałam siły już pisać, a dziś cały dzień spędziłam z Mamą.
Zatem tak: Mama dała się zawieźć, nawet bardzo poważnie potraktowała zalecenie odpowiedniego przygotowania do badania, szczególnie w zakresie pozbycia się wszelkich elementów metalowych. W związku z tym pozbyła się nie tylko fiszbin ale i haftek z biustonosza, czym wprawiła Panią Technik w osłupienie, oraz spowodowała dociekliwe pytanie jak udało się jej tę część bielizny założyć, skoro się nijak nie rozpina :)
Na koniec zebrała słowa pochwały, że przygotowana była doskonale, co ją wprawiło w dobry nastrój.
Izotop pozwoliła sobie podać, kontrast łyknęła, choć stwierdziła, że paskudztwo.
Największym problemem była klaustrofobia, oraz konieczność nieporuszania ciałem przez okres badania, ale okazała się dzielna. Pani Technik przyniosła koncentrator tlenu, co Mamę - jak przyznała - uspokoiło, choć reakcje uczucia duszności i wrażenie zamykania się przestrzeni wystąpiły ze znacznym nasileniem. Mama poradziła sobie z nimi moim zdaniem rewelacyjnie, bo po prostu zamknęła oczy i stwierdziła, że ... objawy zniknęły.Tak się zdziwiła tą reakcją, że w stanie zdziwienia pozostała do końca badania, a nawet dłużej.
Dostałam zarzut niepoinformowania o trudach badania ( pozycja wymuszona), ale jakoś się wyłgałam.
No i pojawiło się lekkie uczulenie na jod. Lekka wysypka, która szybko zniknęła.
Ze Szpitala Mama wyprysnęła jak pestka z procy pomimo swojego POCHP, a
im dalej od szpitala tym czuła się lepiej.

Dziś ogólnie samopoczucie bardzo dobre, żadnych dolegliwości, humor jest, apetyt lwi i chciała się na grzyby wybierać, bo może są. Może i są, ale jakoś namówiłam ją by po wczorajszym całym dniu poza domem ( wyjazd o 10.00, powrót o 19.00)dziś po prostu odpoczęła. Łyknęła.

Powolutku zaczynam wprowadzać informacje odnośnie konieczności ew dalszych badań, oraz, że techniki obrazowe nie odpowiedzą na wszystkie pytania. Słucha uważnie, ale na razie nic nie mówi.
W każdym razie nie twierdzi kategorycznie "nie". Czyli sukces jest.
No, i boi się wyników PET.
Ja jeszcze bardziej... Będę je miała pierwsza i kompletnie nie wiem jak dam sobie emocjonalnie radę z ich odczytaniem.
Zgodnie z przyjęta zasadą uznałam, że zastanawiać się będę jak znajdą się w moim ręku, czyli za tydzień.
Do tego czasu, choć przez parę dni wszelkie niepokojące myśli odsuwam i "robię normę bez względu na cokolwiek" czyli popijamy z Mamą kawki, herbatki, rozmawiamy o głupotach oraz planujemy wyprawę na grzyby i jagody, no, bo skoro na letnisku jesteśmy...

"Wyprawy" są mocne. Polegają na tym, że Mama kroczy jak Królowa Matka, dostojnie i powoli przez całą miejscowość, a ja jak tacham za nią krzesełko składane wyściełane, żeby sobie mogła w każdej chwili wygodnie odpocząć jakby się zmęczyła. No i torbę ze wszystkim co może się jej przydać.
Z reguły odprowadzają nas zdziwione spojrzenia mieszkańców wsi, co ją krępuje. Dla mnie z kolei, to mogą nawet pieśni o tym śpiewać, więc upieram się przy krzesełku pomimo protestów.
W lesie wynajduję wysokie jagodziny ( żeby się nie schylała) pakuję to krzesło w sam środek kępy, sadzam Mamę, która uwielbia toto małe, paskudne, monotonne i brudzące zbierać, co zresztą czyni z zaangażowaniem.
Ja też zbieram, dla odmiany z miernym zaangażowaniem, bo to, co na temat wsadzania ręki pomiędzy pająki, kleszcze i jaszczurki myślę, nie nadaje się do głośnego powtórzenia, a i tak z moim pechem zawsze namacam, co nie trzeba.
I chyba jutro jagody mnie czekają, bo grzyby są czasowo nieobecne, a Mama obłędu turystycznego doznała po ostatnich sukcesach spacerowych, gdy przeszła naprawdę spory kawałek i... dała radę, pomimo zapewnień, że 100 metrów spaceru to dla niej wynik nieosiągalny.
  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-06-24, 19:18   Temat: nasturcja - komentarze
:) Romku,
Mama poczucie humoru ma, zresztą podobne do mojego, trochę sarkastyczne. Przytłumiło się odrobinę przez kłopoty, ale staram się ją rozbawiać, co czasem się udaje. Lubię, gdy się śmieje. W ogóle lubię uśmiech, bo wtedy jakoś łatwiej iść do przodu.
Bez poczucia humoru nie da się przeżyć życia, bo jak da kopniaka w tyłek takiego solidnego,z serdecznym rozmachem, to alternatywą jest jedynie usiąść i rozbeczeć się w poczuciu krzywdy. Po co dawać złośliwościom życia satysfakcję?

A skoro przy poczuciu humoru jesteśmy, postaram się przesłać Ci na pw, żeby forum nie zabałaganiać moją ulubioną humoreskę. Może też się uśmiechniesz przy lekturze.

Uściski i buziaki
  Temat: nasturcja - komentarze
nasturcja

Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15331

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-06-22, 01:30   Temat: nasturcja - komentarze
Martito,
jesteś chyba odważniejsza ode mnie, bo jasno umiesz określić swoją sytuację, bierzesz odpowiedzialność i już. Wiesz też, że cokolwiek byś nie zrobiła i z jak najlepszą intencją działała - otoczenie i tak powie,że postąpiłaś nie tak, albo,że trzeba było inaczej, a oni wszyscy gdyby chciało im się coś zrobić, to zrobili by to niewątpliwie lepiej.
Chciałabym się mylić, ale to niestety standard.Czapką do ziemi kłaniam się, bo masz tego świadomość , a to utrudnia rzeczy z natury trudne.
Co do zapędów w zakresie podziału dóbr Mamy, to po prostu wstrętne. Niemniej, przypomina dzielenie skóry na niedźwiedziu, który po kniei się przechadza i ma tę właściwość, że wcale nie musi dać się załapać.
Ja z kolei czuję się jak zestrachany zając, jeszcze chwila, a zacznę nerwowo ze poruszać wąsami i marszczyć niespokojnie nos.
Boję się tej samotności w walce o Mamę, ale w końcu każda walka tak naprawdę jest samotna, więc karcę się, że wydziwiam jak Dziunia i próbuję tworzyć normalność.Nie ignorować zagrożenia, ale z nim żyć.
Mama owszem, godzi się na diagnostykę, przynajmniej na razie, ale już zapowiedziała,że leczeniu się nie podda.
Nasze Mamy myślą podobnie - żadna nie zna ostatecznej diagnozy i obie założyły,że nie warto nic z tym robić. Tylko to, że onkolog postawił diagnozę - bądź jak w przypadku Twojej Mamy -wyraził jedynie przypuszczenie( bo bez badań to tylko przypuszczenie)- nie oznacza,że sprawa jest z góry przegrana.
Mówisz, że Mama reaguje na raka jak byk na płachtę, ale nie- onkologom pozwala się diagnozować. i leczyć. Może w tym tkwi klucz - gdyby popracować nad wpojeniem jej przekonania,że rak to choroba, trudna , z samej nazwy brzmiąca przerażająco, ale nadal choroba z którą trzeba coś zrobić ,tak samo jak z każdą inną. Może ją spytać, czy jako Twoja Mama, gdyby diagnoza dotyczyła Ciebie, z równym spokojem patrzyłaby jak odmawiasz sobie szansy leczenia, a Ona może jedynie przyglądać się jak gaśniesz i cierpieć z tego powodu. Wiem, dość brutalne, ale może takie uproszczone przełożenie na matczyne uczucia zdopinguje Ją do działania.
Wiem, że czujesz bezsilność - paskudne, ograniczające uczucie, które odbiera nadzieję spróbuj je pogonić. Nikt, ani nic nie ma prawa odebrać Ci nadziei. Nie pozwól na to.
Pozdrawiam Ciebie i Twoją Mamę bardzo, bardzo ciepło. Wiem,że masz już wyniki badań kręgosłupa, więc za chwilę pobiegnę do Twojego wątku.

[b]Romku[/b],

Jesteś dla mnie źródłem, z którego czerpię i uspokojenie i nadzieję. Mądrze prawisz, a mądrego lubię słuchać, bo to dziś rzadkość i taki bonus nie trafia się codziennie. To, że jest w Tobie siła to już wiesz. Ja tylko nieustannie podziwiam Twój spokój i wewnętrzne opanowanie, i to w jaki sposób dajesz radę chorobie.
Powiadasz:
Cytat:
Rozwiązujmy prawdziwe problemy, tym z przypuszczeń, z tego co nam się wydaje...powiedzmy cześć, szkoda na nie naszej energii i sił.

Myślę, że mamy tak trudne zadanie w naszym życiu, że szkoda czasu i sił na rozpatrywanie wszystkich możliwych wariantów wydarzeń, musimy reagować błyskawicznie na to, co daje nam życie, cieszyć się z każdej spokojnej, dobrej chwili, uśmiechać się wierząc, że dobrego jest przed nami dużo, dużo więcej.


Kupuję w całości. Masz rację, trwonimy czas i energię na zmagania z przypuszczeniami, przewidywaniem nieprzewidywalnego, boimy się czy coś nastąpi, a tak naprawdę boimy się swojego strachu przed tym nieznanym.
Próbuję od jakiegoś czasu przyjąć zasadę - martwić się będziesz, gdy powód do zmartwienia wystąpi realnie i żądną siłą nie będziesz go w stanie własnymi działaniami usunąć. Dokąd to nie nastąpi, trwa i ma trwać najzwyklejsze życie - z codziennymi kłopotami - rachunkami do zapłacenia, kleszczem w psim karku i cieknącym kranem, a także z radościami- dobrą książką ,filmem, zapachem ziemi po deszczu, zabawnymi sytuacjami,śmiechem, ptasimi kłótniami o pranku - słowem ma być normalnie. Dla wszystkich.Pomimo.

Może przy takim podejściu przestanę nerwowo ruszać wąsami...

No i założyłam sobie embargo na tematy medyczne,pozostawiając szukanie informacji na czas, gdy będą niezbędne. W obłędzie informacyjnym w bólu głowy odnajduję zapalenie opon mózgowych, jeszcze chwila, a zdiagnozuję u siebie jakąś chorobę prącia :) Obłędowi mówię stop.

Romku, byłam w Twoim wątku.
Smutne wieści, ale wierzę, że będzie dobrze.Musi być.
Buziak i przytulam - emotikony mi nie działają, więc opisowo działam :)
 
Strona 1 z 2
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group