1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
Znalezionych wyników: 514
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Żałoba |
kubanetka
Odpowiedzi: 654
Wyświetleń: 173530
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-12-13, 11:33 Temat: Żałoba |
Ewelina Żurek napisał/a: | myślę, że wiele osób, które widziały cierpienie swoich bliskich i ich powolne umieranie wypełnione bólem zgodzą się ze mną, że za to to akurat powinnaś dziękować. |
Witajcie,
Wieki mnie tu nie było, ale to dlatego, że nie miałam siły tu zaglądać, próbowałam uciec od tych tematów nie myślec o chorobie. Starałam się wracać do rzeczywistości - ile to człowiek musi mieć siły do walki również po, do walki o swoje życie, o nie dobre spędzenie tego czasu, który nam jest dany teraz, mimo tego co się wydarzyło.
Ja własnie tak jak napisała Ewelina, wielki problem mam z tym co widziałam - nie mogę dojść do siebie nadal po tym, jak widziałam Tatę jak słabł, jaki był nieporadny - to jest największy problem - ja wiem, że On ju nie cierpi, ale mi się pojawia kucie w sercu, jak również łzy w oczach i ogólnie dół jak mi tylko stanie przed oczami Jego obraz, jest mi strasznie przykro, że musiał tak cierpieć.
Te momenty w szpitalach mi się przypominają, nie lubię chodzić nawet do lekarza - tylko do dentysty z musu poszłam - nie lubię tych korytarzy!!!
We mnie to siebie masakrycznie, wiem że ja już nic nie pomogę , nic nie zrobię, ale nie wiem również jak wypędzić te wspomnienia. Często biorę głęboki oddech i mówię sobie, że to jeszcze boli, że jeszcze trochę będzie mnie bolało.
Bo ja tak bardzo chcę cieszyć się życiem mimo wszystko, wiem, że Tata by chciał, on również się cieszył jak żył, ale ten ból jest czasami nie do zniesienia.
W sumie teraz przychodzi do rzadziej, ale jest - takimi atakami nadchodzi i jestem wtedy rozwalona.
Po tym co wszyscy piszą widzę, że każdy tak ma.....
Myślę, ze trzeba mieć dużo siły by wstać i iść dalej mimo tych wspomnień i żalu.
Pozdrawiam wszystkich! |
Temat: Zgrubienie na szyi |
kubanetka
Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 19003
|
Dział: Nowotwory układu krwiotwórczego Wysłany: 2011-10-17, 12:46 Temat: Zgrubienie na szyi |
Nie mam aktualnych, niestety...
Czy myślicie, że hemoglobina czy jakieś inne wartości mogą tak szybko zmienić swoje parametry, jeśli ogólnie osoba czuje się dobrze, tylko wtedy kiedy pójdzie do pracy mdleje.
Wspomnę również, że pierwszemu omdleniu towarzyszyły nudności, oszołomienie lekkie.
Chciałam się dowiedzieć czy omdlenia mogą mieć związek z guzkiem na szyi,
Również chciałam się dowiedzieć, czy może ktoś wie, kiedy nie wykonuje się na takim guzku biopsji - bo lekarze twierdzą,że nie można robić. Więc jeśli wiedzą , że nie można, to po badaniu usg coś już widzą.
Stąd moje pytanie, czy ktoś coś wie na temat biopsji, przypadkach braku mozliwości jej wykonania. |
Temat: Zgrubienie na szyi |
kubanetka
Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 19003
|
Dział: Nowotwory układu krwiotwórczego Wysłany: 2011-10-17, 11:54 Temat: Zgrubienie na szyi |
Hemoglobina była ok - nie była za niska. |
Temat: Zgrubienie na szyi |
kubanetka
Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 19003
|
Dział: Nowotwory układu krwiotwórczego Wysłany: 2011-10-17, 11:19 Temat: Zgrubienie na szyi |
Morfologia, która była wykonywana w lipcu jest ok.
OB - 5;
CRP 0,4 mg/l;
Neut: 6,86*10^(-3)
Lympho:2,04*10^(-3)
Mono: 0,70
EO: 0,09,
BASO 0,02.
To tyle co spisałam kiedyś od niej.
Ja chciałabym dyskretnie pomóc kuzynce, ale wiem, że ona nie lubi jak się ktos za bardzo szczegółowo pyta o jej wyniki. Dlatego piszę ile wiem, bo bardzo niepokoi mnie to wszystko.
Diagnostyka:
USG: "na tkankach miękich widoczna zmiana kulista wielkości 9 mm, bez echa, z lekko wzmacniającym echem z tyłu, najpewniej torbiel"
Biopsja: twierdzenie, że nie można wykonać, bo jest wypełnione krwią, krew się może rozlać, są skrzepy.
Teraz chcą by była wykonana fiberoskopia przez nos. |
Temat: Zgrubienie na szyi |
kubanetka
Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 19003
|
Dział: Nowotwory układu krwiotwórczego Wysłany: 2011-10-17, 09:12 Temat: Zgrubienie na szyi |
Witajcie,
Kuzynce doszły takie objawy - omdlenia - w przeciągu 1,5 miesiąca zemdlała 3 razy - a że jest za granicą i nie umie się do końca porozumieć z lekarzami - zawsze na pogotowiu, tylko coś podali, doszła do siebie i do domu.
Ale za kolejnym razem, trafiła na lekarkę Polkę, która potwierdziła, że nie można wykonać biopsji guzka, którego ma szyi - zleciła " badanie przez nos" domyślam się, ze może chodzić o fiberoskopię.
W jakich przypadkach nie można wykonac biopsji i czy guz na szyi może powodowac omdlenia? |
Temat: Żałoba |
kubanetka
Odpowiedzi: 654
Wyświetleń: 173530
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-09-19, 12:53 Temat: Żałoba |
Justynko, mi chodzi bardziej o to, że np. ja wiem, że ludzie nie mają żadnych problemów większych - wszystko ok, leci im dobrze. Czas wolny spędzają na plaży, na urlopach. Nie biorę tu pod uwagę osób, które mają sporo na głowie, bo ja ich rozumiem. Ja nie generalizuje, że każdy musi pomagać. Chodzi nam pewnie wszystkim raczej o osoby, od których można oczekiwać wsparcia, bo:
1. mają czas;
2. nie mają problemów;
3. wcześniej byli naszymi dobrymi znajomymi, przyjaciółmi.
Moja dobra koleżanka, z którą mieszkałam przez całe studia pytała przez smsy jak się czuje podczas choroby Taty, byla na pogrzebie Taty a potem słuch o niej zaginął. Już nawey myślałam, ze coś jej się stało. A się okazało, że u niej wszystko ok. Bawi się, jeździ na wesela.
Wiem, ze to brzmi dość pretensonalnie, wiem, ąle właśnie wobec niektórych osób czuje, niestety, żal. Bo wiem, ze nic szczególnego, złego się u nich nie dzieje, a po prostu nie chcą wygospodarować czasu.
Ja tydzień po pogrzebie wspierałam moja koleżankę, która miała zagrożoną ciążę. Wiedziałam, że teraz na tą chwilę, ona potrzebuje wsparcia bardziej. Odwiedzialiśmy ich, wspieraliśmy, aż niestety dziecko urodziło się martwe, wtedy również przyjechaliśmy, porozmawialiśmy. Wiedziałam, że potrzebuje wiedzieć, że świat się nie skończył. Od niej nie oczekiwałam pomocy, bo wiedziałam, że sama drży, pełna obaw. |
Temat: Żałoba |
kubanetka
Odpowiedzi: 654
Wyświetleń: 173530
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-09-19, 11:23 Temat: Żałoba |
Zebro, Przyjęłaś postawę, którą polecam mojej mamie
Ja obecnie jestem strasznie zajęta, lada dzień a będziemy mieli mieszkanie do wykończenia.
Ty natomiast, z tego co czytam, teraz pozostałaś sama, bo mieszkałaś z mamą w domu. Więc to jest dla Ciebie podwójnie ciężkie.
Popieram otwieranie się samemu na ludzi - dawanie im sygnału, że ich potrzebujemy. Niestety tak jest, że niektórzy ludzie nie wiedzą jak się odezwać, jak się zachować. Szczególnie młodych ludzi - i to nas boli. Ale warto wtedy samemu poszukać, wybrać takie osoby, do których sami się cchemy odezwać, sami chcemy powierzyć im nasz ból.
Ja np. mam dwie takie osoby, do których, wiem, ze spokojnie mogę iść, posłuchają mnie, porozmawiają. Ale,szczerze, jeszcze nie mam chęci, żeby do nich wyjść, oni czekają, aż będę gotowa. Wiedzą, że muszę trochę nabrać sił. Czyli ja sama nie korzystam z ich ręki, którą by mi podali. Ale oczywiście są tez tacy, którzy się nie odzywają w ogóle.
Poza tym wydaje mi się, że naszym znajomym, którzy nie doświadczyli jeszcze takiego bólu, strrasznie trudno zrozumieć, jak sie moze czuć taka osoba, jak jej pomóc, one żyją w swoim świecie, pełnym marzeń, ambicji, planów. Nie chcą się czasem pochylać na osobą będącą w potrzebie.
Myślą, no Tata,Mama odeszła, ok - to teraz te osoby, będą żyły normalnie, bo przez czas choroby nie miały na nic czasu, bo się opiekowały. Poza tym panuje przekonanie,że jeśli ktoś chorował na raka, to rodzina jest przygotowana na odejście. Ja też tak myślałam, dopóki Tata nie odszedł. Chory, ale był, a teraz nie ma Go. Do tego dochodzą te okropne obrazy z choroby, jak Tata był bezradny, nieporadny - okropne! I bardzo męczące. Więc pewnie myślą, że skoro już odszedł, to teraz będzie tylko lepiej.
Myślę,że ludzie starsi, którzy więcej przeżyli, bardziej rozumieją cierpienie - do mojej mamy dzwoniły 4 koleżanki z zapytaniem jak się miewa - mimo, że nie widziała niektórych z 5 lat. One chyba bardziej rozumieją, niż młodzi ludzie. |
Temat: rak płuc z przerzutami do mózgu |
kubanetka
Odpowiedzi: 372
Wyświetleń: 228103
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2011-09-19, 10:19 Temat: rak płuc z przerzutami do mózgu |
momika napisał/a: | boje sie ze kogos jeszcze strace
okropny jest ten czas
i ta tesknota
i to takie poczucie samotnosci pomimo ze sa jakies osoby wokol... |
Ja również mam strasznę nerwicę na punkcie tego, że ktoś odejdzie, jest to nieracjonalne trochę, ale strasznie się boję, myślę, ze dlatego, ze przeżyłam ciężkie chwile i przede wszsytkim wiem jak to boli. Nie chciałabym przeżywać tego ponownie.
Tęsknota również, nawet wśród ludzi, żyję w miarę normalnie, ale jestem czasem nieobecna, nie żartuje, nie mówię za dużo.
[ Dodano: 2011-09-19, 11:22 ]
A najgorsze jest, to, że nieraz mam myśli, że jak tu piszę to wywołam jakiegoś wilka z lasu. Chore co?
Czasem dziwne myśli mi przychodzą do głowy, w trakcie tej żałoby, dlatego jest podwójnie ciezko. |
Temat: Żałoba |
kubanetka
Odpowiedzi: 654
Wyświetleń: 173530
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-09-19, 10:15 Temat: Żałoba |
Ja bym chciała żeby do mnie ktoś zadzwonił i może się pytać, ale musi być to ktoś, kto naprawdę się martwi, a nie dzwoni tylko dlatego, że tak wypada - wtedy takie rozmowy tylko denerwują. Stąd pewnie te wpisy o tym jakich pytań nie zadawać. Jeśli pochodzą z ust osoby, której tak naprawdę nie do końca interesuje to co czujemy, to jest to mało znaczące, a nawet denerwujące.
A więc, jeśli ktoś by do mnie zadzownił to wyobrażam sobie to mniej więcej w ten sposób:
- Jak się czujesz?
- Tu odpowiadam szczerze, że nie za dobrze.
- Osoba mówi, no napewno nie jest łatwo itp. Mogę sobie tylko spróbować wyobrazić co możesz czuć. Bardzo mi się jest przykro itp.
- Może Ci jakoś pomóc, tak sie zastanawiałam, jak bym mogła Ci pomóc przejsc przez ten czas? Może Cię odwiedzę, posiedzimy razem, pójdziemy gdzieś?
- Ja wtedy się bardzo ucieszę:)
- Niestety, taka osoba musi być gotowa, że będę mogła chcieć jej opowiedzieć jak to było w ostatnim czasie. Tutaj też pojawia się problem, bo ludzie nie wiedzą czy pytać, czy nie, a ja nie wiem czy chciałyby słuchać takich opowieści.
Musi być gotowa, że będziemy rozmowiać o chorobie, o przeżyciach, przemyśleniach z tym związanych. Że nie będzie to pełne śmiechu spotkanie.
Dlatego myśle, że jeśli osoba chce pomóc osobie będącej z żałobie, to powinna się liczyć z poświęceniem jakiejś ilości czasu na to. Bo rzeczywiście wkurzające i puste jest samo pytanie przez telefon lub, o zgrozo, przez smsa o to, jak się czuje. Bo za tym nic nie idzie. Ja opiszę, że źle, a osoba ma poczucie spełnionego obowiązku.
Odwiedzenie takiej osoby, pójście z nią gdieś, zabranie jej gdzieś - myślę, że o to chodzi.
Moja ciocia np. mało przychodziła już po pogrzebie do nas, czasem dzwoniła - ale w miesiąc po - powiedziała mamie, że zabiera ją na wczasy. Że pojadą razem. Nie musiała się nic pytać, jak się mama czuje itp. po prostu wiedziała, ze mamie potrzebna jest odskocznia.
Potem zaangażowana w swoje sprawy, nie miała aż tak czasu dla mamy, ale gdy tylko mama zadzwoniła do niej (sama dała znak, że jej potrzebny kontatk) od razu powiedziała, jak Ci źle idź do mojej córki, ona sama z dziećmi jest, pomożesz jej. W dodatku powiedziała: jutro idę do mojej córki, wybierz się ze mną, posiedzimy razem.
Moja ciocia nie należy do jakiś wyjątkowych osób, wiele rzeczy robi rownież niewłaściwie, dlatego jestem pełna podziwu i wdzieczności dla niej, że jakoś wyczuwa o co w tym wszystkim chodzi.
Nie o puste słowa, ale o czyny.
Trochę to chaotyczne, ale chciałam szybko przekazać, że właśnie nas, osób w żałobie, denerwują, niestety, osoby, które tak chcą nam pomóc na pół gwizdka - pewnie o to chodzi z tymi pytaniami. |
Temat: rak płuc z przerzutami do mózgu |
kubanetka
Odpowiedzi: 372
Wyświetleń: 228103
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2011-09-16, 21:14 Temat: rak płuc z przerzutami do mózgu |
Życie się przewartościowało, to fakt.
Chociaż powiem nieskromnie, że zawsze miałam poukładane w głowie, byłam bardzo poważna jak na swój wiek.
Ja przeżyłam i pewnie nadal sprzeżywam takie osłabienie nerwowe - mam nadzieję, że to nie jest żadna nerwica, ale wynik długotrwałego stresu i silnych przeżyć. Dlatego też tak mało mnie na forum, po postu jak czytałma niektóre wpisy, to mi się niedobrze robiło - od razu miałam usztywnienie mięsni, słabo mi się robiło, dusiło mnie.
To znaczyło, że nie mogłam zaglądać na forum - a dziwne jest to, że stało się to około 1,5 miesiąca po śmierci, nie od razu - bo jak pisała Ewelina wtedy miałam siłę, żeby [pomagać - chyba byłam jeszcze w takim transie. Musiałam być silna dla Mamy - organizowałam jej zajęcie, dbałam by była jak najwięcej z nami w moim mieszkaniu, bdałam by nie popdała w zbytnią nostalgię.
Moim celem było to, żeby poczuła się lepie, żeby jej pokazać, ze jest ważna, że jej z mężem potrzebujemy silnej, pełnej życie.
Jak zobaczyłam, że z mamą już trochę lepeij to chyba wyparowało ze mnie wszystko, to był chyba dopiero czas, żebym powalczyła o siebie, o swój stan i wtedy posypało się ze mnie - płacz, lęki. Strasznie nadal boję się chorób - kurczę wszędzie to widzę, ale mam nadzieję, że to przejdzie - mój mąż mi pomaga. Wytłumaczyłam mu jak się czuję, jak mam atak, to bierze przytula, mówi, że będzie lepiej, że jeszcze troszkę muszę wytrzymać, bo to napewno od tych wydarzeń.
A ludzie - temat również trudny - kurczę mam żal do niektórych osób - niektórzy fakt, nie wiedzą jak się zachować, mają dobre serxce, ale dla nich jest to trudne. Inni po prostu nie zdali ezgaminu z przyjaźni :( Bardzo mi przykro . Bo np. kiedy ktoś nie ma czasu Cię odwiedzić przez 3 miesiące od śmierci Taty, albo kiedy zapraszam i mówię, ze jestem sama, nie przyjeżdza, bo jedyny jego powód to to, że jest głodny i potem nie odzywa się długo. Kiedy płaczę do słuchawki, że nie jest łatwo, i nic.
Nie wiem......Przykro.... Wiem, że każdego może spotkać jakieś nieszczęście. Wtedy ten ktoś będzie przeżywał to, co my teraz, a może wtedy my będzięmy bardzo szczęśliwi. Ale własnie po to są przyjaciele, których się ma dwóch może czasem pięciu, żeby wtedy pokazać, że jesteś dla mnie ważna, pomóc.
Wiadomo, że znajomi z pracy nie będą się angażaować, bo to tylko znajomi, którzy znają Cię tylko z pracy, nie przeżyli z Tobą studenckich sesji, imprez, pierwszych miłości, nie mieszkali z Toba w akademiku. Ale powiem Wam, że ludzie z pracy okazali więcej zrozumienia niż właśnie Ci, na których liczyłam.
Cięzko jest, ale jakoś trzeba iść dalej.... |
Temat: Żałoba |
kubanetka
Odpowiedzi: 654
Wyświetleń: 173530
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-09-16, 13:56 Temat: Żałoba |
jo_a napisał/a: | Ale może zastanówcie się dla kogo palicie CODZIENNIE te znicze? Dla siebie? Dla otoczenia? Oni nie żyją. Myślicie, że potrzebują codziennie "światełka"? Myślicie, ze sprawia im satysfakcję Wasz płacz nad mogiłą? |
Czasem też się nad tym zastanawiałam, że płaci się spore pieniądze, za to, żeby grób był ładny. Nie jestem zwolenniczką wielkiego przepychu w tym miejscu i szaleństwa, zaciągania kredytu, żeby postawić najładniejszy pomnik.
Ale....
To jest niejako tradycja, jak wiele innych tradycji. Takie stare przyzwyczajenie, jak wiele innych. W taki sposób, zwyczajowo przyjęty, oddajemy pamieć naszym bliskim i z tą tradycją można się zgadzać i iść za nią lub nie.
Wiele rzeczy na tym świecie jest przyjęte, wyuczone i tak działamy - jest wiele osób jednak jest takich, że nie chce przyjmować pewnych wyuoczonych schematów i działa inaczej - i dobrze, ma swoje podejście do życia, myśli czy to mu potrzebne do szczęscia czy nie.
Ale napewno kwestię palenia zniczy, płakania nad grobem również przemyślały osoby, które w ten sposób postępują. Skoro tego potrzebują, to napewno to w pełni przemyślały, wiedzą, że tego chcą, że na ten moment jest im to potrzebne. I myślę, w sumie, że to nie tylko tradycja, ale potrzeba głębsza, którą napewno jakiś psycholog by ładnie opisał. Te osoby, które zostały, w większości potrzebują mieć miejsce, gdzie mogą " niejako" przyjść do swojego zmarłego - on tam jest niejako, to jest teraz jego ziemskie miejsce. Przecież jak cierpią osoby, których bliscy zaginęli, i nie mogą nad ich grobem postawić znicza. Po prostu dbając o grób, czujemy, ze jesteśmy potrzebni potrzebni dla tego zmarłego, że musimy być silni, żeby dla niego jeszcze coś zrobić. Że ta więź się jeszcze nie skończyła, życie idzie dalej, zostaliśmy sami na ziemi, Bliski jest w naszych sercach, myślach, ale jest jeszcze Jego grób, o który powinniśmy zadbać. To sprawia, że coś jest kontynuowane, inna forma zupełnie tego, ale nie końca sie pożegnaliśmy, mamy jakieś zoobowiązania.
Więc myślę, że każdy robi to dla siebie.... Gdyby to kolejność była inna, to ten zmarły robiłby dokładnie to samo.
A pomagać można również i nawet trzeba, przecież cały dzień ludzie nie siedzą na cmentarzu, a nie wypłakują się tutaj. |
Temat: Zgrubienie na szyi |
kubanetka
Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 19003
|
Dział: Nowotwory układu krwiotwórczego Wysłany: 2011-09-12, 09:41 Temat: Zgrubienie na szyi |
Witajcie,
chciałam się zapytać czy ktoś może wie, czy na szyi może być zlokalizowana torbiel?
Tak jak pisałam jeden z lekarzy nie chciał się podjąć wykonania biopsji z powodu tego, że bał się, że jak nakłuje, to się "wszystko rozleje" Widział tam skrzepy krwi. Kuzynka czeka teraz na drugą biopsję u drugiego lekarza -
A jak po chorobie Taty wszędzie widzę nowotwory i się bardzo boję, podejrzewam, że bardziej niż ona... Dlatego chciałam się zapytać, w związku z opisem USG, oraz tym co mówił lekarz na biopsji, czy możliwe jest aby na szyi lokalizowała się torbiel? |
Temat: lęk przed nawrotem raka |
kubanetka
Odpowiedzi: 27
Wyświetleń: 15121
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-09-07, 18:15 Temat: lęk przed nawrotem raka |
Tak mi się wydaje, że trzeba mieć silną psychikę prze chorobą, żeby sobie dobrze poradzić ze swoją chorobą, chorobą swoich bliskich, żeby się nie bac, nie dać się zwariować.
Słuchajcie ja również się ogromnie boję. Zawsze się bałam chorób, tego, że komuś się coś stanie, ktoś odejdzie, ale wtedy to było takie na chwilę, widziałam coś w telewizji, i myślałam, ojej, a jak nas coś takiego spotka. Potem musiałam coś robić i zapominałam bardzo szybko. Bałam się również ja miałam zgrubienie na piersi, bo przecież tyle osób choruje itp.
Jak Tata zachorował spotęgowało się to jeszcze bardziej. Jejku, nie dość, że cierpię z powodu tego, że Tata odszedł, bardzo cierpię, to jeszcze się strasznie boję, że się to powtórzy u kogoś z moich bliskich.
Teraz bratowa ma guzek na szyi - nie wiadomo na razie co to jest - badania na razie są ok, ale ja drżę, chyba bardziej niż ona. Przeżywam to strasznie, boję się czegoś podobnego! Boję się najgorszego! żeby jeszcze właśnie bratowa się nie diagnozowała to szybciej pewnie bym wróciła do równowagi, a tak ten strach towarzyszy cały czas, nerwy. Sama u siebie też co chwilę coś obserwuje.
Na forum mamy trochę chorych ich rodziny, mi się wydaje wtedy, że to prawie cała Polska, że prawie wszyscy na coś chorują, że jest tyle rodzajów nowotworów. Ale przecież tak nie jest, bo my tu jesteśmy z całej Polski, tak naprawde garstka w stosunku do 40 mln Polaków.
Jestem rozstrzęsiona, rzadko jest dzień, kiedy nie czuję ściskania w żołądku. Wiem, że życie takie jest, nieprzewidywalne, nie wiadomo co się wydarzy, ze wszystkim trzeba sobie umieć radzić, ale nie raz mnie to wszystko paraliżuje. Mąż mi powtarza, cieszmy się tym, co tu i teraz, żeby, jak nie daj Boże, coś się stanie, nie żałować, że się zamartwiałam wcześniej, zamiast cieszyć się życiem każdego dnia. Ja wiem, ze to jest 100% prawdy, ale ile sie muszę namęczyć, żeby wejść na ten tor myślenia. |
Temat: Żałoba |
kubanetka
Odpowiedzi: 654
Wyświetleń: 173530
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-09-05, 11:35 Temat: Żałoba |
Ja się zastanawiam, czy kiedyś ten ból minie.
Tata zmarł 18.06.2011 i teraz ten wielki ból odczuwam momentami, a raczej dniami. Nieraz od rana już mam zły humor, złe samopoczucie i apogeum tego stanu, to wielka fontanna na wieczór lub popołudniem, taka, jak się dowiedziałam, że Tata jest chory i taka, jak na pogrzebie i w dniu śmierci.
To bardzo boli nadal, niby próbuje już normalnie furnkcjonować, bo taka jest kolej rzeczy, ale czuję jak mnie nadal łatwo rozdrażnić, jak łatwo płyną mi łzy, jak łatwo się zamykam w sobie, w momencie gdy coś mi się przypomni, czymś sie zdenerwuje.
Nie chcę mi się za bardzo rozmawiać z moimi koleżankami z pracy, prawie równolatkami, których największym problemem świata jest to, że mają kanapki w pracy, a nie pyszny obiad, albo którym skończyły się przeceny w sklepach i nic sobie nie kupiły.
Albo nie chce mi się słuchać pytań w stylu: Wszystko w porządku? Od osoby, która tak mało wie, i która zadaje tylko takiepytania, zeby się samej dobrze poczuć.
Wiem, bo nieraz pytała się jak tam Tata w pracy, ja opowiadałam, a ona nagle mi przerywała bo stwierdziła, że musi iść coś ząłatwić do kogoś, bo nagle jej się przypomniało.
Ach dużo tego żalu, całą stronę bym zapisała..... |
Temat: Nadzieja - komentarze (vf7) |
kubanetka
Odpowiedzi: 445
Wyświetleń: 71830
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2011-08-25, 20:28 Temat: Nadzieja - komentarze (vf7) |
Nadziejo, bardzo długo walczycie.
Wiem co to znaczy opiekować się terminalnie chorym - sama się dziwiłam jak daje radę.
Jest to okropne doświadczenie, ale musicie przez to przejść. Śledzę Waszą historię, mam nadzieję, ze dzięki sile Waszej rodziny uda Wam się jak najmniej boleśnie przejść przez tą trudną sytuację, która jest ogromnie przytłaczająca.
Widzę, ze cieszysz się z małych rzeczy, to jest bardzo dobra postawa!! Też tak robiłam, mimo, ze Tata umierał ja się cieszyłam, że zjadł truskaweczkę.
Kochana trzymajcie sie mocno! |
|
|