1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak żołądka z przerzutem do wątroby |
krzysztof_soroka
Odpowiedzi: 11
Wyświetleń: 6640
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2014-01-08, 10:11 Temat: Rak żołądka z przerzutem do wątroby |
08-01-2014 Mama odeszla |
Temat: Rak żołądka z przerzutem do wątroby |
krzysztof_soroka
Odpowiedzi: 11
Wyświetleń: 6640
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2014-01-05, 21:35 Temat: rak zoladka |
witam!
Dzisiaj tj 05-01-2014 mama znajduje sie w stanie agonalnym. Rak zoladka z przerzutem do watroby. Zaczelo sie kilka lat temu od niewielkiego bolu w jamie brzusznej, natepnie ataki bolu byly coraz czestsze oraz silniejsze. Dlugo lekarze (choc nie wiem czy zasluguja na takie miano) utrzymywali ze to wrzody badz helicobacter. Az w koncu jeden z nich wpadl na pomysl by przeprowadzic gastroskopie. I tu byl pies pogrzebany. guz wielkosci kilku centymetrow wylewajacy sie do wewnatrz. 4 z 4 klas zlosliwosci. W pazdzierniku 2012 roku mama przeszla operacje usuniecia zoladka. Pan doktor stwierdzil po wizycie kontrolnej ze mama wyleczona. Chuda, slaba i w ogole. Niedlugo potem pojawily sie bole w okolicy watroby. Tomografia, inne badania i ... zakrzepica zyly wrotnej watroby. Generalnie szczescie w nieszczesciu, ze jednak zaden przerzut. Kilkadziesiat zastrzykow heparyny. Zakrzep rzecz jasna zostal usuniety odkrywajac tym samym to, czego nikt zobaczyc nie chcial. Przerzut! Komorki rozmnazaly sie w zatraszajacym tempie. Watroba rosla z dnia na dzien. Mama od swojego pana doktora skierownie do szpitala (podobno na chemie) otrzymala dopiero na 13 grudnia roku 2013. Stwierdzilismy, iz udamy sie na prywatna konsultacje do jednego z lekarzy odzialu onkoligicznego szpitala Kopernika w Lodzi. tak uczynilismy. I tu znow cala procedura. Szereg badan, dokumentacja itd. Wozilismy mame do szpitala do Lodzi (nie wiedziec czemu i tak naprawde po co) trzy razy. Pierwszy raz wrocila tego samego dnia, drugi raz po dwoch dniach a trzeci po dniach szesciu. Zaproponowano mamie udzial w eksperymentalnym leczeniu jakims amerykanskim lekiem ktorego na dobra sprawe jak i chemii nigdy nie dostala. Mama jadac do szpitala poraz trzeci byla w stanie sama chodzic, sama sie ubrac, byla komunikatywna, w pelni swiadoma itd. Niestety po wyjsciu ze szpitala bylo zupelnie odwrotnie. Podobno morfina ktora dostala tak przyspieszyla proces wyniszczenia. Trudno w to uwierzyc. Mama wyszla ze szpitala 23-12-2013, podczas gdy 24 czyli w wigilie byla zupelnie nieobecna. Morfina...? podali ja podobno drugiego dnia pobytu w szpitalu. Kto zatem otrzymal eksperymentalny lek... ? Z dnia na dzien bylo tylko gorzej. Mama jadla coraz mniej az w koncu przestala jesc w ogole. Dzis juz nie ma z nia kontaktu. Zostalo kilka godzin. Ma 62 lata.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2014-01-05, 21:41 ]
Post wydzielony do osobnego wątku, proszę zapoznać się z Regulaminem Forum.
|
|
|