1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 163
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-30, 22:32   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
Anet napisał/a:
Ja na swój sposób jestem teraz uspokojona (jeśli można to tak określić) - bo Tata już nie cierpi. Też już teraz płaczę mniej niż w chorobie Taty


właśnie ja mam tak samo i mam wyrzuty sumienia z tego powodu okropne :cry: bo jest mi źle i smutno a z drugiej strony jestem jakby spokojniejsza,mniej płaczę bo wiem że mamusia juz nie cierpi i nie boje się już o moment ze będzie mnie błagała żebym jej pomogła a ja nie będę potrafiła.
Teraz dodatkowo nie umiem zebrać myśli bo nie umiem sobie wyobrazić że mamy nie ma, bo nie mogę iść do szpitala, nie mogę zadzwonić ale jednocześnie nie mogę iść na cmentarz do niej bo jej tam nie ma, więc jestem taka zdezorientowana i nie dociera do mnie nic, dopiero jak pójdę na cmentarz to zacznie docierać.
Ale uspokoiłyście mnie troche bo strasznie mnie dręczy to że nie mogę sie wypłakać a cały tydzień jak jeździłam do szpitala to płakałam jak bóbr całą drogę a potem w szpitalu, a teraz nie mogę i koniec. Ale to pewnie szok który minie tylko ze to męczy wewnetrznie i dusi :cry:

Dziękuję Wam bardzo za wszystko, przede wszystkim za to ze jesteście i tu zaglądacie :littlehs:
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-30, 20:59   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
1 sierpnia o godz. 14:00 nastąpi ostatnie pożegnanie mojej Mamusi :cry: :cry: :cry:
Nadal to do mnie nie dociera :cry: nie potrafie nawet płakać i to jest najgorsze bo jak bym sie wypłakała to byłoby mi lżej, a tak serce boli, w gardle dławi a łzy nie chcą lecieć :cry: :cry: okropne uczucie, zawsze się zastanawiałam czemu ludzie nie płaczą po stracie bliskich, czy nie jest im żal a teraz juz wiem-nastepuje totalna blokada i nie można jej w żaden sposób przełamać. Rozpłakałam się totalnie jak zamawiałam wieniec a potem znowu blokada, momentami czuje jakby ktoś deptał mnie po klatce piersiowej. Moze ja sie juz wypłakałam przez ostatanie 3 tygodnie i juz więcej nie moge? Co zrobić zeby sie odblokować i żeby móc się wypłakać, powiedzcie mi bo oszaleje :cry:
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-28, 12:09   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
Boże ja jestem w takim szoku że nie dociera to do mnie kompletnie.Zachowuje się jakby to działo się gdzieś obok i kompletnie mnie nie dotyczyło. Aż się boję co to będzie jak ten szok minie i dotrze to do mnie bo narazie to chodze i robie wszystko to o co mamusia mnie prosiła przed śmiercią (czyli kupić jej ładne ubranie, powiadomić rodzine i ogarnąć się żeby o niczym nie zapomnieć) Nie ma teraz czasu na płacz, teraz musze wszystko pozałatwiać i nie dopuszczam nikogo do tego, chce to zrobić sama bo obiecałam mamusi że dam rade więc nie moge jej zawieść. Ale wiem że najtrudniejsze przede mną...............ta tęsknota która pozostanie już na zawsze :cry:
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-27, 22:22   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
Chciałam wszystkim bardzo podziękować za wsparcie i kibicowanie nam w tej nierównej walce.

Nasza walka się skończyła..... Mamusia odeszła dziś o 18:40 w moich i brata objeciach, w tej całej paskudnej chorobie to czuję ulgę że Mamusia odeszła spokojnie we śnie, stopniowo się wyciszając a nie cierpiąc niemiłosiernie i walcząc o oddech. Narazie jestem w szoku i wiem że moje cierpienie i tęsknota dopiero przyjdą jak minie szok, ale o taka śmierć dla mamusi się modliłam, żeby nie cierpiała i się nie dusiła a ja nie mogłabym jej pomóc. Dziękuję Ci Boże ze mimo iż doswiadczyłeś nas taka chorobą to pozwoliłeś mojej mamusi godnie odejść.

Nie wiem jak dalej będę żyć bez mojej Mamusi, nie wyobrażam sobie tego, ale obiecałam jej że damy sobie rade :cry:

Kocham Cię Mamusiu.....
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-26, 23:31   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
U nas kolejny tragiczny dzień :cry: jestem u kresu wytrzymałości momentami :cry:
Mamusia zapadła w jakąś śpiączkę chyba bo od rana się nie obudziła :cry: Zajechałam rano o 9 do niej to akurat nie spała ale nie kontaktowała za bardzo, zabierali ją na naświetlania właśnie a ja patrząc na to stwierdziłam że chyba zrezygnuje bo mama jest w takim stanie ze nie ma sensu jej męczyć i rzucać z łóżka na łóżko. I tak idąc za łóżkiem mówie do brata że ide powiedzieć lekarzowi ze rezygnujemy, ale potem myślę sobie że nie dam sobie potem rady z tą decyzją czy słusznie czy nie. Ale nie musiałam jej podejmować bo mamusia sama zrezygnowała, powiedziała ze nie da rady i nie chce (nie wiem czy świadomie bo potem niby mówiła że nie wie czemu zrezygnowała) Zawieźli ją na sale i tak się nachyliłam nad nią a ona mnie przyciągnęła do siebie , pocałowała, spojrzała na brata i zasneła i spała cały czas :-( Jeszcze do południa się kręciła , tzn. nogami ruszała od czasu do czasu, aż o 16 zauważyłam ze wyszły na nią straszne poty i dostała wypieków i oddech taki szybki więc wezwałam lekarza i dostała morfine bo okazało się że duszność miała i nie mogła się obudzić. Dostała morfine i zaraz oddech jak u niemowlaka ale niema z nią żadnego kontaktu , spi i nawet się nie porusza :cry: nie czuje jak zakłądaja wenflon, jak dają zastrzyk, zero reakcji :cry: Może to i dobrze bo chociaż wiem (tzn. tak myślę) że nie cierpi. Po moich ostatanich akcjach, jak to zrobiłam tam rozrubę i powiedziałam ze nie zostawie tego tak to mamusia ma wzorową opiekę, lekarz za lekarzem przy łóżku, konsultacje kardiologów itp.itd. tylko pytam się dlaczego dopiero teraz!taką opieką jaką ma teraz powinna być otoczona w kwietniu kiedy zaczęły się poważne problemy z połykaniem a nie teraz jak nie ma już szans to ratują ją za wszelką cenę bo mam wrażenie że są masakrycznie wystraszeni ze założe sprawe. Jeszcze tydzień temu pani doktor kazała nam dojeżdżać na lampy bo jak mama chce leżeć to musi miesiąc czekać na łóżko a teraz dziwnym trafem znalazło się łóżko, znalazły sie wszelkiego rodzaju konsultacje, lekarz ciągle stoi przy łóżku i pyta jak sie czuje,co jest grane? Pacjenci się dziwią co my robimy że lekarze tak lataja koło mamy a ja sama chciałabym wiedzieć co jest grane i dlaczego tak późno. Dzisiaj rozmawiałam z lekarzem i powiedział ze nie wypisze mamy w tym stanie,ze zostanie do poniedziałku na radioterapii a potem ewentualnie na oddział paliatywny bo nie poradzimy sobie w domu i bedzie cierpiała :cry: Wieczorem rozmawiałam z lekarzem i mówi że mamusia ma silny organizm i bardzo walczy. Serce niby jest okiełzane bo puls spadł ładnie do 100 ,EKG dobre wyszło, nerki wydawałoby się że też, bo dzisisj zeszło w ciągu dnia 2litry moczu a jeszcze jest noc. Wczoraj tez doktor mówił ze zeszło 2 litry i jest czysty żółciutki. Jutro rano zlecone są badania więc okaże się co z tym mocznikiem ale podobno ogólnie jakiś parametr (nie pamietam jaki) jest wysoki co świadczy o rozsiewie choroby :-( Wczoraj o 17 mama dostała morfine (podobno małą dawke) potem na noc haloperoid a rano podobno nie dostała nic więc po czym taki głeboki sen, bez reakcji :| Krążenie jest ok, nic nie sinieje , ręce i nogi cieplutkie, buzia też ma normalny kolor.

Dziękuję wszystkim za wsparcie :littlehs:

PS. Jeszcze powiem wam jaką miałam dzisiaj akcje. Zadzwoniła do mnie ciotka, bratowa mojej mamy i mówi ze jest pod szpitalem i jak ma wejść do mamy :--: a ja mówie że mama jest nieprzytomna, nie ma znią kontaktu i żeby nie wchodziła bo mama nie chciała żeby ktoś ją oglądał w tym stanie. A ona na mnie że będę miała wyrzuty sumienia, że jak ja tak moge, ze ona chce ją zobaczyć za życia :--: A ja mówie taka była wola mamy, nawet trumne mi kazała zamknąć żeby nikt jej nie oglądał, bo chce żeby wszyscy pamiętali ją z okresu przed choroba a nie wyniszczoną chorobą, z rurką w szyi, z rurką w brzuchu. A ta dalej sie upiera bo ona chce bo ona mówiła mamie że ją odwiedzi i dochodziła się ze mną z 5 minut, az powiedziałam jej że to moja i mojego brata tragedia i chcemy ją przeżyc sami a cała reszta ma pamiętać mame uśmiechniętą i szczęśliwą, taka jaka była przed chorobą a z "teraz" bedziemy ją pamiętać tylko my i nikt więcej inie wpuszcze jej i koniec. Wkońcu odpuściła i obrażona pojechała bo przyjechała specjalnie 50km , ale przeciez mogła mnie uprzedzic ze chce przyjechać.
Myślicie ze jestem jakaś dziwna że nie chce zeby ktokolwiek oglądał mamusie w tym stanie?

Tradycyjnie przepraszam za błędy, mam nadzieję że wybaczycie bo nie mam siły czytać co napisałam a i tak ze zmeczenia byków nie widze.
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-25, 08:09   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
DumSpiro-Spero dziękuję :littlehs: aż mi się łezka zakręciła po przeczytaniu. A moje zachowanie wynika chyba z wiedzy jaką zdobyłam na tym forum, za co dziękuję :flow:

Zaraz jade do mamy ale coś czuję że nie jest za dobrze :-( miała puścic sygnał jak wstanie a skoro nie puściła tzn. że nie ma siły :-( bo raczej nie śpi do ej godziny w szpitalu :-(
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-25, 00:36   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
U nas dzisiaj ciężki dzień :cry: a właściwie tragiczny i nie wiadomo co przyniesie jutro :cry: Zabrakło mi już dzisiaj łez do płakania i po przepłakaniu połowy dnia czuje się taka wyciszona i pogodzona że sama sobie nie wierze, ale jutro od rana pewnie będzie kolejny stres. Mamusia dzisisj nie miała naświetlań niestety bo przespała cały dzień :-( Rano dostała duszności spoczynkowej i lekarz zdecydował się podać morfine, a po morfinie mamusia zasneła i spała cały dzień do godz. 20. Zapytałam lekarza i pielegniarki czy ona sie obudzi a oni powiedzieli ze raczej już się nie obudzi, bo nie reagowała na nic kompletnie. Więc zdecydowałam wezwać księdza, pomodlił się , nasmarował olejkami ,mamusia otworzyła oczy , popatrzyła na niego takim pijanym wzrokiem i zasneła ponownie. Potem po 20 sie obudziła to trochę mówiła od rzeczy,wymieniała miesiące po kolei , nie bardzo wiedziała co się dzieje, chciała wyciągać cewnik, ale po chwili doszła do siebie, gadała z nami normalnie, złapała nas (mnie i brata) za rece, poprzytulała,podziekowała za księdza , a wrecz dumna była ze tak się zachowałam, głaskała mnie za to po głowie (nie pamietała ksiedza ale jej powiedziałam ze był). Nie pozwolili nam zostac dłuzej na oddziale bo leza tam 4 osoby oprócz mamy na sali i powiedzieli że będą sie tamci czuli skrępowani :?ale?: Nie wiem co przyniesie jutro, czy ta nagła poprawa to "cisza przed.." czy stanie się cud, nie mam pojęcia ale lekarze sami są w szoku że mama się wybudziła i że tak dobrze wyglada, zarumieniona i kontaktowa i o 21 chciała jeszcze iść na naświetlania.
A ja mam wrażenie że jestem w jakimś śnie z którego lada chwila się obudzę :-( Mało tego boję się o mojego brata, on zupełnie sobie z dzisiejszą sytuacja nie umie poradzić, jest w strasznym stanie psychicznym, bo lekarz powiedział że mama się nie obudzi i on to strasznie przeżył a tu nagle się obudziła i on nie może znieść tego strachu i tego czekania co przyniesie nastepny dzień,nastepna godzina a właściwie w obecnej sytuacji to nawet minuta :-( Ja mimo iż panikuje na widok krwi, to staram się zachować trzeźwość umysłu i nie poddać się panice a starać się być z mama w tych chwilach a on biedny nie potrafi :-( boi się z nią zostać nawet na chwilke sam, boi się że mama umrze w jego obecności :cry: nie daje rady a ja nie potrafie mu pomóc :-(

Przepraszam za błędy, jak zwykle się tłumaczę ale nie mam siły na sprawdzanie, wybaczcie...
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-23, 22:51   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
Ojj dzielna dzielna, ale dzielność to nie wszystko :-( trzeba mieć siłe do walki a ta chyba się skończyła :cry: Jestem dzisiaj psychicznym wrakiem :cry: nie wiem co się stało tak nagle,mamusia taka słaba dzisiaj że masakra dosłownie :cry: Rano pojechaliśmy do Łodzi, tam ją przyjęli na oddział, miała naswietlania pierwsze ale tak opadła z sił że ledwo miała siłe mówić :cry: Normalnie mam czarne myśli, tak wiele przeszła, tyle wywalczyła, jeden zabieg, drugi zabieg, teraz naświetlania i teraz by się miało to tak zakończyć :cry: :cry: :cry: po takiej walce. Ale boję się cholernie, może to zbieg okoliczności ale mamusia nie dość ze słaba taka to tak jej dzisiaj duszno było ciągle i nie umiała sie ułożyć na łóżku bo ciągle jej niewygodnie, a ja już oczywiście dopatrywałam się zwiastunów śmierci :cry: :cry: :cry: Niby nic więcej sie nie dzieje ale ta słabość i duszność mnie niepokoiła :cry: bo to że się ułożyć nie mogła to jestem w stanie zrozumieć bo lezy już od tygodnia i wszystko ją boli od leżenia. Nie wiem, boje się dzisiejszej nocy, nie chce mi się normalnie odzywać, siedzieć, leżeć, nic mi się nie chce, jestem dzisiaj wykończona psychicznie a oczy od płaczu mam na zapałki. Wiem ze jest źle i że koniec zbliża się wielkimi krokami ale czy musi być to teraz? po takiej walce, po tylu cierpieniach związanych z zabiegami? Dzisiaj mama taka słaba ledwo siedziała wiec mówie "mamo, może zrezygnujemy z tych naświetlań, nie za wszelką cenę, jak nie masz siły to dajmy już spokój, nie rób czegoś na co nie masz kompletnie siły" a mama " chce tam iść" resztka sił, z wielkim bólem na twarzy jak się kładła na tym twardym łóżku do planowania ale nadal chce walczyc.
Wiem ze jestem podła w tym momencie ale dzisiaj już nie dałam rady i poddałam się - zawiozłam babcie do jej synowej (mimo iż tego nie chciała) bo nie daje już rady, możecie myśleć że jestem potworem, kocham moją babcie tylko serce mi pęka jak ona w pełni życia mimo iż ma 95 lat a moja mamusia umiera majac 59 lat , to jest silniejsze ode mnie i mimo iż bardzo ją kocham i jest z nami całe życie to nie daje rady patrzeć jaka ona rzeźka w porównaniu do mamusi wyniszczonej chorobą.

Przepraszam za te wywody ale musiałam się wypłakać bo same łzy to za mało :cry:
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-21, 22:51   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
Dziękuję Wam bardzo za wsparcie :flow: :flow: :flow: Nie myślałam że tyle osób tu zagląda i nam kibicuje.
Powiem Wam że nawet lekarze patrzą na mamusie z podziwem że mimo tak ciężkiej choroby nie poddaje się i tak dzielnie znosi wszystko i walczy nadal. Jak ma odessaną rurkę i oddycha leciutko i cichutko to nawet się uśmiecha, czego już dawno nie robiła przez tą męczarnie z duszeniem. Dzisiaj dostała już pierwsze jedzonko przez gastrostomię to śmiała się ze pyszne chociaż nic nie czuła :) nawet ma siłe żartowac z nami ale jak rurka się zapycha to tragedia,tak się boi że się udusi że dostaje ataku paniki wręcz i zaraz się dusi. I jeszcze jeden postęp - dzisiaj zaczęła samodzielnie chodzić, na początek przeszła sale 4 razy w jedną i w drugą stronę czyli zrobiła jakieś 30 metrów awczoraj bała się wstać z wózka bo mówiła że taka słaba, ale od wtorku praktycznie leżała cały czas więc co się dziwić. :flow: :flow: :flow:

[ Dodano: 2012-07-21, 22:52 ]
Podwójnie mi się kwiatuszki wkleiły ale to dla Was za kciuki i kibicowanie i wsparcie :)
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-20, 22:18   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
Anelia tak udało nam sie załatwić ale nie w Łodzi a u nas w mieście bo zadzwoniłam do Łodzi do lekarza zapytac czy założą, że mam takie zalecenia z Warszawy a on do mnie ze jego zalecenia z Warszawy nie interesują, ze lekarze każdy sam ocenia czy się podejmie czy nie i że on zapyta laryngologa kiedy nas przyjmie, po czym zadzwonił o 9:30 że do 11 mamy sie zjawić u laryngolog na konsultacji ( a mamy do Łodzi 50km wiec jedziemy ok godzine) i nie pomogły moje tłumaczenia że mamusi lezy bo taka słaba i ze nie da rady dojechac w półtorej godziny bo bardzo ja dusi i nie wstanie tak szybko z łóżka i sie nie wyszykuje.Pan doktor powiedział ze nikt nie bedzie na nas czekał, ze ewentualnie na drugi dzien rano wiec powiedziałam ze ok, po czym pojechałam do nas na szpital do laryngologa i po zobaczeniu wyniku bronchofiberoskopii powiedzieli ze nie ma problemu. Kazali mi załatwić skierowanie i na szybko mame przywieźć. Załatwiłam skierowanie i pojechałam po mame a mama taka słaba ze juz sie dusiła od nadmiaru wydzieliny która aż się gotowała więc postanowiłam zadzwonić po karetke a tam kolejna niespodzianka. Pani mówi że nie wyśle mi karetki skoro mam skierowanie do szpitala bo skoro duszność jest od choroby która wystepuje juz długo i ta duszność nie wystąpiła nagle a poza tym skoro rodzinny dał skierowanie to powinien dac transport. Zaczełam się z nią dochodzić ze nagle sie pogorszyło a ta że nie wyśle karetki i koniec, bo ona ma karetke do wypadku a nie do zwykłej duszności :--: więc się wkurzyłam i mówie ok, ja pojade do rodzinnego ale najpierw podjade do pani po pisemną odmowe wysłania karetki.Pani szybciutko zmieniłą zdanie i karetka była w ciągu 5 minut, znieśli mamusie na krześle i zawieźli baaaaardzo szybko na laryngologie pomijając nawet izbe przyjęć, wiec czasami warto walczyc o swoje za wszelką cenę ;)
Tak więc mamusia jest po załozeniu tracheostomii we wtorek a wczoraj miała gastrostomie. Póki co czuje się dobrze,dziś dostała pierwsze jedzenie (glukoze) i wszystko ok więc jutro wraca na laryngologie (i dzieki Bogu bo na chirurgii jest masakra :| nawet nie umieją odsysać wydzieliny porządnie :-( a poza tym są tak niesympatyczne pielęgniarki ze to się w głowie nie mieści :-( chyba jeszcze takich nie spotkałam) W poniedziałek na 10 mamusia ma się stawić w Łodzi i i ma zaraz resymulacje i naświetlania od poniedziałku do piątku, także coś drgnęło i mam nadzieję że uda nam się wyrwac jeszcze trochę czasu dla mamusi.
Mamusia zabiegi mimo swojej choroby, wychudzenia (bo nie jadła nie wiem ile, była tylko nawadniana) i wycieńczenia zniosła bardzo dobrze, jest bardzo dzielna,jestesmy z nią całe dnie od rana do wieczora, mimo rurki dogadujemy się świetnie,czasami jak sie zmęczy to napisze nam ale z reguły wszystko mówi i rozumiemy mimo iż nie ma głosu. Jeszcze wczoraj na domiar złego ,jakby było mało cierpienia zauważyłam że robi jej się odleżyna na kości ogonowej, a że było już późno wiec pobiegłam do hospicjum i pożyczyłam na noc kółko p.odleżynowei kupiłam granuflexi dzisiaj praktycznie nie ma śladu,ani nie zdążyła się zrobić ranka, tylko była taka strasznie czerwona skóra wczoraj a dzisiaj nic nie ma i już nie boli, więc dobrze że w pore zobaczyłam. Dzisiaj ją strasznie męczy wydzielina, jest tak gęsta i tak się blokuje w rurce , a do tego mamusie bolą miesnie brzucha żeby odkaszlnąć samej i ciągle ją muszą odsysać :| już ma dość tego odsysania,a wczoraj tylko 2 czy 3 razy ją odsysali. Dzisiaj już wstawała do wc, co prawda na wózku bo leżała tyle dni więc nie chciałam zeby odrazu wyskoczyła ale poradziła sobie super. Ona musi żyć, ma tyle siły do walki mimo wyniszczenia chorobą że to się w głowie nie mieści, ona na nic nie narzeka , jedyne czego się boi to to duszenie się :-( każde zapchanie rurki to dla niej trauma straszna bo sie boi że się juz udusi.

Jak zwykle przepraszam za błędy i literówki ale ja po całym dniu w szpitalu to już nie jestem w stanie nawet sprawdzić sama siebie.

Pozdrawiam i proszę trzymajcie kciuki żeby naswietlania pomogły mamusi, tyle przeszła że musi się udac!

[ Dodano: 2012-07-20, 22:20 ]
O jejku ale się rozpisałam :oops: nie wiem czy ktoś to będzie czytał do końca te wypociny ;)
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-16, 23:18   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
W zasadzie to sama nie wiem co powiedziec , jak u nas :roll: Raz lepiej raz gorzej, jak to juz bywa w tej chorobie.Momentami (tak jak np. dzisiaj było ) mam wrazenie że mamusia jest tak wykończona że normalnie umiera powoli, a tu za chwile wchodzi sama bez niczyjej pomocy i o własnych siłach na 2 piętro. Dzisiaj dzieki naszej wspaniałej Madzi byliśmy na konsultacji w CO w Warszawie. Co prawda spędziliśmy cały dzień praktycznie w podróży bo wyjechaliśmy o 6:30 z domu zahaczyliśmy o Łódź bo miała zapaść decyzja w sprawie naświetlań po zrobieniu usg guza ale ponieważ doktor chciał przyjąć mame na oddział w celu nawodnienia i dopiero dalej sie zastanawiać to się nie zgodziłam i pojechalismy prosto do Warszawy i wróciliśmy o 21:30. Ale dzięki temu mamy zrobioną bronchofiberoskopie i mamy zalecenie założenia tracheostomii w rejonie a nastepnie rozwazenie naświetlań. A my zjeździliśmy całe województwo łódzkie i nikt nie chciał nam na podstawie TK założyc tracheostomii, nawet nie proponowali bronchoskopii a tam pierwsze co to zrobili to badanie zeby ocenić czy zakładać stent czy tracheostomię. Póki co to mamusia jest bardzo niedożywiona i odwodniona non stop bo w zasadzie od tygodnia praktycznie nic nie je i dlatego też do rozważenia jest gastrostomia. To tyle co u nas, jutro z rana znowu wyjazd do Łodzi i walka z lekarzami o łóżko dla mamy i załozenie tracheostomii ale tym razem mam zapowiedziane że bez pisemnej odmowy nie wychodze!
Dzisiaj zrobiłam mały rabanik w naszym słynnym koperniku w Łodzi po tym jak kazali mamusi czekac od 8 rano do 13 na pania doktor az podejmie decyzje o naswietlaniach :--: ojjjj działo się, był i ordynator i kierownik teleradioterapii i miejsce odrazu dla mamy w szpitalu a od kwietnia nikt sie nie umiał zająć nami a dzisiaj w 15 minut było wszystko uzgodnione, z torakochirurgami konsultacja i wszystko.

Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję Magdzie za tą bezinteresowną pomoc oraz chciałabym publicznie pochwalić lekarzy w CO w Warszawie a mianowicie i przede wszystkim dr Piecha który skonczył prace o 14 a czekał specjalnie na nas i siedział do 18 , oraz dr Wąsowicza. Wspaniali, rzeczowi lekarze, potrafili nam przedstawic w sposób bardzo zrozumiały i konkretny wszystkie za i przeciw jeżeli chodzi o stent i ogólnie poświęcili nam sporo czasu. Mimo iż wróciliśmy mega zmęczeni to również mega zadowoleni z tej konsultacji.

Madziu po raz kolejny dziękuję, wiesz ze bez Ciebie nie ruszyli byśmy z miejsca, jestem Ci dozgonnie wdzięczna, zreszta nie tylko ja. :flow: :flow: :flow: :flow: :flow: :flow: :flow: :flow:

Przepraszam za błędy, wybaczcie ale jestem tak padnięta że nawet nie czytam bo ledwo patrze na oczy.
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-13, 11:44   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
To koniec, dzisiaj zgasła moja ostatania iskierka nadzieji, moja mamusia musi umrzeć i to jak - musi sie udusic bo nikt jej nie pomoze. Zadzwoniła dzisiaj pani radioterapeutka i powiedziała ze ordynator powiedział ze guz jest za duzy i nie naswietlą go. Poprostu nie mam siły, nie przezyje tego.............. ja sie pogodziłam że bedzie musiała odejsc ale nie w ten sposób.......Boże jak jesteś to proszę nie rób mi tego :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-12, 22:29   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
Nie chce zapeszyc ale nawet dobrze dzisiaj było. Mówie Wam ze wiara mojej mamusi i czekanie na tą radioterapie jest tak wielkie i tak ją motywuje że wierzyć się nie chce. Dzisisj się zjeździlismy z bratem i okazuje się że nie da sie zrobić tracheostomii bo guz jest za duzy :cry: więc nie mamy żadnego zabezpieczenia , jedyną deską ratunku jest radioterapia i jeżeli będzie poprawa to dopiero wtedy będzie to może możliwe. Powiedziałam to mamusi i myślałam że się załamie całkowicie, a ona dostała takiego zapału do walki że serce mi pęka ze strachu że moze coś pójść nie tak,że może się nie udać. Powiedziałam mamie że doktor powiedziała ze na radio musi przyjechać silna, musi sama wejść na łóżko i zejść z łóżka bo inaczej jej nie naświetla, to potem brat pojechał to szalała całe popołudnie bez tlenu, spała bez tlenu, wstała, chodziła po pokoju, umyła sie i nic ją nie dusiło :shock: Nie chcę zapeszać i proszę Boga żeby pozwolił jej trwać w takim stanie do poniedziałku do naświetlań. Do tego wypiłą dwa nutridrinki , a poza tym dostała też dwie glukozy, więc robi wszystko żeby mieć siłe i dojechać na naświetlania. Błagam Was wszystkich o modlitwę i trzymanie kciuków żeby nam się udało zyskać jeszcze trochę czasu.Z góry dziękuję.

PS. A ja to od wtorku wegetuje :?ale?: szpital, dom,babcia, dzieci , jem raz albo dwa razy dziennie i do tego nerwy i rozstrój żołądka.Aż dziwie się że ja taki żarłok potrafie nie jeść cały dzien i nawet nie czuje głodu, co to nerwy potrafią zrobić z człowieka.

Dziękuję za wsparcie wszystkim zaglądającym.

Przepraszam za błędy.
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-11, 23:41   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
soja póki co to jak mamusia leży i ma kroplówki i tlen to jest wszystko ok.Oddycha spokojnie , cichutko, nic jej nie dolega, ale jak ma odłączyć tlen i iść do wc to nerwy biorą górę i zaraz mówi że się udusi :-( Póki co mieliśmy czekać na poniedziałek na radioterapię ale jutro będę konsultować w innym szpitalu ponieważ DSS naświetliła mi sytuacje jakie są plusy i minusy a przede wszystkim ryzyko związane z radio bez założenia tracheostomii dlatego jutro pojedziemy skonsultować w innym szpitalu ponieważ u nas powiedzieli ze nie da rady założyc bo guz jest za nisko :-( A mamusia tak wierzy w tą radioterapie, to ją trzyma jakoś jeszcze i podbudowuje bo widzę jakies nadchodzące załamanie :|

Madziu DSS jeszcze raz oficjalnie bardzo ale to bardzo dziękuję za wszystko,za zainteresowanie, wsparcie, pomoc merytoryczną,ogólnie za wszystko :flow: :flow: :flow:
  Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
banialuka

Odpowiedzi: 392
Wyświetleń: 138589

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-07-10, 22:44   Temat: Rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy-po operacji
Kasiu mamusia jest w szpitalu :-( Nie spała kolejną noc bo miała duszności (myślę że dużo na tle nerwowym bo to w nocy jak wszyscy spali zazwyczaj mówiła ze sie chyba udusi) a do tego puls miała 114, a przede wszystkim była odwodniona bo nie jadła prawie dwa dni i mało co piła. Póki co nic jej nie zrobili , dostała tylko 2 razy glukoze i potas bo miała niedobór potasu. Leży na R-ce i oddycha sobie tlenem to mówi ze dzień do nocy do tego co było rano w domu. Rano mówi że już myślała że umrze :cry: a wieczorem jak byłam u niej to mówiła że czuje się o niebo lepiej, słaba jest ale oddycha jej się o wiele lepiej. Naświetlania mają się zacząć od poniedziałku ale to zależy od stanu mamy :-( bo jak będzie w złym stanie to nie będzie naświetlań. Właściwie to do tej pory cały czas odrzucałam te najgorsze myśli a teraz niestety zaczyna do mnie chyba docierać że powoli zbliża się nieuniknione :cry: :cry: :cry: nawet pisać nie mogę bo serce mi chyba już pękło na milion kawałków dzisiaj, a włzach które wylałam myślę że cała rodzina by się wykąpała :cry: Do tej pory się trzymałam i żyłam nadzieją ale chyba zaczynam ją tracic widząc co się dzieje :cry: Ciężko, ojjjjj ciężko bardzo :cry: :cry: :cry:
P.S. Ale Ty się nie nakręcaj!Trzymam kciuki za Wasze wyniki bo to jakoś niedługo chyba :roll:

Przepraszam za błędy ale nie mam dzisiaj głowy do pisania a oczy mam na zapałki, tak zapuchnięte że nie widzę nawet :-(
 
Strona 1 z 11
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group