1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: sylwia3 - komentarze |
azalka83
Odpowiedzi: 58
Wyświetleń: 12268
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2011-11-21, 13:44 Temat: sylwia3 - komentarze |
Witaj sylwia3 bardzo Ci współczuję, przeżywałam niedawno to samo - 30.10.2011 moja mama zmarła w wyniku rozsianego nowotworu płuc. To forum to niesamowita sprawa, pozwala ogarnąć ( na ile to możliwe ) swoje myśli. Co prawda przez cały czas choroby mamy zaglądałam tu kilka razy dziennie w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące mnie pytania i jestem ogromnie wdzięczna za poświęcenie i pomoc, która oferują osoby tworzące to forum. Opiszę krótko przebieg choroby mojej mamy - krotko, bo to od diagnozy tylko 2 miesiące ( z perspektywy czasu jak wieczność. ) Od lipca mamę bolały strasznie plecy, niechętnie chodziła do lekarzy ( o ironio całe życie pracowała w służbie zdrowia), w sierpniu nie mogąc już wytrzymać bólu zgłosiła się do ortopedy, gdy nie pomogły blokady barku i zaczęły drętwieć palce, zrobiono zdjęcie RTG kręgosłupa szyjnego. Okazało się, że dwa trzony kręgów są patologicznie złamane - modliłam się wtedy, żeby to była osteoporoza... Chodziła w kołnierzu ortopedycznym, z bólu nie spała od tygodni. Dziwię się teraz jak można było tak długo wytrzymać taki ból :( Szybko zrobione RTG klatki piersiowej - guz 6x6 cm :( Całe życie paliła papierosy.... Później 5 tygodni w dwóch szpitalach i operacja korpektomia - stabilizacja kręgosłupa szyjnego. Po operacji bardzo słabo szła rehabilitacja, mama miała omamy- nie były to przerzuty do mózgu - ale reakcja depresyjna. Kiedy wróciła do domu samopoczucie trochę jej się poprawiło, bo wiadomo w domu zawsze najbezpieczniej. Bałam się, że nie dam rady się nią opiekować, tzn. bałam się bardziej reakcji organizmu szczególnie duszenia się. Przez cały czas byłam na zwolnieniu, żeby z nią być. Po diagnozie w sierpniu usłyszałam od lekarza, że to długo nie potrwa i że trzeba pomyśleć o hospicjum. W domu mama była dokładnie 3 tyg. przez pierwszy tydzień trochę wstawała, później juz nie. Samopoczucie okropne. 4 dni przed śmiercią zaczęły dokuczać jej duszności, ale wszystkiego się wypierała, chociaż widziałam ten wytrzeszcz oczu. 3 dnia poprosiła o wezwanie karetki, pojechaliśmy z nią do szpitala, dostała tlen, lekarz powiedział, że mama umiera ona sama chyba tez to czuła - sama mówiła, że chce wrócić do domu, żeby umrzeć. Siedzieliśmy przy niej cały czas, majaczyła, mówiła do zmarłego dziadka, nie poznawała mnie. Oddech stawał się coraz płytszy, mimo podłączenia do tlenu, oddychała jak ryba... ale spokojnie. Odeszła w nocy. Ciągle sobie zadaje pytanie jak to możliwe, że był człowiek i nagle nie ma człowieka. Wiem teraz, że daliśmy radę i dobrze, że byliśmy z nią, nie powinno się umierać w samotności. To forum dało mi nie tylko wiedzę, ale i silę, byłam przygotowana na to co się stało. Ten temat o objawach umierania tez jest bardzo istotny... :( niestety...
[ Dodano: 2011-11-21, 13:52 ]
Trzymaj się Dziewczyno... |
|
|