1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 8
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Jak drugie uderzenie pioruna - T4N1M1
ada77

Odpowiedzi: 159
Wyświetleń: 44467

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-07-22, 23:54   Temat: Jak drugie uderzenie pioruna - T4N1M1
Bardzo mi przykro :cry:
  Temat: Do Tych, którzy pozostali...
ada77

Odpowiedzi: 100
Wyświetleń: 32155

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2011-07-21, 18:15   Temat: Re: niecałe cztery miesiące
kuku napisał/a:
nikt mnie już nigdy nie pokocha tak bardzo jak MAMA...

:cry: :cry: :cry: też o tym myślę codziennie.
To była pierwsza myśl jak zaczęto zakopywać grób po pogrzebie. Tylko Mama mnie tak kochała, ona zrobiła by dla mnie wszystko, żyła dla mnie. Wszystko co robiła przez ostatnie 30 lat było dla mnie. A teraz już jej nie ma :cry:
Rozumiem wasze uczucia dokładnie. Nasi bliscy odchodzą, wraz z odejściem kończą się ich cierpienia.. Niestety nie kończą się nasze. Cierpimy po stracie.. Zastanawiam się tylko ile to może trwać. Ten stan smutku, przygnębienia, poczucia beznadziejności. Niemoc działania..
Podziwiam osoby chore i ich wypowiedzi na tym forum. Mają więcej wiary, zapału do walki niż ja chęci do czegokolwiek w chwili obecnej.. Chociaż wiem, że takim myśleniem i postępowaniem grzeszę, a moja Mama na pewno by mnie szybko postawiła do pionu!!
Zatem.. Ku pokrzepieniu serc drodzy forumowicze.. Musimy dalej żyć bo już niczego nie zmienimy :cry: Nasi bliscy na pewno by tego chcieli. Naszym Mamom na pewno serce by pękało widząc nas w takiej rozpaczy. Czyż nie??
  Temat: podejrzenie npl pluca prawego - wyniki TK - prosze o interpr
ada77

Odpowiedzi: 64
Wyświetleń: 25807

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-07-20, 10:56   Temat: podejrzenie npl pluca prawego - wyniki TK - prosze o interpr
de napisał/a:
niepojete jest dla mnie to, że rozmawiamy o miesiącach. mama czuje sie dobrze, czasem tylko boli ją troche w klatce piersiowej....

dla mnie też było to niepojęte, że choroba tak szybko postępuje. mama miała niedrobnokomórkowego raka płuca lewego. niby bez przerzutów. piszę niby bo miała tylko tk klatki piersiowej i usg jamy brzusznej. a usg było ok.
nawet nie wiedziałam że jest takie badanie PET. może ono by coś wykazało więcej. czasami bolały ją kości, myślałyśmy że to reumatyczne. może to były przerzuty?? bolała ją czasem głowa, no ale wcześniej też ją czasami pobolewała.. może coś tam było?? same niewiadome. teraz widzę jak mało wiedziałam o jej stanie.
de napisał/a:
Czy w przypadku niedrobnokomorkowego jest szansa na dluzsze zycie, mniej bolu?

co do czasu z niedrobnokomórkowym to zapewne sprawa indywidualna. moja mama zmarła po 2 miesiącach od zakończenia chemioterapii, po której nastąpiła całkowita remisja zmian w płucu. mama czuła się dobrze do czasu...później wszystko potoczyło się błyskawicznie i cierpiała bardzo :-(
  Temat: Nie potrafie sobie z tym poradzic
ada77

Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 5002

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-07-19, 12:14   Temat: Nie potrafie sobie z tym poradzic
Bardzo mi przykro. Cóż więcej można powiedzieć. Musisz być silna i czekać. I wykorzystaj jak najlepiej ten czas który wam pozostał na bycie razem. Później będziesz miała chociaż wspomnienia i poczucie, że byłaś przy Tacie w tych trudnych chwilach. Pisząc to sama nie mogę powstrzymać łez bo mi się wszystko przypomina :cry: Wiem co czujesz...
Mojej Mamy nie ma już 49 dni a wciąż nie mogę sobie z tym poradzić. Pozostała taka pustka. Ale wiem, że już nie cierpi. Za to cierpię ja :cry:
Trzymaj się ciepło
  Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?...
ada77

Odpowiedzi: 124
Wyświetleń: 703168

PostDział: Opieka paliatywna   Wysłany: 2011-05-31, 23:37   Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?...
Moja Mamusia odeszła dzisiaj o 19.50... Czekała na mnie. Zgasła kilka minut po moim przyjściu do szpitala. Jak przyjechałam już nie siedziała, leżała w pampersie, oczy za mgłą. Wiedziałam... Powiedziałam Mamuś przez łzy. W tej chwili na kilka sekund zatrzymał się oddech. Po chwili wrócił. Zawołałam pielęgniarkę. Spytałam czy mama umiera, powiedziała że tak ale jak długo to potrwa nie wie. Poprosiła mnie na korytarz, przez uchylone drzwi na nią zerkałam pojawił się znowu chwilowy bezdech. Pielęgniarka powiedziała że mogę zostać czuwać.. Bałam się. Ale jak koło niej usiadłam złapałam za rękę oddech zatrzymywał się coraz częściej. Pielęgniarka powiedziała, bym jej pomogła ją poprawić bo tak opadała. Jak ją uniosłyśmy to jęknęła.. Znowu wzięłam jej dłoń i po chwili oddech ustał całkowicie. Czekała na mnie bym była przy niej. była po morfinie i w końcu leżała i była spokojna.. W płucach bulgotało jak w opisach, Ale widziałam, że w końcu nie cierpi.. Cieszę się że już jest jej lepiej po tamtej stronie :cry:
Pan co był na sali u chorej mamy powiedział że chwilę przed moim przyjściem ściągnęła sobie tlen z nosa.. Nie chciała już przedłużać.. Poddała się.
Mamuś kocham cię, dziękuję za wszystko dobre i przepraszam za to co mogło być lepiej. Będę tęsknić :cry:
  Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?...
ada77

Odpowiedzi: 124
Wyświetleń: 703168

PostDział: Opieka paliatywna   Wysłany: 2011-05-31, 14:13   Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?...
Dziękuję za słowa otuchy..
Mama powoli gaśnie. Jest coraz słabsza. Cały czas odpluwa krwią w bardzo dużych ilościach. Dzisiaj włączą jej morfinę.. Dopiero choć cały czas strasznie cierpi. No ale lekarzom na pytania czy coś boli i jak się czuje odpowiada że dobrze.. Nie jest świadoma. Ale ja już zrobiłam raban, by nie traktowali jej poważnie.. w zasadzie od piątku praktycznie nie śpi. W szpitalu jest od niedzieli i cały czas siedzi na brzegu łóżka. Nie chce za nic się położyć i tak dzień i noc. Już nie ma sił siedzieć oczy jej się zamykają ale walczy by nie spać. Wyrwała sobie wczoraj kroplówkę. a w nocy się pakowała. Wszystko powyciągała, swoje rzeczy na kupkę na środku sali składała i gdzieś chciała iść..Pewnie uciekać do domu :-( Cały czas jęczy i woła Boga. Pani z jej sali to mówi że mama strasznie się męczy. I gaśnie w oczach. Dzisiaj już jest taka słaba. Zawołałam księdza. Dziwne bo jej lekarka prowadząca odpowiada wymijająco. Ja jej mówię że wiem i czuję że mama umiera, a ta być może ale coś tam..Niepoważna.. :roll: Cieszę się, że ten lekarz przy przyjęciu był szczery do bólu,a o szczerość go prosiłam.
Mama cały czas pluje krwią już w takich ilościach...
Starszy synek pyta o babcię. że ją chce i tęskni. Powiedziałam mu, że może babcia pójdzie do Bozi.. To powiedział że weźmie samolot i ją złapie w chmurach i przywiezie do domu.. W sumie chyba niepotrzebnie 3,5 latkowi mówię takie rzeczy :?ale?:
  Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?...
ada77

Odpowiedzi: 124
Wyświetleń: 703168

PostDział: Opieka paliatywna   Wysłany: 2011-05-29, 16:37   Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?...
Witam
Podczytuję ten wątek od 2 dni bo mam przeczucie, że wkrótce będzie mnie ten temat dotyczyć.. :cry: A było już tak dobrze.. Moja Mama z rozpoznanym rakiem niedrobnokomórkowym płuca lewego bez przerzutów. Przyjęła 5 cykli chemii po których nastąpiła całkowita remisja zmian. Ostatni cykl miała pod koniec marca..Tak się cieszyłam. Ale się przeliczyłam... :(
Od początku maja jakoś coraz słabiej się czuła. W poradni osłuchowo niby było ok (w połowie maja) Lek. rodzinny tłumaczyła, że to wpływ chemioterapii. I tak też myślałyśmy.. MAmusia była osłabiona no ale nie przyszło mi do głowy, że tak szybko może nastąpić nawrót po niespełna 2 miesiącach :?ale?: Nie wczytywałam się dokładniej jak to jest ale sądziłam, że nastąpiła całkowita remisja to jest już dobrze..
W piątek rano skakałam z radości bo mój synek dostał się do przedszkola (a z tym to we Wrocławiu przynajmniej jest koszmar). Szybciutko poleciałam podpisać deklarację w tej euforii. Wychodząc z mamą było wszystko ok. Cieszyła się razem ze mną, czuła się w miarę.. Gdy wróciłam po dwóch godzinach była otępiała, jakaś taka dziwna. Pomyślałam, że ma focha (ona przez chorobę często je miewała). Poszła spać. Pomyślałam, że może się słabo czuje. Ale wieczorem jak wstała mówiła trochę od rzeczy. Ciężko oddychała. Zapomniała jak mam na imię.. ale poszła znowu spać i jeszcze się wstrzymałam z wzywaniem karetki. Nic nie chciała jeść ani pić. W nocy wstawała często i wzdychała o jezu o jezu. Nie mogłam się z nią logicznie porozumieć bo tylko mówiła bym jej dała spokój.. rano wezwałam pogotowie (sama nie wiem czemu tak późno :?ale?: ) niestety mama absolunie nie chciała słyszeć o pogotowiu. Logicznie odpowiedziała jak ma na imię nazwisko więc nie mogli jej zabrać na siłę. Co tu robić. Nadal nic nie piła nie jadła nie szła do toalety. Cały dzień nie mogłam się z nią dogadać, stawała się coraz bardziej splątana i z godziny na godzinę stan się pogarszał. Wszystko jej się pomieszało ale na słowo lekarz szpital wpadała w furię. całą noc nie przespałam czuwałam. Ciężko oddychała, kaszlała i wpatrywała się w zdjęcie swoich rodziców śp.. nawet raz jak do niej przyszłam złapała mnie za rękę(chyba myśląc że jestem jej mamą) i prosiła bym ją już zabrała... już nie mogłam na to patrzeć i znowu wezwałam pogotowie, by ją siłą zabrali bo ona na pewno nie jest w pełni władz umysłowych. I udało się. Ona oczywiście nie chciała absolutnie jechać ale na pytania jaki dzień tygodnia powiedziała ze środa a miesiąc październik. imion wnuków nie znała także pojechałyśmy.. Najpierw na internę nas przyjęto tam dostała tlen i kroplówkę bo już była odwodniona.. Widać ulżyło jej. ale pojawiło się nagle krwioplucie i przewieziono ją już do szpitala gdzie się leczyła pierwotnie. Rokowania są niezbyt dobre.. Lekarz wprost powiedział że mama jest bardzo słaba i mam się przygotować na najgorsze.
Utrata pamięci, splątanie i to otępienie to prawdopodobnie przerzuty do mózgu :cry: Ja się łudziłam, że może miała mały udar bo jakoś wydawało mi się niemożliwe by w ciągu 2 godzin przerzuty takie zrobiły spustoszenie.. tk chyba jutro. w rtg wyszło że guz zamyka oskrzele i dopływ tlenu do prawego płuca jest ograniczony. są jakieś zmiany ale lekarz powiedział że mogą to być zmiany zapalne.. okaże się w tk. Wciąż widać się łudzę..
A ona biedna już nic nie wie. Jest jak małe przestraszone zwierzątko, nic ją niby nie boli czuje się dobrze, ma 48 lat(faktycznie ma 72). pogubiła się już zupełnie...
Czytając opis umierania mam wrażenie, że to właśnie się zaczęło..
Ale dlaczego tak niespodziewanie, tak nagle, w ciągu 2 godzin. Przecież było wszystko Ok.. :?ale?: A jeszcze 20 maja świętowałyśmy moje 30 urodziny i nic nie zapowiadało tego co się dzieje :cry: :cry:
  Temat: rak niedrobnokomórkowy płuca lewego
ada77

Odpowiedzi: 2
Wyświetleń: 6256

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2010-12-19, 03:34   Temat: rak niedrobnokomórkowy płuca lewego
Witam

Znalazłam to forum przypadkiem, szukając informacji odnośnie nowotworów płuc i chciała bym prosić o interpretację wyników mojej mamy. Czy dobrze rozumiem że to jest już nowotwór w zaawansowanym stadium ??

Rozpoznanie:
-rak niedrobnokomórkowy płuca lewego
-powiększone węzły chłonne śródpiersia
-przewlekła obturacyjna choroba płuc

rtg
przepona obustronnie nisko ustawiona. w okolicy wnęki lewej guzowate zacienienie 5x5cm łączące się z cieniem wnęki.płuco prawe bez zmian. cien środkowy nieznacznie przesunięty na stronę lewą. sylwetka serca w normie

tk klatki piersiowej

Patologiczna masa tkankowa zlokalizowana w części centralnej wnęki lewej o wymiarak 65x50mm. Zmiana uciska lewą tętnicę płucną, nacieka tętnicę do segmentu 3 płuca lewego oraz zamyka światło oskrzela do języczka. w segmencie 6 płuca lewego drobny guzek o średnicy 5mm. Satelitarnie od nacieku we wnęce w segmencie 4/5 guzek o średnicy 10mm.
Pozostały miąższ płucny- bez zmian okniskowych i zagęszczeń miąższowych
Struktury śródpiersia- przełyk tchawica oskrzela - bez zmian
Powiększona tarczyca w całości z przewagą płata lewego-wole zamostkowe w niewielkim stopniu zwężające światło tchawicy di 12mm w wymiarze poprzecznym
Duże naczynia klatki piersiowej prawidłowe
Powiększone węzły chłonne w pakietach wypełniają świato okna aortalno płucnego i wnęki lewej
Węzeł nad rozwidleniem 23mm
jamy opłucnowe bez płynu

usg jamy brzusznej
wszystko prawidłowe (nie będę opisywać całości)

badania cytologiczne plwociny(3 dni pod rząd)
-cellulae carcinomatosae
-ca non microcellulare male differentatium
-ca male differentatum non microcellularae

Na koniec dodam że mama ma 71 lat. w ostatnim półroczu bardzo schudła (ale wszystko zrzucała na stresy i to że ona w takich sytuacjach po prostu nie je) jej organizm jest bardzo osłabiony. Paliła papierosy ponad 30 lat.
Od wczoraj dostaje chemię- będzie dostawała 3dni i za 3 tygodnie kolejną.

Przyznam się że nie rozmawiałam z lekarzem prowadzącym a mój brat który rozmawiał nie chce mi powiedzieć konkretnie czego się dowiedział.. A ja mam bardzo złe przeczucia. Mama jest zdezorientowana i też nie zna faktów. podejrzewam, że lekarz prowadząca nie chce jej pozbawić wiary do walki.
Najgorsze jest to że poszła do szpitala z opisem rtg na którym była mowa o guzie w prawym płucu średnicy 1cm.. Chyba ktoś się pomylił i dał zły opis. A prawda jest dużo gorsza :(

Proszę drodzy forumowicze o interpretację powyższych informacji.
Czy dobrze mi się wydaje, że jest bardzo źle?? Jakie w takim stanie może być rokowanie??

Z góry dziękuję
Ada
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group