1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Odell
Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 9334
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2017-04-26, 18:14 Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Minął miesiąc od śmierci mojej ukochanej mamy. Chciałabym pokrótce opisać, jak wyglądała nasza krótka walka z rakiem trzustki. Mamie podano chemię tylko raz. Po pierwszym wlewie pojawiła się małopłytkowość, która – mimo leczenia – utrzymała się do końca. Mama pojawiła się w Katowicach jeszcze 4 razy, zawsze z nadzieją, że wyniki się poprawiły i podadzą jej chemię, ale za każdym razem słyszała: „z takimi wynikami nie możemy podać pani chemii”. Z każdej takiej wizyty wracała strasznie przybita… Z dnia na dzień wyglądała coraz gorzej… Wodobrzusza i obrzęku nóg nie udawało się wyeliminować, rysy twarzy coraz bardziej się wyostrzały… I nastał nasz ostatni tydzień.
Rankami mama miała bardzo niskie ciśnienie (myślałam, że to skutek brania tabletek moczopędnych) i zaczęły ją bardzo boleć stopy, tak że nie umiała na nich stać. Akurat w ten ostatni nasz tydzień miałam l-4. Pierwszy raz rozchorowałam się „w porę” Nakłaniałam mamę do picia nutridrinków, żeby trochę się ruszała i myślała bardziej optymistycznie… W czwartek 23 marca pojechaliśmy z mamą ostatni raz do Katowic. Kiedy wchodziłam z mamą do pokoju, gdzie czekała na nas pani lekarz z wynikami, to nogi miałam jak z waty. Cała się trzęsłam i miałam wrażenie, że tu chodzi o moje życie a nie jej. I usłyszałyśmy to co zwykle… Lekarka kazała pić mamie nutridrinki i Hepa-Merz, więcej jeść i odczekać kilka dni, to może wyniki się poprawią. Mama powiedziała lekarce, że będzie o wszystkim pamiętać i za kilka dni się zjawimy. Wtedy spojrzałam na panią doktor, a ona wzrok w ziemię i nic nie powiedziała… Wiedziała, że następnego razu już nie będzie?... W drodze do domu mama zjadła kanapkę, potem postanowiła, że pojedziemy do hospicjum wypożyczyć wózek, bo jak się ociepli, to wyjedzie sobie nim na taras i będzie łapać słońce Wieczorem oglądała telewizję, a w nocy słyszałam, jak jeszcze „gerberka” dla dzieci jadła. I na drugi dzień nastał piątek.
Czytając to forum, często napotykałam na to zdanie: „Pogorszenie może nastąpić z dnia na dzień, nagle”. Nie wierzyłam tym słowom… A tak się stało… Rano mama wstała, wypiła nutridrinka, poszła do toalety i wróciła jakaś inna. Bardzo źle się poczuła, próbowałam zmierzyć ciśnienie, ale się nie dało. Zadzwoniłam na pogotowie. Na szczęście przyjechali i zabrali mamę do szpitala. Pod wieczór mama nawet znośnie się czuła. W szpitalu została zacewnikowana. W sobotę rano dzwonię, a ona każe nam prędko przyjeżdżać. I nastał nasz ostatni dzień.
W nocy mama wymiotuje krwią (żołądek już nie daje rady), więc wiozą ją na badania do bardziej specjalistycznego szpitala, ale po rtg jamy brzusznej i płuc odsyłają do poprzedniego. Miesiąc wcześniej miała robione zdjęcie klatki piersiowej i było czysto, a teraz radiolog widzi cień i zapytuje sam siebie: „meta?”… Cały dzień byliśmy z nią. Widząc, że nie oddaje już moczu, wiedziałam że to już. Pani ordynator tylko mi to potwierdziła. Przez ten cały dzień wspieraliśmy się nawzajem z bratem, tatą, kuzynkami, siostrą mamy, jej bratem i matką. Nawet nie potrafię napisać, jak bardzo liczy się wtedy wsparcie najbliższych! Jak wielką to daje siłę! Coś nieprawdopodobnego!... Stopy bolą ją coraz bardziej, coraz gorzej oddycha… Prosimy księdza o ostatnie namaszczenie. Ze wszystkim zdążyliśmy. Potem pani ordynator aplikuje mamie morfinę (dziękuję Bogu za nią!) i trochę mija, zanim mama „zasypia”. I nastała nasza ostatnia noc.
Pani ordynator widząc, jak wielkiej potrzebujemy intymności, pozwala przewieźć mamę do pustej sali, a mnie i kuzynce zająć pozostałe łóżka, żebyśmy mogły trochę odpocząć. Rozmawiałyśmy szeptem i chodziłyśmy na paluszkach, byle tylko nie obudzić mamy (ale jej i tak pewnie by nic nie obudziło). Potem, jeszcze gdy pierwsza dawka morfiny działała, lekarka zaaplikowała drugą, tak by mama już nie musiała czuć bólu. Nie spałyśmy przez ten czas, raczej czuwałyśmy, ale ja na chwilkę zasnęłam i nagle obudził mnie dźwięk pompy, która informowała, że lek na żołądek się skończył. I wtedy spojrzałam na mamę, a jej klatka piersiowa już się nie podnosiła…
Czytając to forum, zanim to się stało, próbowałam się przygotować na najgorsze i wyobrażałam sobie, jak to będzie… Myślałam, że jak się dowiem o śmierci mamy, to zacznę walić głową w ścianę… Ale nie… Bo moja mama w chwili śmierci się… uśmiechnęła! Autentycznie! Nie jakiś grymas twarzy czy coś – po prostu uśmiechnęła się najpiękniej jak umiała J Nie wiem czy coś usłyszała, czy ktoś ją zawołał, czy coś zobaczyła, ale ten uśmiech napełnił moje serce taką nadzieją, że nie cierpiała w tych ostatnich godzinach, że odchodzi pogodna i spokojna z tego świata!
Teraz gdy wspominam tamten miesiąc, mam wrażenie że był ona rozciągnięty w czasie. Wszystko odczuwało się mocniej, bardziej! Wiem, że dla mamy nie było ratunku, że guz trzonu trzustki rokuje jeszcze gorzej (ostatnie wyniki pokazały, że marker wyniósł kosmiczne 64 tysiące). Życzę wszystkim, którzy będę musieli się zmagać z chorobą bliskich dużo siły i wytrwałości! Nadal będę śledziła forum i wspierała tych, którzy tego wsparcia potrzebują. Trzymajcie się!
[ Dodano: 2017-04-26, 19:19 ]
JustynaS1975, dziękuję! |
Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Odell
Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 9334
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2017-04-13, 09:47 Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Madzia70, Ola Olka, marzena66, missy, dziękuję! |
Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Odell
Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 9334
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2017-03-30, 16:13 Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Mama odeszła w niedzielę o 4 nad ranem... |
Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Odell
Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 9334
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2017-03-07, 08:59 Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Madzia70, dokładnie. Ta poradnia mieści się tam, gdzie hospicjum, które świadczy także usługi z zakresu hospicjum domowego, ale zostałam już poinformowana przez pracownika poradni, że hospicjum nie realizuje zadań z tego zakresu na terenie gminy, w której mieszkamy. Jesteśmy podpięci pod inne hospicjum. Na razie chcę tylko skonsultować mamę. Dzisiaj wybieramy się do tej poradni i zobaczymy, co lekarz powie.
Pozdrawiam!
[ Dodano: 2017-03-08, 08:24 ]
Wczorajsza wizyta w poradni okazała się bardzo przydatna. Pani doktor była bardzo sympatyczna, otwarta i dodała nam dużo otuchy Przepisała mamie środki przeciwbólowe, moczopędne i przeciwobrzękowe, także mama przez tydzień ma zażywać: Pabi-Dexamethason, Furosemidum, Kaldyum, Spironol, Scopolan i Sevredol. Za tydzień kontrola i ewentualna modyfikacja planu leczenia. A w ten piątek następny wlew.
Pozdrawiam, Monika. |
Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Odell
Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 9334
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2017-03-06, 11:04 Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
missy, dziękuję za tę sugestię. Na pewno musimy z mamą poruszyć ten temat z jej onkolog.
Mama niestety coraz gorzej sobie radzi. I psychicznie i fizycznie. W zeszłym tygodniu było w miarę okay... Postanowiłam zapisać mamę do poradni medycyny paliatywnej. Lekarz rodzinny obiecał wypisać skierowanie. Mam nadzieję, że uzyskamy tam pomoc odnośnie walki z bólem... |
Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Odell
Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 9334
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2017-03-06, 08:40 Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Madzia70, dziękuję za odpowiedź!
Pytałam mamę i pani onkolog odstąpiła od wysłania materiału z badania histopatologicznego do konsultacji do innego ośrodka. Już ją poprosiłam, aby przy najbliższej okazji zapytała swoją lekarkę, jak ona "interpretuje" ten nowotwór: czy to wznowa czy nowy twór. Myślę, że dla mnie też będzie to ważna informacja... na przyszłość.
Teraz mama dostaje Gemzar.
Pozdrawiam, Monika |
Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Odell
Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 9334
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2017-03-04, 12:10 Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Dziękuję za odpowiedź
Mama jest po pierwszym podaniu chemioterapii. Kolejne w przyszłym tyg. Niestety tylko chemioterapia paliatywna wchodzi w grę. Dołączam jej najnowsze wyniki. Na razie mama czuję się dobrze
Pozdrawiam, Monika
|
Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Odell
Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 9334
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2017-03-02, 18:40 Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Dziękuję za odzew!
Wrzucam wszystkie wyniki odnośnie pierwszego nowotworu mamy.
Miała mieć dzisiaj pierwszy wlew chemii, ale wyniki krwi, a dokładniej poziom potasu, na to nie pozwolił. Jak mama trafiła w lutym do szpitala, to też najpierw zaczęli od podnoszenia jego poziomu. Po wyjściu ze szpitala nikt mamie nie kazał łykać żadnych witamin... A może powinnam jej kupić jakiś suplement z potasem?
Odnośnie wyników z biopsji i konsultacji: onkolog mamy wzięła kilka dni urlopu i wraca w przyszły wtorek. Wtedy też pewnie powie mamie, co wynikło z tych konsultacji i jaki jest wynik.
Cytat: | Czy onkolog zlecił badanie porównawcze aktualnie pobranego materiału z wątroby i dawnymi preparatami z 2002r? |
Nie wiem... Na pewno pani onkolog kserowała historię choroby mamy i wyniki odnośnie raka piersi i zabrała ze sobą do szpitala, na wypadek konsylium albo jakieś innej konsultacji. A dlaczego miałaby je zlecić? W każdym razie, poproszę mamę, żeby o to dopytała
Pozdrawiam, Monika
|
Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Odell
Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 9334
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2017-03-01, 17:46 Temat: Gruczolakorak trzustki z przerzutem do wątroby. |
Chciałabym opisać historię mojej mamy. Jej dolegliwości zaczęły się w II połowie 2016 roku. Najpierw bóle w odcinku lędźwiowym, potem doszły straszne bóle brzucha i chudnięcie. Zmarnowaliśmy 2 ostatnie miesiące zeszłego roku. Dlaczego? Bo wszyscy myśleliśmy, że to kamica nerkowe (mama od kilku lat ma kamień na nerce. Był dwa razy rozbijany, bez pożądanego rezultatu). Mama była kilka razy na pogotowiu, chodziła do urologa. Wszyscy: "tak, to kamica", "wyniki krwi ma pani dobre, nie może pani zostać w szpitalu"... Z czasem moja mama nabrała podejrzeń, że to może być nowotwór. W lutym ponownie przyjechało pogotowie do domu i tym razem mama nie odpuściła. Powiedziała, że wcześniej chorowała na nowotwór i czuję, że dzieje się z nią coś bardzo niedobrego. Nic nie wspomniała o kamicy; ratownicy się przejęli i zabrali ją do szpitala. Co się okazało, to widać na załączonych zdjęciach. Mama była pod stałą opieką onkologa, raz w roku miała robione usg i zawsze wszystko było w porządku. Kiedyś mama zapytała swojej onkolog, czy nie musiałby oznaczać markerów, a ta że nie... Kiedy zobaczyła moją mamę tydzień temu była wręcz zszokowana. Ostatnie usg wykonała u mojej mamy w kwietniu 2016...
Mam dwa pytania:
1. Czy wynik z badania histop. wydaje się kompletny? Onkolog mamy poprosiła o wypożyczenie preparatu z badania i wysłała go do konsultacji do Gliwic. Jak stwierdziła: "wszystkie markery są podwyższone, pojawiło się wodobrzusze, więc może ogniskiem pierwotnym nie jest trzustka".
2. Wczoraj mama była na Raciborskiej w Katowicach. Lekarka powiedziała, że kwalifikuje się do chemii. Nie wiem jakiej, mogę tylko zacytować mamę: "dostanę jakiś zastrzyk, który się wprowadza 30 min"... Czy wodobrzusze nie dyskwalifikuje pacjenta do rozpoczęcia chemioterapii? Mama miała też pobraną krew wczoraj. Podobno lekarka stwierdziła, że wyniki nie są złe (niestety ich nie widziałam).
Mama odkąd trafiła w lutym do szpitala bije sobie zastrzyki przeciwzakrzepowe (zalecenie lekarzy) - czy ktoś mi powie dlaczego? Ona jakoś nie umie mi tego wytłumaczyć...
Mama raz czuje się lepiej, raz gorzej. Najgorsze jest to, że od ponad miesiąca nie umie leżeć. Śpi, siedząc. To przez powiększone węzły? Raz ma apetyt, raz nie, ale zawsze pilnuję, żeby coś zjadła Ciągle boli ją podbrzusze, plastry przeciwbólowe trochę pomagają, dodatkowo łyka pyralginę i no-spę, ale i tak uważa, że największą ulgę poczuła po 4-5 kroplówkach ze środkiem rozkurczowym. Mogła po tym nawet spać na boku
Wiem, że źle z nią. Żaden lekarz nie powiedział nam do tej pory, ile ta walka może potrwać, ale mama nie traci nadziei. Mówi, że bez niej, już dawno by zwariowała
Będę wdzięczna za każde uwagi i wskazówki
Serdecznie pozdrawiam, Monika
|
|
|