1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: dyskusja o wyleczalności raka piersi w stadium uogólnienia |
DumSpiro-Spero
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 14557
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2014-09-24, 17:01 Temat: dyskusja o wyleczalności raka piersi w stadium uogólnienia |
Richelieu napisał/a: | I jeszcze jedno uzupełnienie:
oczywiście spotkałem zapisy wskazujące, że w przypadku raka piersi ten okres powinien być wydłużony do 10 czy nawet 15 lat (DSS podała 20, co jest okresem jeszcze dłuższym),
jednak w tym przypadku celowo o tym nie wspominałem: myślę, że w stadium uogólnienia do całkowitej remisji o ile w ogóle dochodzi, to na okres znacznie krótszy niż te 5 lat. |
Przypadki ekstremalne to 10-15 lat. Z piśmiennictwa.
20 lat - to przypadek z naszego forum. Przerzut raka piersi po 20 latach (potwierdzony mikroskopowo) , śmiertelny.
Przeciętny okres przeżycia od stwierdzenia obecności przerzutów raka piersi to ok. 2 lata.
Przeciętny to nie znaczy, że każdy.
Może być dłuższy. Ale i krótszy.
Im więcej lat mija tym mniejsze ryzyko nawrotu (u leczonych radykalnie a nie paliatywnie).
Jednak niestety przez bardzo wiele lat nie znika całkowicie. |
Temat: dyskusja o wyleczalności raka piersi w stadium uogólnienia |
DumSpiro-Spero
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 14557
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2014-09-24, 16:04 Temat: dyskusja o wyleczalności raka piersi w stadium uogólnienia |
miećhaka_na_raka napisał/a: | jak w swietle aktualnej wiedzy medycznej interpretuje sie calkowite wyleczenie z nowotworu? |
Całkowita remisja trwająca co najmniej 5 lat. W przypadku raka piersi nawet lat 20 (to niestety taki typ nowotworu, jak i np. czerniak skóry, że lubi późne nawroty).
Do wyleczenia mogą się przyczynić jedynie sprawdzone medycznie techniki całkowitego niszczenia poszczególnych nowotworów (sprawdzone = udowodnione mikroskopowo oraz w późniejszym okresie, okresie wieloletniej, kontrolowanej obserwacji).
Przykładowo: nowotwory hematologiczne (niektóre białaczki i chłoniaki), guzy zarodkowe (np. niektóre raki jądra lub jajnika) oraz część nowotworów dziecięcych - są chemiowyleczalne.
Oznacza to, że leczenie systemowe (tu: chemioterapia) może - mówiąc obrazowo - ZABIĆ nowotwór a nie UŚPIĆ.
W nowotworach litych mało jest takowych j.w. Leczenie systemowe (chemioterapia / hormonoterapia / inhibitory kinazy tyrozynowej i inne) zazwyczaj powodują jedynie znaczące zmniejszenie masy guza/ów - są nawet określane radiologicznie jako remisja całkowita. Oznacza to, że na tomografii/USG/PET etc. nie widzimy nic, żadnych zmian. Nadal jednak są tam komórki nowotworowe (których obecność można by stwierdzić jedynie pod mikroskopem), które prędzej lub później (średnią czy medianę tego okresu również mierzy się badaniami klinicznymi) spowoduje nawrót. I to niestety najczęściej oporny już na uprzednio zastosowane leczenie.
Przyczyną w/w stanu rzeczy są » komórki macierzyste nowotworu « .
Nauka jest efektem i odzwierciedleniem dociekania ludzkości "co jest /i czego/ powodem" lub "co się kryje za".
Nauka to postęp.
Wiedza to efekt nauki i postępu.
Brak wiedzy to błędne wnioski. Oparte na iluzjach a nie faktach (i nie nazywajmy faktami tego, czego nie da się udowodnić: np. dokumentacją).
Czasem oparte na myśleniu życzeniowym, co w onkologii akurat rozumiem. Zwie się to (psychoonkologia) procesem wyparcia. Dość częstym...
Udowodniono jednak, że wśród chorych onkologicznie niewiedza jest bardziej szkodliwa niż wiedza i myślenie racjonalne.
Zapewne szczególnie wtedy gdy swymi teoriami można innych wprowadzić w błąd.
Tego zatem robić nie wolno. |
|
|