Witaj Gosiu!
Nawet nie wiesz, jak bardzo podciągnęła mnie na duchu historia Twojego taty. Czytam Twój wątek i bardzo się cieszę, że tata tak dobrze sobie radzi i poki co, jest stabilizacja.
Po wielu miesiącach zmagania mojej mamy z ta chorobą też wyniki są na razie obiecujące. Jest jeszcze tydzien na radioterapii, a wczesniej miala 5 cykli chemii, która wyniszczyła jej bardzo organizm, a teraz już jest znacznie lepiej.
Cały czas Wam dopinguję i trzymam kciuki, bo praktycznie to też historia podobna do naszej.
I cieszę się bardzo z tych optymistycznych wiadomości.
Pozdrawiam!
W piątek, 17 maja, tata miał kontrolę na Szamarzewskiego- usg jamy brzusznej ok, rtg bez zmian, osłuchowo bez zmian- z tych badań wychodzi stabilizacja. Wymogliśmy na lekarzu TK (ale po co ? przecież na zdjęciu widać, że jest ok...), udało się zrobić TK od razu w piątek, czekamy na opis- mam nadzieję, że potwierdzi stabilizację.
Tata czuje się dobrze, właśnie pojechał do pracy
Minęło 11 miesięcy od ostatniej chemii. Oby jeszcze wiele takich miesięcy było nam dane.
KT klatki piersiowej z kontrastem z dni. 17.05.2013
Płuco prawe - drobne zwapnienienie w segm. II i płacie środkowym, poza tym bez zmian ogniskowych - jak poprzednio.
Płuco lewe - masywne zmiany włókniste w przywnękowej części płuca - po rtg.terapii ?, odwnękowe zmiany niedodmowe w segmentach podstawnych- podobnie jak poprzednio.
W śródpiersiu również nie wzmacniające się zmiany włókniste otaczają oskrzele główne lewe i jego podział. W obrębie zmian prawidłowy obraz naczyń.
Węzły chłonne wnęk i śródpiersia niepowiększone- jak poprzednio. Pogrubiała opłucna płata dolnego lewego bez mierzalnej ilości płynu.
Nie ma cech wznowy.
Najważniejsze jest oczywiście ostatnie zdanie
Proszę o wyjaśnienie moich wątpliwości: czy to, że w tym opisie mowa jest tylko o zmianach włóknistych oznacza, że guz "obumarł", zmienił się w bliznę? Można liczyć na to, że komórki nowotwore z tego guza zostały zniszczone?
I najważniejsze pytanie: jak wygląda teraz rokowanie?
Lekarz był bardzo zadowolony, ale kontrolę wyznaczył już za trzy miesiące- jeszcze nie minął rok od zakończenia leczenia, więc jak określił "trzeba trzymać rękę na pulsie".
gosiaa, super wiadomość
Podczas naświetlania w celu zniszczenia komórek nowotworowych, może dojśc do zmian włóknistych.
Zmiany takie są nieodwracalne.
gosiaa napisał/a:
Można liczyć na to, że komórki nowotwore z tego guza zostały zniszczone?
Taki był cel naświetlania
Jak wiesz, celem naswietlania było zniszczenie komórek nowotworowych, które są bardziej promieniowrażliwe niż komórki zdrowe, po ich zniszczeniu są wchłaniane przez organizm.
gosiaa napisał/a:
jak wygląda teraz rokowanie?
Nikt Ci tego nie powie, teraz najważniejsze są systematyczne kontrole onkologiczne.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Elu, wiem, że po radioterapii mogą powstać blizny. Bardziej jednak zastanawia mnie, czy to, że obecnie mowa jest jedynie o zmianach włóknistych a poprzednio o zmianach naciekowych pozwala nam myśleć o regresji? Bo w poprzedniej TK były zmiany naciekowe i wniosek był stabilizacja. Teraz jest tylko (aż oczywiście ) brak wznowy ale nie ma już mowy o zmianach naciekowych- czy to oznacza, że one zniknęły? zamieniły się w te zmiany włókniste? Obecnie TK opisywała inna osoba niestety niż poprzednie.
O rokowania pytałam w kontekście właśnie tego: czy "zniknięcie" zmian naciekowych w znaczącym stopniu wpływa na polepszenie rokowania czy nie ma to dużego znaczenia? Bo bezpośrednio po leczeniu guz się zmniejszył ale nie zniknął co nie nastrajało optymistycznie a teraz wydaje się, że możemy mieć więcej optymizmu. Czy jednak nie należy robić sobie fałszywej nadziei? Pamiętam cały czas, że to jednak DRP.
O rokowania pytałam w kontekście właśnie tego: czy "zniknięcie" zmian naciekowych w znaczącym stopniu wpływa na polepszenie rokowania czy nie ma to dużego znaczenia?
Oczywiście, że tak. Jeżeli nacieki znikneły to znaczy, że zmian nowotworowych nie ma , a co za tym idzie rokowanie jest dużo, dużo lepsze.
Dlatego też, tak ważne jest teraz pilnowanie kontrolnych TK.
Gosiu, pamiętaj, że tata był leczony radiochemioterapią, której celem było wyleczenie.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
13 września, piątek- informacje bardzo dobre: po RTG i USG jamy brzusznej- dalsza stabilizacja.
Lekarz porównując RTG do poprzedniego stwierdził, że na tej podstawie można by się pokusić o stwierdzenie, że mamy nawet regresję. Przekonamy się w grudniu- na 2 grudnia tata otrzymał skierowanie na TK (i oczywiście kontrolę).
Cieszymy się bardzo. Tata czuje się dobrze, przybrał znowu na wadze, nawet już trochę za dużo ale co tam... Ważne, że raczysko opanowane.
2 grudnia tata miał kolejne TK- wynik jest identyczny z poprzednim. Wnioski: brak oznak wznowy, stabilizacja.
Bardzo się cieszymy i mamy nadzieję, odrobinkę większą nadzieję, że jeszcze wiele takich wyników otrzymamy. Chciałabym, aby i innym "drobnokomórkowcom" dało to choć trochę nadziei. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
nazywam się Natalia i jestem z Torunia. Znalazłam się na forum z podobnego powodu, co Ty. Oczywiście gratuluję fantastycznego wyniku.
Mam pytanie dotyczące radioterapii: czy Twój Tato miał jakis odczyn popromienny?
U nas jakieś 3 tygodnie po zakończonej radioterapii (wpierw chemia, miesiąc przerwy i 30 cykli radioterapii) zaczął się kaszel. Taki napadowy. A teraz jeszcze doszły nocne poty.
Chciałabym wiedzieć czy osoby, które przeszły podobne leczenie też miały podobne skutki uboczne po jakimś czasie od zakończenia.
Natalio, tata nie miał odczynu popromiennego- ma ciemną karnację, może to miało na to wpływ.
W trakcie leczenia (tata miał równoczesną chemio- i radioterapię) kaszel był obecny, ale nie pamiętam, by jakoś szczególnie się nasilił. Za to mieliśmy inne skutki uboczne, np. osłabienie tak duże, że tata nie mógł zapiąć guzika czy utrzymać widelca.
Nie jestem lekarzem i trudno mi tu coś konkretnego doradzać, ale wydaje się, że mogą to być skutki uboczne (nas ostrzegano, że tzw. późne skutki uboczne mogą występować nawet po pół roku od zakończenia leczenia). Może też być "zwykłe" przeziębienie- po leczeniu organizm jest osłabiony i łatwo coś "załapać". Może warto odwiedzić lekarza rodzinnego, niech osłucha, obejrzy, może to przeziębienie?
Pozdrawiam Cię i trzymam kciuki.
w środę jedziemy na wizytę do radioterapeutki i mam nadzieję, że wiele rzeczy się rozjaśni.
przeczytałam całą Twoją historię. u nas było inaczej: za pierwszym razem była tylko chemia (lekarz stwierdził, że po całkowitej remisji nie chcą dawać radioterapii a równoczesna mogłaby go zabić) a za drugim razem, czyli teraz, najpierw chemia, miesiąc przerwy i 30 naświetlań.
wiem, że my już leczymy nawrót ale takie historie jak Twoja są bardzo podbudowujące i napawające nadzieją oby tak dalej!!
Dziś tata był u okulisty i niestety- ma zaćmę na obu oczach, na jednym kwalifikuje się "na już" do operacji. Okulista po zapoznaniu się z historią taty stwierdził, że to po naświetlaniach mózgu.
Trochę poszukałam i widzę, że rzeczywiście jest zaćma wymieniana jako powikłanie po naświetlaniach. Bardzo proszę o potwierdzenie, czy tak faktycznie bywa?
Martwię się bardzo, obawiam się, czy to nie objaw przerzutu do mózgu? Tata ma wizytę kontrolną u onkologa 14 marca- czy upomnieć się o rezonans lub TK głowy? Innych objawów neurologicznych tata nie ma- przynajmniej jakiś oczywistych.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum