Witam serdecznie i bardzo kompetentne osoby o rozwianie kilku moich wątpliwości.
Na początku czerwca moja mama (61l) miała wykonany zabieg usunięcia macicy z przydatkami.
Zabieg "rutynowy" spowodowany rozrozstem błony śluzowej.
Materiał został wysłany do badania histoptologicznego, które niestety stwierdziło raka jasnokomórkowego G3 w stopniu FIGO II.
Mama jest obecnie po pierwszej chemioterapii,
a mi nie daje spokoju kwestia przerzutów - o których nic przecież wiedzieć nie możemy,
ponieważ jedynie macica była poddana badaniu hitopat., stąd kilka moich pytań:
1) czy nie należałoby dodatkowo sprawdzić, a nawet usunąć okolicznych węzłów chłonnych?
2) czy warto byłoby wykonać dodatkowe badania wykluczające przerzuty odległe? (żadnych takich badań do tej pory nie wykonano)
3) czy istnieją jakieś markery nowotworowe, które mogą wykazać ciąglą obecność komórek tego raka?
Mama jest leczona w WCO Poznań, w przyszłą środę ma otrzymać drugą chemioterapię, towarzyszyć jej będzie moja siostra i poprosze ją, aby zadała te pytania, bo w swietle zaleceń wydają się być całkiem zasadne...
Wczoraj byłam z mamą na wizycie kontrolnej u ginekologa-onkologa z naszego miasta, który kierował ją do WCO, zadałam mu te pytania i wg niego nie trzeba nic - ani sprawdzać węzłów chłonnych, ani poztsałych narządów, bo to i tak nie zmieni leczenia. Wydaje mi się to być dość dziwnym podejściem - "możliwe, że są gdzieś przerzuty, o których nie wiemy, ale nie będziemy nawet sprawdzać bo to i tak nic nie da"...
Jeszcze jedno pytanie: czy to prawda, że rak jasnokomórkowy g3 świetnie reaguje na chemioterpię? To również słowa tego lekarza, niestety ja czytałam, że jest zupełnie na odwrót...
ja powiem z własnego doświadczenia. Przed rozpoczęciem leczenia WARTO mieć wykonane TK, żeby sprawdzać (przy ewentualnych przerzutach) reakcję na dany schemat chemioterapii. Skoro rozpoczęli leczenie, nie będzie punktu odniesienia, a TK prędzej czy później wykonają. I do czego porównają?tak logicznie rozumując.
Ja bym naciskała na badania lub nawet sama na własną rękę zrobiła usg jamy brzusznej.
_________________ Omnia tempus habent
Mamcia 03.07.1955 - 14.12.2015
Hej. 9 lat temu mialam to samo (w wieku 51 lat) - jasnokomórkowy 3G, z tym, że klinicznie bylo 1 "oczko" mniej, bo Ic, a nie II, jak u Twojej Mamy. Bydlę zeżarło mi 2/3 mięsniówki macicy, ale z niej nie wylazło. Miałam radioterapię, bo chemii na raka trzonu, niezależnie od postaci histopat., wtedy nie dawali. Uważano wtedy zresztą, że jasnokomórkowy lepiej niszczy promieniowanie. Inna sprawa, że radioterapia działa miejscowo, a chemia całościowo, co ma o tyle sens, że ten typ nowotworu łatwo się rozprzestrzenia i lubi żreć praktycznie każdy rodzaj tkanki. Więc jeśli Mama dostaje chemie, to ona powinna niszczyć także ewentualne przerzuty. Niezależnie od tego dobrze by było zrobić TK (ja miałam przed radioterapią), choć po operacji węzły mogą być powiększone odczynowo. A jesli Mama przed operacja nie miala rtg klatki piersiowej, to na pewno trzeba zrobic!
Pozdrawiam, trzymajcie sie!
Nie miałam wycinanych węzłów, bo ani przed operacją ani w jej trakcie nikt nie podejrzewał raka. Wykazało go dopiero badanie histopat. TK przed radioterapią pokazała 1 powiększony węzeł, ale lekarz uznał, że albo jest odczynowy albo napromienianie go zabije. No i najwyraźniej miał rację, niezależnie od tego, co to było.
Z tym zdrowiem bym nie przesadzała. W tej chorobie niestety nie ma czasu przeszłego. Magiczne 5 lat przeżycia to wartość czysto statystyczna. Znałam mnóstwo osób, które miały nawroty po 6, 7, 8, 9, 10 i więcej latach. Nie musi tak być, ale trzeba przyjąć do wiadomości, że ryzyko cały czas istnieje i po prostu nauczyć się z tym żyć - najlepiej, jak się da, zwłaszcza, że konsekwencje leczenia onkologicznego też potrafią nieźle dokopać... Ale jak się człowiek dobrze zaweźmie, to da radę.
Powodzenia!
Nie ma takich. Można ew. zrobić "poboczne" - jajnika (CA 125), nawet jak już został wycięty, jelita grubego (CEA), ew. trzustki. Ale one pewnie nic specjalnego w tej chwili nie pokażą, dopiero ich wzrost lub spadek o czymś świadczy. Ale wiesz co? Mam wrażenie, ze chyba trochę za dużo kombinujesz. Też tak miałam, jak chorował mój Tata. Dopiero z perspektywy osoby chorej człowiek sobie uświadamia, jakie to jest męczące i stresujące... Myślę, że powinnaś teraz bardziej skoncentrować się na tym, by zapewnić Mamie komfort na co dzień. Przede wszystkim - BYĆ z Nią, ale bez zamęczania swoja nieustanną troską. Zadbać, żeby nie była sama, żeby miała z kim pogadać - zarówno o chorobie i związanych z nią uciążliwościach i lękach, ale też o przysłowiowej d... Maryni. Fajne lektury, filmy, czy co tam lubi... Niemęczący spacer, posiedzenie na powietrzu. No i dieta - pewnie Mama dostała wskazówki przed chemią, ale można pomyśleć o jakichś miłych urozmaiceniach...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum