Rak jelita grubego, przerzut do wątroby, zaatakowane węzły
Witam uczestników forum.
Nie myślałam, że kiedykolwiek dołączę do tego forum, ale życie pisze różne scenariusze i zaskakuje nas w najmniej oczekiwanym momencie.
Dwa miesiące temu spadła na nas diagnoza rozpoznania histopatologicznego wyciętego guza u mojej mamy.
Mama ma 61 lat i od "zawsze" miała problemy z wypróżnianiem, ale nieszczególnie starała się coś z tym zrobić, do momentu, kiedy zaczął się u niej refluks, zgaga po zjedzeniu nieodpowiedniego jedzenia, bóle w "dołku". Gastroskopia wykazała Helicobacter pylori. Potem było leczenie antybiotykami, nie potrafię jednak powiedzieć jakimi i jak długo. Stan jednak się nie poprawiał. Mówiłam, że powinna zrobić bardziej szczegółowe badania, może pod innym kątem, poszukać innych przyczyn kłopotów z przewodem pokarmowym, ale mama twierdziła, że jest pod opieką lekarza, który ją prowadzi i widocznie tak musi być.
W marcu 2011 mama miała wykonaną gastroskopię górnego odcinka przewodu pokarmowego. Wnioski: Ulcus bulbi duodeni p.posterioris. Bulbitis. Gastritis.
(nie znam łaciny i nie wiem, co to znaczy - może ktoś pomoże).
Dodatkowo do badania histopatologicznego pobrano próbki z antrum i dna żołądka. A wynik prezentuje się tak:
Histpat:
1. Antrum - Gastris chronica activa gradu mango. Metaplasia intestinalis noncompleta et dysplasia focalis gradu levi.
2. Dno żałądka - Gastris chronica activa gradu mango et polypus hyperplasticus.
I tutaj moje pytanie. Czy na tym etapie było coś niepokojącego, wskazującego na przyszły rozwój choroby? Czy wskazane byłoby jakieś inne leczenie, niż antybiotyk?
W listopadzie 2011 mama miała wykonaną kolonoskopię. Zdiagnozowano żylaki odbytu i usunięto pętlą dwa przysadziste polipy esicy o wielkości 8 i 6 mm. Wynik badania histopatologicznego wykazał, że usunięta zmiana jest pierwotna i że były to dwa gruczolaki cewkowe z dysplazją małego stopnia. Dla mnie wygląda to dość alarmująco, ale mama nie robiła żadnych innych badań (markery lub badanie na krew utajoną w kale).
Po tym badaniu mama zrobiła jeszcze jedną gastroskopię, która nadal wykazywała obecność Helicobacter pylori i guzek podśluzowy dna żołądka. Guzek miał wielkość 6 mm i był przesuwalny w stosunku do podłoża. Z guzka pobrany został materiał do histopatolgii. Niestety nie mam wyniku i nie wiem, czy kiedykolwiek był on odebrany.
W czerwcu 2012 mama robiła gastroskopię z biopsją. Wnioski były następujące:
zapalenie dwunastnicy. Nadżerkowe zapalenie błony śluzowej żołądka. Guzek podśluzowy dna żołądka o średnicy 5 mm (chyba ten sam, co w poprzednim badaniu). Infekcja Helicobacter pylori. Test ureazowy dodatni ++++
Do tego badania też nie ma wyników histopatologicznych.
Pod koniec kwietnia 2013 mama trafiła do szpitala z bólami nadbrzusza, wymiotami z krwią i jadłowstrętem. Wykonane USG jamy brzusznej wykazało, że wątroba jest niepowiększona z licznymi zmianami ogniskowymi (meta - wskazana dalsza diagnostyka). W pęcherzyku żółciowym złóg 9 mm. wskazania pilna diagnostyka w warunkach szpitalnych.
Jednak w tym samym dniu, po podaniu środków przeciwbólowych mamę odesłano do domu. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy na jej prośbę, czy dlatego, że "w wyniku zastosowanego postępowania dolegliwości zmniejszyły się" - cytat z karty informacyjnej pobytu w izbie przyjęć. Faktem jest , że następnego dnia mama trafiła do szpitala z silnym bólem brzucha i prosto na stół operacyjny.
Rozpoznanie:
- Nowotwór złośliwy jelita grubego - zmiana przekraczająca granice okrężnicy.
- Niedrożność porażenna i niedrożność jelit bez przepukliny - inne postacie zatkania jelita.
- wrzód dwunastnicy - ostry z krwotokiem
- Inne choroby układu pokarmowego - krwotok żołądkowo-jelitowy, nie określony.
- Samoistne (pierwotne) nadciśnienie.
Wynik histopatologiczny:
Rak gruczołowy jelita grubego, G2, owrzodziały. Naciek raka obejmuje błonę śluzową, podśluzówkową, mięśniówkę właściwą, podsurowiczą oraz błonę surowiczą z jej ogniskowym przekraczaniem. Guz został wycięty z marginesem bocznym 12 cm. Sieć z intensywnym naciekiem raka.
Znaleziono osiem węzłów chłonnych z przerzutami raka, naciekającymi torebki węzłów. Zaawansowanie raka - pT4N2.
Podczas wycięcia guza okazało się, że wątroba jest z licznymi ogniskami przerzutów. Obrazowo lekarz operujący powiedział, że wygląda to tak, jakby ktoś na wątrobę wysypał dwie garście ryżu. Niewiele zostało tam zdrowej tkanki.
Lekarz nie pozostawił złudzeń. Dał mamie dwa miesiące i kazał załatwiać wszelkie sprawy, które załatwić należy w takich okolicznościach.
Mama nadal jest w szpitalu, jest bardzo słaba, nie wstaje z łóżka, dostaje morfinę we wlewie centralnym, je bardzo niewiele.
Rodzina, przyjaciele są w szoku, że wszystko tak szybko się potoczyło, a mnie nachodzi wciąż myśl, że może mama zaniedbała pierwsze symptomy, bo zawsze wszystko inne było ważniejsze...
Nurtują mnie pytania:
Co oznaczają łacińskie nazwy?:
1. Antrum - Gastris chronica activa gradu mango. Metaplasia intestinalis noncompleta et dysplasia focalis gradu levi.
2. Dno żałądka - Gastris chronica activa gradu mango et polypus hyperplasticus.
Czy z opisu (starałam się dość dokładnie przytoczyć wszystko, co znalazłam odnośnie historii choroby mamy) przedstawionego powyżej, wynika, że leczenie powinno odbywać się nie tylko pod kątem Helicobacter pylori?
Zaniepokoiły mnie wykryte polipy esicy. Czy mama powinna zrobić jakieś inne, dodatkowe badania w tamtym czasie?
Mama niewiele mówiła o swoim leczeniu, zawsze było ok. Stąd szok i niedowierzanie, tym bardziej, że lekarz stwierdził, że takie zmiany nie są kwestią roku, ale mogą sięgać dwóch lat wstecz.
Może opis choroby, objawów przed drastycznym pogorszeniem, zachęci kogoś do badań, profilaktyki, uważnego obserwowania swojego organizmu.
Co do "wygadania się", to chyba cały opis choroby był swoistym przelaniem cząstki tego, co mi w głowie siedzi.
Zaniepokoiły mnie wykryte polipy esicy. Czy mama powinna zrobić jakieś inne, dodatkowe badania w tamtym czasie?
Nie.
orki napisał/a:
1. Antrum - Gastris chronica activa gradu mango. Metaplasia intestinalis noncompleta et dysplasia focalis gradu levi.
2. Dno żałądka - Gastris chronica activa gradu mango et polypus hyperplasticus.
1. Antrum - Przewlekłe aktywne zapalenie dużego stopnia. Metaplazja jelitowa niekompletna z ogniskową dysplazją stopnia lekkiego.
2. Dno żołądka - Przewlekłe aktywne zapalenie dużego stopnia z polipem rozrostowym.
Wynik wycinków pobranych podczas gastroskopii nie będzie raczej w żaden sposób wskazywał na rozwój raka jelita grubego, ponieważ to dwa zupełnie inne organy.
I jeszcze tylko jedno.
Co oznacza zaawansowanie raka: pT4N2?
Lekarze wykluczyli możliwości poddania mamy jakiekolwiek terapii, poza paliatywną. Rodzina łudzi się, że cuda się zdarzają i jak mama nabierze sił to będzie można wdrożyć leczenie onkologiczne. W tej chwili mama otrzymuje morfinę 1ml/h za pomocą pomy strzykawkowej. Czy to jest duża dawka?
Ewik, dziękuję za link.
Ja wiem, że tutaj nie ma szans na jakiekolwiek leczenie, ale zdaje się, że tylko ja mam tą świadomość.
Ehhh... do doopy to wszystko...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum