Myślę, że w poniedziałek pojadę do szpitala onkologicznego (w tej chwili mama jest w innym, bo "uruchomiły" jej się inne jej dolegliwości, pewnie skutkiem wymęczenia organizmu) - spytam, czy jest u nich taki psycholog i porozmawiam z nim, czy zechce przyjechać do mamy, jestem gotowa zapłacić za prywatną wizytę, to naprawdę nieistotne.
Dzisiaj w szpitalu pomęczę jeszcze pielęgniarki w tym samym temacie, chociaż zbyt wiele sobie po tym nie obiecuję.
Jeśli chodzi o kontakt ze stowarzyszeniem, to chciałam im dzisiaj wysłać maila z tym samym zapytaniem - dziękuję i sądzę, ze to dobry pomysł.
Czy wy macie pojęcie, jakim jesteście światełkiem dla osób takich jak ja?