Pricia, ja też modlę się cały czas, zamawiam mszę za zdrowie mamy, ale czasem mam chwilę załamania i emocjonalnego i wiary też
Rozmawiałam dziś z onkologiem, pytałam o mamę, co mamy robić kiedy wybierze już 6 cykl chemii. Kazał czekać i kontrolować. Tylko czekać na co? Nie mam pojęcia jak to wszystko przeżyję, łudzę się, żyję nadzieją, liczę na cud. Jestem starsza od ciebie, mam 28 lat, mama jest dla mnie wszystkim, a co będzie z tatą kiedy zostanie sam? Serce mi pęka, i pęknie mojemu dziecku kiedy braknie mu jego ulubionej babci. Nie chcę o tym myśleć, staram się być optymistką, ale czasem mi to nie wychodzi. Jestem cholernie zła na siebie, ze nie potrafię jej uratować, że nie potrafię odnaleźć antidotum. Gdyby można było walić głową w mur, zapewne robiłabym to. Najgorsza jest ta niemoc, ta bezczynność