Witam wszystkich,
Jestem tutaj nowa i pisze po raz pierwszy na forum. Bardzo proszę może uspokoicie moje obawy.
Po pierwszej ciąży w 1997roku miałam zamrażaną nadżerkę,
po paru latach nadżerka nawróciła , zaczęły również pojawiać się na trzonie macicy polipy krwawiące,
w marcu 2006 mój ginekolog w przychodni zrobił mi wypalankę nadżerkę razem z polipem.
Rana nie chciała się goić.
Wynik badania histopatologicznego: wycinki z tarczy części pochwowej pokryte nabłonkiem wielowarstwowym płaskim
z cechami dysplazji, co najmniej małego stopnia.
Ze względu na uszkodzenie termiczne niemożliwe jest określenie stopnia dysplazji.
Wskazana dalsza diagnostyka.
Dalsza diagnostyka przez kolejne lata to tylko co roku cytologia, jak się okazało ,
to robiona tzw. pędzelkiem a nie szczoteczką w głąb trzonu. Wyniki w normie.
W 2009 kolejny poród i ginekolog założył mi wkładkę MIRENĘ, do tej pory przez 4 lata od porodu czułam się dobrze,
teraz mam coraz częściej bóle lędźwiowe, plamienia z krwią w ciągu cyklu, jak i po stosunku, czuje t,j kłucie w środku macicy.
Nie wiem czy to wina tej wkładki, czy to znowu nawrót , tak samo czułam się w 2006 przed wypalanką .
Moja intuicja podpowiada mi , że mój ginekolog nie zrobił wszystkiego w tej sprawie.
Przede wszystkim pobranie cytolgii pędzelkiem , a nie szczoteczką.
Nie wiem czy chodzi tu o oszczędności, przecież tyle się mówi o profilaktyce, że za późno pacjenci trafiają do onkologa.
Napiszcie proszę co myślicie , czy powinnam pójść do innego ginekologa, zrobić powtórnie cytologię , może kolposkopię, bo też nie była robiona. |