Czytałam artykuł na forum o leczeniu bólu nowotworowego morfiną i fentanylem. Rozmawiałam z różnymi lekarzami, w tym specjalistką z CO, która walczy co dzień z bólem swoich pacjentów.
Wszyscy mi uparcie mówią: morfina co 4 h. Mało tego jak im mówię o wcześniejszym leczeniu Mamy, to mi mówią, że powinna dostać więcej (4 mg) co 4 h. Te 4 h wynika z właściwości farmakokinetycznych.
Czyli 1-wszy oczywisty zarzut do załączonej karty to zbyt rzadkie użycie morfiny, niezgodne ze sztuką. Wkleję Wam jutro fotke z podręcznika farmacji, tam też tak piszą.
Kolejny (wynikający, choćby z wklejonego na tym forum artykułu) to niełączenie morfiny z fentanylem. Zobaczycie na załączonej karcie, że po włączeniu fentanylu zrezygnowano z morfiny na stałe. Mimo, że ustaliłam z lekarzem, że mają działać razem... Mama znalazła się w szpitalu z powodu duszności i bólu... Fentanyl okazał się niewystarczający (brała go wcześniej).
Ręce opadają z bezsilności. Myślałam, że wczoraj osiągnęliśmy konsensus, a tu dziś widzę takie "kwiatki". Jutro znowu idę ich męczyć o połączenie morfiny i fentanylu. Ale nie jestem dla nich partnerem do rozmowy, bo przecież to nie ja jestem lekarzem, więc nie mogę nic wiedzieć... Nawet część mojej rodziny tak mówi...