niestety, ale muszę stać sie użytkownikiem forum onkologicznego, właśnie niedawno dowiedzieliśmy się że nasz tato ma guz trzustki z naciekiem na tętnice wątrobową, jest teraz w szpitalu w poniedziałek ma mięć biopsję trzustki, proszę napiszcie ile czeka się na taki wynik biopsji? i o czym taki wynik decyduje w dalszym postepowaniu?
Witaj,
na wynik biopsji czeka sie srednio okolo tygodnia. Wynik pozwala ukierunkowac dalsze leczenie. Przede wszystkim powinien okreslic jaki to jest dokladnie rodzaj nowotowru, stopien jego zlosliwosci, jak tez zaawansowania. No i dzieki temu lekarz onkolog zadecyduje o dalszym leczeniu.
_________________ Tatko 01.12.1952r - 06.02.2013 r. (*)
Na zawsze w moim sercu...
Mnie się wydaje, że z okresem oczekiwania na wynik biopsji jest różnie. W większym stopniu zależy to od tego jakiego rodzaju jest ta biopsja. W przypadku mojego taty pierwszy raz czekaliśmy 14 dni roboczych, była to biopsja gruboigłowa, natomiast na wynik po biopsji otwartej musieliśmy czekać aż 21 dni, oczywiście roboczych.
Pozdrawiam serdecznie.
Własnie wracam ze szpitala od tatusia, rozmawiałam z lekarzem prowadzącym, no niestety rak trzustki z naciekiem na tętnicę watrobową i śledzionową, naiprawdopodobniej nieoperacyjny.W środe ma być ostateczna decycja Tato jest w dobrej formie. Proszę napiszcie co ja mogę jeszcze zrobić czy jest sens jechać do Lampego do katowic????
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-04-22, 17:32 ] Masz już swój wątek na Forum - nie zakładaj nowego, wszelkie informacje dot. taty umieszczaj w już istniejącym wątku.
Wątki scalone.
Nie wiem czy już Tobie pisałam - ja do prof Lampe zawiozłam płytkę mamy z TK i po tygodniu zadzwoniłam zapytać czy prof też nie widzi/widzi szanse operacji - spróbować można, to nic mnie nie kosztowało, pojechałam po prostu w dni które dyżuruje do niego na oddział (przyjmuje rano chyba we wtorki i czwartki) i szczerze z nim porozmawiałam - jechałam z Wrocka.
Byłam dzisiaj u lekarza prowadzącego, Pan doktor powiedział, że guz jest zaawansowany, że jest naciek na naczynia, ale nie mamy jeszcze wyniku biopsji, że dalsze postępowanie zależy od wyników, powiedział że, może to być chłoniak, napiszcie proszę co to znaczy? dodał też, że tato jest w doskonałej formie, boję sie okropnie
Hej, to że guza nacieka (na naczynia czy inne organy) z reguły wskazuje z dużym bardzo prawdopodobieństwem na to że jest nowotwór złośliwy- prawdopobnie rak trzustki - czy to na pewno rak okaże się po wynikach biopsji (uwaga brak potwierdzenia w wyniku biopsji raka nie oznacza że go nie ma o czym przekonała się moja mama, ale takie historie nie są częste).
To że ten guz trzustki nacieka na naczynia nie jest dobre - bo nie można go wyciąć (a całkowite wycięcie trzustki z guzem daje znacznie lepsze rokowanie....). Ale: moja mama miała guza naciekającego naczynia krwionośne od marca 2012 r. i do stycznia tego roku zasadniczo czuła się w miarę ok.
Lekarze pewnie skoro guz nacieka na naczynia nie podejmą się operacji - bo po co narażać pacjenta na otwarcie skoro nie da się wyciąć. Taką diagnozę (tj. nieoperacyjność guza) warto potwierdzić pokazując wynik (zdjęcia a nie opis) TK innemu chirurgowi. O ile Twój tata będzie miał żółtaczkę (objaw/konsekwenecja guza trzustki-nie wiem czy ma teraz takie dolegliwości - np. podwyższoną bilirubinę?) będą wykonywać pewnie protezowanie (czyli ominą guza by drogi żółciowe dalej funkcjonowały). Można też zrobić zespolenia omijające- ale to jest już ciężka operacja - u mojej mamy zrobili bo myśleli że guz operacyjny więc i tak pacjent był "otwarty". Z tego co piszesz w TK nie stwierdzono przerzutów? jeśli tak to to dobra wiadomość.
Jeśli biopsja potwierdzi tą złą diagnozę powinniście pilnie udać się do onkologa celem ustalenia chemioterapii - która daje niestety tylko (a dla mnie aż) minimalne światełko w tunelu choć są też na tym forum przypadki gdzie po chemii żyje się - nawet kilka lat - mamy nadzieję że jak najdłużej. Nie chcę wnikać w kompetencję lekarzy z forum - mam nadzieję, że choć troszkę Ci wyjaśniłam co i jak. Resztę pewnie dokładnie wytłumaczą lekarze - warto byś zadawała konkretne pytania.
Rozmawiałam z doktorem prowadzacym w biopsji nie ma komórek nowotworowych, mają operacyjnie pobrać wycinek, Pan doktor powiedział też, że może tobyć coś jeszcze innego. Ale co to może być jeszcze? czy mogę już się cieszyć, że to nie rak?
[ Dodano: 2013-04-26, 13:29 ]
Rozmawiałam z doktorem prowadzącym, doktor powiedział, że w biopsji nie ma komórek nowotworowych i że operacyjnie mają pobierać wycinek. Powiedział też, że może to być coś jeszcze innego. Co to może jeszcze być? czy mogę już się cieszyć, że to nie rak?
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-04-26, 20:43 ] Jeden znak zapytania naprawdę w zupełności wystarcza.
Czyli wykonano biopsję? A w jakim kierunku/po co ma być operacja?
Skoro jest guz i to guz naciekający - są niewielkie szanse że nie jest to rak ale są - może to być np. zapalenie trzustki/guz zapalny z naciekami zapalnymi. - jeśli tak oczywiście możesz się cieszyć choć z doświadczenia radze mocno ograniczony optymizm. Czy były wykonywane markery Ca 19-9?
Biopsja może być po prostu nietrafiona - dlatego operacyjnie pobrane wycinki mają z reguły większą wartość jeśli chodzi o rozpoznanie.
Z doświadczenia mojego: Moja mama w 7 pobranych i operacyjnie wycinkach i biopsjach nie miała nigdy znalezionej komórki rakowej a mimo to po roku po znowu wykonanej biopsji - jak stwierdzono przerzuty do wątroby - znaleziono komórkę rakową. Innymi słowy: raz na kilkaset przypadków zdarza się że guz/nacieki mają charakter zapalny i oby tak było u Was. Niestety pomiędzy zapaleniem trzustki a rakiem trzustki jest cienka granica - jedno przeistacza się w drugie. Albo samo ognisko rakowe może być tak małe że komórka zapalna je otacza i trudno będzie nacelować "raka". Spokojnie poczekajcie na pełny wynik biopsji i wynik pobranych wycinków operacyjnych - koniecznie przeczytaj mój wątek - z takim stanem jak Wy trwałam z mamą prawie rok (nie wiedząc rak czy nie rak).
Moj tato ma raka na trzustce, jest w dobrej formie,waży 104 kg; podaje opis tk
TK:
w trzonie trzustki widoczny obszar hypodensyjny wychodzący poza jej zarysy łącznie wlk. ok. 46/23 mm, otaczający i zwężający pień trzewny w ok. podziału, naciekający tetnicę wątrobową i śledzionową w proksymalnych odcinkach. Tkanka tłuszcowa okołotrzustkowa dyskretnie zatarta na wysokości zmiany. Przy ścianie aorty po stronie lewej poniżej odejśćia tętnicy nerkowej widoczna przylegająca do ich ścian masa tkankowa wlk. 50/27 mm - podejrzany, powiększony węzeł chłonny. Powiększony do ok. 26 mm paracavalny węzeł chłonny. Poza tym widoczne liczne, powiększone do ok. 12-15 mm węzły chłonne pasa trzustkowego, krezkowe, paraaortalne i paracavalne.
Reszta jest ok , poza tym że: w obu płucach i podopłucnowo dość liczne, rozsiane zagęszczenia guzkowe wlk do ok 8 mm- najpewniej zmiany o charakt. mts.
13.05.2012 miał wykonaną laparatomię diagnostyczna w Wawie, niestety ale guz jest nieoperacyjny, pobrano wycinek, wynik:
Histpat:
wycinki z rozległym włóknieniem i naciekiem raka gruczołowego,
przy okazji otwarcia wyszła jeszcze marskość wątroby.
Rozmawiałam w wawie z profesorem o ewentualnej chemioterapii, ale stwierdził, że chemia tutaj przyniesie niewielki skute. Konsultowałam sie również z prof. z Katowic i stwierdził, że ewntualna chemia przyspiszy tylko śmierć taty.
Ośrodek onkologiczny regionalny chce jak najszybciej rozpocząć chemie.
Proszę napiszcie, pomóżcie podjąć nam decyzje,większość z was juz ma to za sobą; czy chemia jest skuteczna w tym przypadku? czy poprawii rokowanie? boję się wątroba tego nie wytrzyma.
Mam poważne obawy, że może tylko osłabić organizm, który jest dość silny i już nie bedzię miał siły walczyć z chorobą.pomóżcie
[ Komentarz dodany przez Moderatora: jusia: 2013-05-23, 14:08 ] Kolejny raz prosimy - nie zakładaj nowego tematu, wszelkie informacje dot. taty umieszczaj w już istniejącym wątku.
Wątki scalone.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-05-23, 20:53 ] I kolejny raz wyjaśniamy, że pojedynczy znak zapytania ( -> ? ) wystarczy, nie trzeba stawiać ich kilkunastu ( -> ????????).
Kiedyś onkolog Ciechocki chyba powiedział mi: w przeważającej ogromnej liczbie przypadków chemia nie pomoże, ale w mojej praktyce były pojedyncze przypadki gdzie udało mi sie pacjentowi bardzo przedłużyć życie (np. 3 lata). z tego względu gdyby chodziło o moją matkę podałbym chemię. Kilku innych powiedziało że by nie podało. Ja podaję. Na razie nie działa. Pozdro.
Bardzo prosimy o przepisywanie więc wyników w całości, od początku do końca, od pierwszej literki do ostatniej kropki, nawet jak "wszystko jest ok poza...".
Dzięki z góry.
kasik13 napisał/a:
czy chemia jest skuteczna w tym przypadku? czy poprawii rokowanie?
Nie doprowadzi niestety do wyleczenia. Może przedłużyć życie, ale jeśli lekarze odradzają ją z racji stanu pacjenta, to obawiam się również, że mogłaby poczynić więcej szkód niż pożytku.
No właśnie sęk w tym ,że zdania są podzielone; chirurdzy z banacha kręcili nosem,że chemia niewiele tu pomoże; profesor ze śląska również odradzał, wręcz twierdził,że może tylko przyspieszyć zgon, ponadto wątroba jest z chora; a onkolodzy z regionalnej poradni onkologicznej już chcą dawać chemie, mówią, że zostawią tate w szpitalu i bedą monitorować wszystkie parametry. co robić??????????
Tatuś jest w trakcie pierwszej chemii gemzar plus jeszcze dwa leki; czuje się okropnie, cała noc w szpitalu wymiotował, nie da rady nawet siedzieć, to jest okropne, napiszcie jak to wszystko przeżyć; najgorsze jest to ,że ta chemia aż tak bardzo niepoprawia rokowania, lekarka powiedziała,że bez chemii tata przeżyje ok 6 miesięcy, a z chemią do roku czasu. Mam wrażenie ,że to wszystko to koszmar,że to nie dzieję się naprawde, to jest straszne. Napiszcie proszę czy ta chemia zawsze aż tak bardzo osłabia, tatuś przed chemią czuł się bardzo dobrze
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum