Byłam wczoraj w CO i czekamy na biopsję, ale rokowania nie są najlepsze. w piątek mamy wizytę też u gastroendokrynologa.
ponizej badania.
Guż jest tak ogromny, że nie wiem jak to możliwe, że dopiero teraz został wykryty a miesiąc temu na USG mamy opis , że trzustka w normie.
Co możemy jeszcze zrobić ?
O ile dobrze zrozumiałam to jeszcze nie wiadomo co to jest zmiana ( guz ?). Radiolog opisujący badanie opowiedział się niejednoznacznie. Tylko wynik biopsji może odpowiedzieć na pytanie - co to jest ?
Ale to nie wszystko jak wiesz. Do wyjaśnienia pozostały dwie kwestie, jedna dotycząca drobnego guzka na obwodzie w płucu oraz strukturę litą w trzonie macicy.
Masz własny wątek i możesz opisywać tutaj swoje sprawy związane z leczeniem i wynikami badań. Na pewno wiele osób pomoże Ci na miarę możliwości rozwiązać problemy i wesprzeć...
Kolejny miesiąc i.. cały czas nie wiemy czy to jest nowotwór, diagnostyki , diagnostyki i nic
Moja babcia ma 69 lat i była leczona na cukrzycę, ale nikt nie wpadł na pomysł , żeby poza dopieranie leków na cukier przez ostatnie 18 miesięcy zrobić USG brzucha i zobaczyć, czy trzustka jest ok.
W styczniu była 2 tygodnie w szpitalu i miała 2 biopsje, które nie były diagnostyczne, czyli nie potwierdziły i nie zaprzeczyły, że to nowotwór.
Od 3 lekarzy z różnych szpitali dostaliśmy różne warianty leczenia. Każdy z lekarzy powiedział, że to jest guz nieoperacyjny.
Na Ursynowie zaproponowali chemię, bez diagnostycznej biopsji.
w drugim szpitalu dostaliśmy zalecenie dalszej diagnostyki co to jest i pobrania wycinka chirurgicznie, co może osłabić organizm i potem juz nie będzie możliwości wrócić do chemii.
Dzisiaj po kolejnej wizycie jak juz straciliśmy nadzieje, trafiliśmy do chirurga, który podjął się operacji wycięcia guza w jak największej jego części.
Ogromnie się boimy, ale to jedyna szansa dająca perspektywę na polepszenie stanu mojej Babci.
Obecnie bardzo cierpi z bólu, nic prawie nie jest wstanie jeść, bo ma ogromne bóle i jadłowstręt.
Chudnie i wyniki krwi po miesiącu się pogorszyły.
czy ktoś miał wycinany tak duży guz ?
Moja mama ma również 69 lat i też miała zdiagnozowany nowotwór trzustki w 08.2012. Miała ogromne bóle i schudła 12 kg w ciagu 2 miesięcy.
Guz miał wielkośc 5x5 cm, czyli wg kryteriów nieoperowalny. Pojechaliśmy na konsultacje do Krakowa i tam podjęli sie wycięcia tego guza. Miała operację we wrześniu i super ją przeszła nic ja nie bolało po 4 dniach wyszła do domu bez powikłań.
Wróciliśmy ze szpitala.
Operacji nie było, po otwarciu okazało się , że sa przeżuty na wątrobę i inne narządu, a miesiąc temu według badań tommograficznych nic nie było.
NIc nie wycieli tylko pobrali wycinek i zamkneli.
Już jesteśmy w domu po 4 dniach w ogromnych bólach zostałą wypisana, bo podobno dni są policzone.
Nie wiem co robić. Cały czas liczę, że to jeszcze coś się zmieni, że może coś uda nam się zrobić, tylko co ?
Czekamy na wyniki histopatologiczne i dopiero wtedy do onkologa.
Czy jak są przeżuty z trzustki do wątroby to jest szansa na chemię ? Od czego to zależy ?
Bardzo, bardzo kiepsko. Ból jest ogromny i proszki przeciwbólowe nie pomagają.
Babcia nie wstaje z łóżka, tylko do łazienki jest prowadzana.
Nawet jedzenie je przez rurkę na leżąco. Musimy ją zawieżć do poradni bólu i nie wiemy jak to zrobić, bo w takim stanie nie ma możliwoci ją tam dowieźć.
Czy z takiej poradni lekarze przyjeżdzają na wizyty domowe ?
czy karetkę można wynająć na dowóz na taką wizytę ?
W większości miejscowości są ośrodki opieki paliatywnej (hospicja domowe). Mama moja jeszcze sama chodzi i je ale i tak ją zapisaliśmy. Przyjeżdża dwa razy w tygodniu pielęgniarka, raz w tygodniu lekarz, może być też (jeżeli chce) pod opieką psychologa.
Lekarze z hospicjum (przynajmniej u nas) zajmują się leczeniem bólu.
Może u Was też coś takiego jest??
A wizyta domowa nie wchodzi w grę?
U nas nie ma z tym problemu - nawet przyjeżdżają krew do badania mamie pobrać.
Dokładnie - ja właśnie załatwiłam taką opiekę mamie. Fajni lekarze, uczynni, powiedzieli mamie że są z poradni leczenia objawowego (więc nie padło słowo hospicjum), pobrali krew, wypisali recepty. Naprawdę polecam - trzeba mieć skierowanie do lekarza pierwszego kontaktu (albo konfliktu jak kto woli:) lub onkologa
Od tygodnia mamy opiekę z Hospicjum domowego. Codziennie jest u nas pielęgniarka, bo trzeba zmneniać wenflony pod kroplówki. Bardzo odwodniony jest organizm i proszki przeciwbólowe są podskórnie podawane, Tylko strasznie silnie działają , bo babcia cały czas śpi i majaczy. Zastanawiam się dawkę morfiny można zmniejszyć, żeby chociaż trochę byłą przytomna.
Wypożyczyliśmy łóżko z hospicjum szpitalne i materac przeciwodleżynowy- bardzo polecam, bo po tygodniu ciągłego leżenia, zaczynały pojawiać się odleżyny na pośladkach.
Babcia ma cały czas ranę otwartą w brzuchu i dziennie ponad 1 litr wypływa jej osocza, dzięki temu nie musi być nakuwana i nie jest opuchnięta.
Mam nadzieję, że jeszcze wstanie. Każdego dnia mam taką nadzieję, cieszę się kilkoma łyżkami zjedzonej zupy,cieszę się jak wypije pół szklanki wody lub herbatki....
NIe wiem czy jeszcze uda się podać chemię, jeszcze nie ma wyników wycinka. W tym tygodniu będzie wszystko jasne.
Teraz wiem ile błędów popełniliśmy przez te 2 miesiące choroby, ale człowiek czasu nie cofnie..
Czas jest wrogiem, strasznie ucieka...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum