Nie wiem od czego zacząć.Mam straszny mętlik.
Wczoraj dowiedziałam sie,ze mam raka,dziś zostawiłam faceta,z którym byłam przez ponad rok,w sumie sama nie wiem dlaczego.
W każdym razie rozmawiałam z psychologiem i dala mi kilka rad,2 z nich najbardziej mnie zaintrygowały,otóż:
-Mam sobie ogolic gowe zanim zaczne chemie,bo to da mi poczucie jakiejs kontroli nad sytuacja,a samoistne wypadanie wlosow jest zawsze bardziej frustrujące.
-Powiedziala,ze mam walczyć.Ale nie o cud.Nie o to,zeby w cudowny sposób wyzdrowiec,tylko o to,zeby miec jak najwięcej czasu.
Co wy o tym myślicie,miala racje?Jak sie takie rady mogą odnieść do rzeczywistości?
Z góry dziękuje za wszystkie wypowiedzi w temacie