1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 4
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Łzy w gabinecie
zoi

Odpowiedzi: 21
Wyświetleń: 11140

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2012-01-16, 00:46   Temat: Łzy w gabinecie
Niestety, ale masz rację. Być może jest to forma samoobrony, bo lekarze, którzy na co dzień zmagają się z chorymi i z potężnym stresem, też muszą sobie jakoś z tym radzić, czasem niestety zapominają, co, do kogo i w jaki sposób mówią :evil: Niektórym (to moja obserwacja tak z Grecji jak i z Polski), mam na myśli tych, którzy ukończyli wojskowe akademie medyczne, wydaje się chyba, że mogą musztrować swoich pacjentów tak samo jak podwładnych w wojsku. Informacje przekazują w sposób brutalny i bezwzględny, próbują wywierać presję, a każda"niesubordynacja" wywołuje w nich agresję.
  Temat: Łzy w gabinecie
zoi

Odpowiedzi: 21
Wyświetleń: 11140

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2012-01-15, 20:02   Temat: Łzy w gabinecie
Cześć Kmis :)
Ja się trzymam jednej kliniki - w Gliwicach. I jestem tam pacjentką prof. Składowskiego. Właśnie w ten czwartek zrobiłam tam pierwsze badanie diagnostyczne - rezonans magnetyczny. Wyniki mają być około 25 stycznia. Wizyta kontrolna pewnie w lutym. U profesora. Pewnie tak jak za pierwszym razem przebada mnie osobiście. Może zleci też morfologię.
Niestety, u mnie skutki uboczne dotyczą jamy ustnej, na skutek radio i chemioterapii najbardziej ucierpiały moje ślinianki (jedna jest kompletnie spalona), błony śluzowe, dziąsła i zęby, które starły się zupełnie, sczerniały na skutek utraty szkliwa i jeszcze doszło u mnie do martwicy popromiennej. Poza tym w wieku miejscach powstała zgorzel i potworzyły się torbiele. We wrześniu profesor kazał mi usunąć wszystkie stany zapalne, żeby planowane na styczeń MRI było miarodajne. Niestety, nie mogłam tego zrobić w Gliwicach, musiałam poradzić sobie we własnym zakresie. Po długich poszukiwaniach lekarza, który zechce mi pomóc (niestety, każdy kto usłyszał, że ma do czynienia ze stanem po radioterapii, nie chciał mnie nawet zarejestrować, mówiąc, ze nie zajmuje się takimi przypadkami). Znalazłam w końcu chirurga szczękowo-twarzowego, który usunął mi wszystkie górne zęby i trzy na dole. Oczywiście prywatnie. Nie chcę nawet pisać ile mnie to wszystko kosztowało, ale raczej nie miałam wyboru. Nie chce też już wracać do tamtego incydentu ani do tego lekarza. Musiałam wcześniej zrobić kilka zdjęć panoramicznych obu szczęk i tomografię 3D oraz badania diagnostyczne. Nawet morfologię ostatecznie zrobiłam prywatnie, ponieważ w punkcie pobrań w przychodni przetrzymali za długo krew i wynik wyszedł zły z powodu błędu laboratoryjnego. Zrobiłam nawet prywatnie USG szyi, tarczycy i całej jamy brzusznej (z powodu tego fałszywego wyniku), ale także z ciekawości, bo od zakończenia terapii nie robiono mi żadnego USG i nie badano jamy brzusznej. A prywatnie, żeby nie czekać miesiącami. Przynajmniej wiem, że wszystko jest w porządku. Ja nawet nie mam swojego lekarza pierwszego kontaktu.
Teraz połatałam dolne zęby, jakie mi jeszcze pozostały, a jutro idę zrobić sześć licówek. mam nadzieję, że będą się trzymać. Nie mogę chodzić z czarnymi pniakami w gębie, bo to wygląda odrażająco. Kto chodzi do dentysty, ten wie ile to kosztuje. A w przychodni tego zrobić się nie da. Ani na onkologii w Gliwicach.
Jak widzisz, Kmis, to wszystko nie jest takie proste... A do ojczyzny wróciłam na stałe. W pięknej i słonecznej Grecji nie dało się dłużej żyć z powodu pogłębiającego się wciąż kryzysu, bezrobocia i galopującej drożyzny.
Trzymaj się dzielnie. Zdrowia i jeszcze raz zdrowia życzę.
Pozdrawiam. zoi
  Temat: Łzy w gabinecie
zoi

Odpowiedzi: 21
Wyświetleń: 11140

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2011-12-14, 11:43   Temat: Łzy w gabinecie
Dziękuję wam za wsparcie, jesteście kochane. Nie będę może w tym miejscu rozpisywać się na temat szczegółów leczenia. Chodziło mi głównie o zachowanie moje i lekarza, który nawiasem mówiąc zdarł ze mnie już kupę forsy za to, co jest refundowane przez NFZ i co wykonuje także bezpłatnie. Być może zarobił nawet podwójnie, ale nie w tym rzecz. Ja po prostu nie mam już pieniędzy na kosztowne eksperymenty medyczne, które nie przynoszą żadnych efektów. Wolałabym rozwiązanie radykalne. Jutro jadę na konsultację do Gliwic. Też prywatnie, ale myślę, że nie tylko warto, ale powinnam to zrobić, żeby mieć jasność sytuacji. Wiecie, tamten lekarz próbował na mnie wywrzeć presję zastraszaniem, a potem krzykiem. Kiedy rozpłakałam się, wpadł w szał. Może jest przepracowany, może ma zbyt wielu pacjentów, ale jeśli będzie ich tak traktować, to za chwilę może nie mieć żadnego. Ostatecznie są jeszcze inni chirurdzy.
  Temat: Łzy w gabinecie
zoi

Odpowiedzi: 21
Wyświetleń: 11140

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2011-12-13, 23:35   Temat: Łzy w gabinecie
Czy ktoś z was rozpłakał się kiedyś w gabinecie lekarskim? Czy takie zachowanie (nie powstrzymanie emocji, których czasem nijak nie da się powstrzymać) jest zachowaniem infantylnym, niegodnym pacjenta, nie akceptowanym społecznie, irytującym? Czy przydarzyło wam się coś takiego? I jak zachował się wtedy lekarz? Zdenerwował się, podniósł głos, zrugał was i wyrzucił z gabinetu na ulicę, krzycząc: "Nie życzę sobie, żebyś mi tu płakał! Wynoś się stąd natychmiast do domu! Do jasnej cholery!" W prywatnym gabinecie na dodatek. Nie wiem czy mam się czuć winna... Nie wiem jak nie płakać, kiedy lekarz wydaje wyrok. Może przed wizytą należy coś zażyć na otępienie i uspokojenie, ale co, bo nie wiem...
Miałam raka, przeszłam ciężką i wyniszczającą terapię, wygrałam - na dzień dzisiejszy przynajmniej, bo wznowy nie ma, ale nie jestem, niestety w stanie przezwyciężyć skutków ubocznych tego leczenia. Nie mam już siły zmagać się dalej z nimi, a przede wszystkim nie mam już na to pieniędzy. Naprawdę ich nie mam :uuu:
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group