1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?... |
tatarka1
Odpowiedzi: 124
Wyświetleń: 702787
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2013-02-26, 22:56 Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?... |
juz minał rok jak opisałam etemy umierania swojego meza 1 dzisiaj chętylko powiedzieć że czas umierania u każdego człowieka jest inny to juzwiem z perespektywy czasu i analizy tego wszystkiego czego byłam świadkiem.Mąz mój tak naprawde zaczął umierać 19 września 2012 r ( wtedy nie wiedziałam jeszcze o tym) to był czas kiedy staciłam kontakt z mężem - przestał mówić widzieć, słyszeć leżał trzy dni nieprzytomny - po trzech dniach odzyskał przytomność - wzrok i słuch - mowy juz nie odzyskał - karmiłam poiłam i nie raz wyjmowałam tabletki - których juz nie łykał to jest tak że raz był świadomy i wtedy było ok , a czasem jednak był " na pół przytomny i wtedy własnie nie miał odruchy łykania.Umarł 8 stycznia 2012r - objawy sinienia, zimne stopy itp opisałam wcześniej i nie będe tego juz powtarzac.
Kuli nie pytaj ile to trwa tej odpowiedzi nikt nie zna u jednych jest to dzień u innych 10 dni a u mojego meza 4 miesiące - jesli nawet się zdarzy że osoba umierająca odejdzie i nas przy niej nie bedzie nie obwiniajcie sie to tak poprostu miało być,Ja byłam cały czas przy mężu mówic nie mogłam to spiewałam i kiedy wyadawało mi się że maż zasnął to wyszłam z psem nie było mnie 10 min, gdy weszłam do domu to tylko słyszałam zmieniony oddech chrapliwy zastanawiałam sie który to z kolei po czasie i po analixie doszłam do wniosku, że ten oddech który usłyszałam po wejściu do domu to był ostatnim oddchem - weszłam do pokoju i wtedy nic nie zauwazyłam, nie zwróciłam uwagi, że właśnie już nie słysze oddechu - wyglądał na spokojnie śpiącego człowieka - dopiero po dwóch godz, zaczęły zachodzic zmiany w wyglądzie takie charakterystyczne - myślę, że podczas walki meza z oddechem to twarz miał lekko obrzmiałą bo wyostrzony nos, "zapadnięte " policzki były wcześniej jak równiez wyostrzone rysy twarzy - ale to wszystko doszło do mnie dużo póxniej może po pół roku od smierci męza - nie znamy wyroków boskich i nie nam siebie winic za to co nastapi ważne by osoba odchodząca nie była sama,żeby czuła nasza miłość, bliskość, i ewentualne przyzwolenie na odejście.Jeśli zdarzy się jednak ,że nie będzie nas podczas ostatniego tchnienia nie wińmy siebie za to bo tak musiało być.Życze hartu ducha tym wszystkim którzy tego potrzebują BO ODCHODZENIE TO NAPRAWDĘ BARDZO TRUDNY MOMENT DLA BLISKICH -ta nasza nie moc, bezsilność i świadomość,że już tej osoby nie zobaczymy, nie porozmawiamy - ale to przychodzi pózniej chwila refleksji. |
Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?... |
tatarka1
Odpowiedzi: 124
Wyświetleń: 702787
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-01-15, 18:03 Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?... |
witam jestem tu nowa osoba po traumatycznych przeżyciach ma razie nie potrafię jeszcze o tym pisać bo w czwartek pochowałam meża. Chciałam wam wszystkim serdecznie podziękowąc ponieważ 23 grudnia kiedy mój mąż żegnał sie ze mną to wiedziałam,że to nadchodzi ale nic ponadto, więc zaczełam szukać i w ten sposób trafiłam na ten profil, który bardzo dobrze mnie przygotował do u............. i wiedziałam czego mogę się spodziewać, już jak maz odszedł i ja to zobaczyłam to zarakło mi jednej rzeczy w etapie u............ opisanejtu na profilu, nie wiem czy potrafię ! ale bedąc cały czas przy męzu dostrzegałam zmiany w jego wyglądzie twarzy ale w kilka sekund po zgonie to co zobaczyłam to był koszmar nie sądziłam,że az tak się wygląd mężazmieni co prawda umierał 16 godz, bo nogi,ręce miał juz zimne od o tej 14, twarz równiez była chlodna jedynie czoło i głowa ciepła, jeszcze raz go ogoliłam, umyłam i ten widok teraz rozumiem,dlaczego w szpitalu lekarze wypraszają i nie pozwalajabliskim byc do końca, ajak pozwolą to dwie godz, po zejściu,
nie kojarzę dokładnie waszych nicków ale ktoś tu pytał robic lewatywę czy jestem za tym ,że nie bo od momentu kiedy chory przestał jeść,i w zasadzie po trzech dniach nie jedzenia przestaje pić to wtedy mój maz przynajmniej się wypróżniał i oddawał co raz mniej moczu [ czyścił się] a dwie doby przed śmiercią nie było juz w worku moczu i bardzo skąpe wypróżnienie, więc nie warto męczyć słabej i chorej osoby.
wiem jedno z własnych obserwacji że przed ś .......chory napierw przestaje jeść nawet płynne pokarmy, po trzech dniach nie jedzenia następuje brak pragnienia wlewamy połyzeczce wody moczymy usta ale po trzech dniach zauważyłam,że maż juz nie łyka i zaczyna sie proces wysychania : wysychaja oczy, śluzówka w nosie, jamie gębowej i tylko słychać strasznie głośny oddech, któy w pewnym momencie jest niby chrabliwy spokojniejszy i co raz spokojnieszy aż.......... Jena z was pisz,że chciała zostać z mamą na noc nie została i wybierając się rano do niej dowiedziała się,żę już mama nie żyje nie wyrzucaj sobie, nie miej pretensji do siebie i nie pytaj dlaczego ja np jestem przekonana,że mój maz nie chciał bym była przy jego śmierci, tak od godz, 14 jak zaczął charakterystycznie oddychać to wiedziała co mnie czeka , śpiewalam ,mówiłam i tak trwało to do 1,30 w nocy - następnie coś mi mówiło wyjdź z psem wyszłam i po pół godz, już oddech męza był inny i znów wiedziałam,że rana nie do zyje głaskałam tuliłam i widziałam grymas meczarni ? cierpienia ? i nie chciało mi sie spać i znów coś mi mówiło połóz się przycupnełam 0 2,15 na fotelu zawinęłam sie w koc i odziwo bardzo szybko zasneła i tak jak zasnęłam to coś mnie o 4,15 obudziło weszłam do pokoju meza i właśnie stało się odszedł ale nie chciał bym była przy nim, obudził mnie jak juz odszedł.
dziękuę wszystkim za waszespostrzeżenia obserwacje naprawdę są nioceniona pomocą szczególnie tym osobom, którym bliska osoba odchodzi w domu. Nie zadawjcie sobie pytań dlaczego? to retoryczne pytanie ,przeciż każda -y z nas robi wszystko by było dobrze, ale ze śmiercią nie sposób wygrać czasem możemy przedłuzyć życie ?męczarnie? cierpienie? badźmy silni i wpierajmy naszych najbliższych w trudnych dla nich chwilach bo tez jestem przekonana,że oni wiedzą, że odchodzą może nie potrafią tego wyraxić, może nie chcą nas urazić ale to czują, mąż mój nie mówił a jednak tak dawał mi do zrozumienia,że w końcu musiałam zaytać czy chcesz juz odejść pokiwała głową tak i wtedy gesty przepraszające,wybaczające itp siły, cierpliwości i nadzieji wszystkim wam życzę i przepraszam,bo tak trochę chaotycznie piszę ale to wszystko jeszcze wraca - medal składam komuś kto taki portal załozył |
|
|