Ja normalnie do psychiatry poszłam, wyjaśniłam mu całą sytuację, powiedziałam, że przestaję sobie radzić i jak tak dalej pójdzie to wyląduję w pokoju bez klamek . Wysłuchał, porozmawiał i przepisał leki . Byłam u niego kilka razy . Naprawdę mi pomógł .
U mnie też będzie pierwsze święto zmarłych bez mamy . Też strasznie się tego boję . Co do radzenia sobie z odchodzeniem to ze swojej strony mogę dodać tylko tyle, że niestety bez środków farmakologicznych nie dałabym rady . Trochę mnie przytępiały, ale przez to łatwiej mi było znieść straszną rzeczywistość . Taka prawda . Teraz wcale nie jest łatwiej niż wtedy .