1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Przewlekla Bialaczka Szpikowa u 25-latki |
sillass
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 7180
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2016-11-14, 13:04 Temat: Przewlekla Bialaczka Szpikowa u 25-latki |
Dzieki Ola za odpowiedz. Szanuje jej wole, bo ja bym sie zachowal tak samo na jej miejscu i swietnie ja rozumiem. W jakims stopniu mi ufa, bo w koncu sama mi opowiedziala o chorobie i tylko ja o tym wiem. Obiecalem jej, ze nie opowiem o tym nikomu, a szczegolnie jej mamie. Slowa dotrzymuje choc nie bede ukrywal, ze nie raz chcialem je zlamac i uswiadomic jej rodzine...
Co do zalecen lekarza nie kwestionuje ich, bo sie kompletnie nie znam. Dobija mnie po prostu fakt, ze jestem nieprzydatny i nie potrafie zniesc jej cierpienia.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: missy: 2016-11-14, 14:12 ]
Przeniosłam wątek do właściwego tematycznie działu.
|
Temat: Przewlekla Bialaczka Szpikowa u 25-latki |
sillass
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 7180
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2016-11-14, 09:08 Temat: Przewlekla Bialaczka Szpikowa u 25-latki |
Witam wszystkich.
Tak jak w temacie moja dziewczyna choruje na przewlekla bialaczke szpiku. Niestety jest to typ kobiety, ktora wszystko chce zrobic sama i po swojemu, nie chce mi za duzo opowiedziec o swoim leczeniu. Sam tez nie moge sie dowiedziec poniewaz zastrzegla swoje wyniki badan i lekarze nabieraja wody w usta. Dziewczyna robi wszystko aby wyprowadzic mnie z rownowagi i zostawil ja w spokoju, wiem, ze to jest reakcja na chorobe oraz na to, ze siedzenie w domu ja dobija. Wiem tez, ze czuje sie samotna ale moj charakter pracy nie pozwala mi na zbyt wiele czasu ale kazda minute probuje jej poswiecic. Z tego co mi sie udalo dowiedziec, a raczej wydusic to, ze jest juz po pierwszej chemii(o ktorej mi nie opowiedziala tylko nagle zniknela z domu nie dawajac znaku zycia) i sprawy nie wygladaja zbyt ciekawie. Zniosla ja niepokojaco dobrze, zadnych powazniejszych objawow poza ogolnym przemeczeniem i odczuciem nudnosci. Podobno zaaplikowali jej "czerwona chemie"(ale nie mam pojecia co to za lek), ktora niestety nie dala zadnych odpowiedzi i lekarz zdecydowal aby zwiekszyc czestotliwosc dawkowania co 2tyg. gdzie uprzedzal ja, ze moze to skutkowac zniszczeniem organow w tym nerek, z ktorymi miala problem w przeszlosci. Po tym juz kompletnie zamknela sie w sobie i stala sie wrogo nastawiona do mnie i wyjechala na weekend do miasta gdzie studiowala i pracowala, do przyjaciol(nie robilem z tego afery mimo mojego sceptycznego podejscia, bo doszedlem do wniosku, ze to sie jej przyda, a i oboje odpoczniemy od tej gestej atmosfery w domu). Napisala mi tylko, ze chce wrocic do swojej bylej pracy. Ogolnie nia mam nic przeciwko, gdyby chciala wrocic po cyklu i osiagnieciu remisji ale ona chce teraz i w tym momencie. Jej byla praca charakteryzuje sie ciezkimi warunkami. Pracowalaby codziennie co najmniej po 12 godzin w ciaglym zimnie, wsrod tlumu ludzi plus dojazdy do innego miasta. Boje sie, ze taki tryb zycia moze ja wykonczyc. Szczegolnie, ze juz nie raz miala zapalenie pluc oraz oziembione nerki przez te prace. Teraz juz sam nie wiem czy to ja za bardzo panikuje czy ona podchodzi zbyt lekkomyslnie? |
|
|