1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Temat |
plamiasta
Odpowiedzi: 60
Wyświetleń: 27661
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-05-15, 23:29 Temat: Temat |
kochana nie to miałam na myśli pisząc nie oceniaj.... naprawdę. wiesz forum to forma pisana a nie zawsze pisząc można wyrazić to co chce się powiedzieć. a co do córki mówie to w swoim imieniu że każdą chwile szczęścia z dziećmi swoimi przypłaci lekką goryczą i myślami o tamtych straconych, jak by wyglądali itd, to będzie silniejsze . |
Temat: Temat |
plamiasta
Odpowiedzi: 60
Wyświetleń: 27661
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-05-15, 22:44 Temat: Temat |
sarenka, ja uważam że dziecko jest juz naszym . yyyy będę pisała za siebie i w swojej osobie, -dziecko jest już naszym dzieckiem od momentu odkąd wiemy że się spodziewamy. i dla mnie w momencie straty ciąży nie ma znaczenia na jakim jest etapie, embrion, płód -TO DZIECKO, -MOJE DZIECKO.
i w momencie poronienia(nie lubię tego określenia) jest to zwyczajna śmierć z tym że jest ona przynajmniej dla mnie o wiele gorsza. bo inni widzą w tym nie człowieka a płód, a to jest DZIECKO=CZŁOWIEK. I nie ważne w tym momencie jest dla mnie czy ma 3 cm czy 33 , dziecko to dziecko... jeszcze dobrze jak można się z nim pożegnać przytulić , a czasami nawet zobaczyć. co czuje matka która czeka na dziecko a w przypadku poronienia dziecko jest z niej wyjmowane i dawane do utylizacji razem ze śmieciami szpitalnymi?
co można powiedzieć córce? - nie wiem co można powiedzieć, może po prostu wystarczy posłuchać? jeżeli rozmawiasz o wnukach to mów ile masz łącznie z tymi co w niebie(przynajmniej w rozmowie z córką bo nie każdy musi wiedzieć) i mów ile masz w niebie lu że są aniołkami. powiedz mi czy córka ma groby tych skarbów? jak nie to może wykup jakąś małą kwaterkę na cmentarzu i zrób symboliczną mogiłkę? przedewszystkim słuchaj, nie oceniaj -słuchaj.
a odpowiedzi DLACZEGO nie ma . |
Temat: Temat |
plamiasta
Odpowiedzi: 60
Wyświetleń: 27661
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-05-15, 19:17 Temat: Temat |
agamaz, jeżeli chodzi o utratę dziecka to myślę że sprawa wygląda zupełnie inaczej . może to dziwnie zabrzmi ale dziecko jest częścią kobiety-matki (i nawet nie musi być matką biologiczną) i utrata części ciała jest na całe życie. owszem można sobie sprawić protezę ale to już nie będzie ta reka, można nauczyć się pisać 2 ręką ale już to nie będzie to samo.
osieroconą mamą zostaje sie raz na zawsze , nikt ani nic nie ukoi nas . złamane serce i ból pozostaną, a czas pomoże nauczyć się z tym żyć.
„Samotność
Dziś wiem co ważne lecz jest za późno,
twego powrotu czekam na próżno.
Twe serce zimne, nie bije wcale,
ile bym dała by biło dalej.
Kolory świata przechodzą w jesień,
a ja samotna chodzę po lesie.
Lecz las to ludzi obcych, dalekich,
co patrzą na nas słabych, kalekich.
Kalectwem moim na całe życie,
będzie żałoba po małym bycie.
Które zjawiło się niespodziewanie
i zawładnęło mym życiem całym.
A gdy odeszło, została pustka.”
Autor nieznany. Wiersz znaleziony w sieci.
czasami jest tak (znalezione w sieci)
"Dzień Matki, Dzień Ojca dla Niewidzialnych Rodziców.
Teoretycznie sprawa jest prosta: dzieci albo się ma, albo nie ma. Ale co mówić, gdy dziecko żyło zaledwie kilka miesięcy, dni, a czasem tylko minut lub sekund? Co mówić gdy się go nawet nie widziało, gdy odeszło zbyt maleńkie by je przytulić? Naszych dzieci nie ma tutaj z nami, lecz Dzień Matki, Dzień Ojca to także nasz dzień.
Tylko że żadne z naszych dzieci nie przytuli się, nie narysuje laurki, nie powie „mamo”, „tato”, nie wyśle sms że pamięta, kocha.
Dla świata jesteśmy bezdzietni, albo rodzicami jednego czy dwojga dzieci. I tylko my i nasi bliscy wiemy, iż jest inaczej. Że na Dzień Dziecka zamiast wybierać edukacyjną zabawkę, kupimy najpiękniejszy, długo palący się znicz (...)"
czasami pomaga modlitwa
Modlitwa
"Dobry Panie co przydzielasz Duszom ziemski czas
Nie pozwalaj nam zapomnieć SKĄD przysyłasz nas
Kiedy wraca ktoś do Ciebie, miast dziękować Ci
W duszy mamy gorycz żalu, z oczu płyną łzy.
Dobry Panie pytam krzycząc aż po Nieba kres
- Powiedz jak Tam teraz w górze memu dziecku jest ?
Czy kołyszesz do snu Malca, tak jak niegdyś ja ?
Czy serdeczny uśmiech dajesz na początek dnia ?
Chociaż jedną daj odpowiedź na pytania me
I przypomnij mi SKĄD jestem w jednym krótkim śnie
Słońce, kwiaty, wiatr coś szepczą - ukojenie dają
- Przecież ludzie nie odchodzą - ONI POWRACAJĄ"
jest jeszcze bardzo ładna piosenka przy której beczę odnieść można ją nie tylko do dziecka ale do każdego.(na moim pogrzebie ma być ona zaśpiewana) te łzy przynajmniej są dla mnie takie oczyszczające kojące choć bólu nie zmniejszają po prostu pomagają się ...poskładać??? http://www.youtube.com/watch?v=5ndnTdj9COE
e kończę odbiegłam od tematu i się rozpisałam -wybaczcie |
Temat: Temat |
plamiasta
Odpowiedzi: 60
Wyświetleń: 27661
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-05-15, 17:44 Temat: Temat |
dziś znalazłam taki tekst mam nadzieje że pasuje do tego tematu-myślę że jest mądry ale nie wiem czy wkleiłam go do dobrego tematu-wątku
GDY PO ŚMIERCI PRZYCHODZI ŻYCIE
Charaktery nr 11 (106) 2005 r.
Anna Lipa *
Przed dzieckiem nie wolno ukrywać, że miało rodzeństwo, które zmarło przed jego narodzinami. Jednak mogą mu o tym powiedzieć tylko rodzice. Im są bardziej otwarci i skłonni do szczerej rozmowy, tym łatwiej dziecko zaakceptuje tę trudną sytuację, nie będzie też mieć poczucia, że skrywana jest przed nim jakaś straszna tajemnica.
Był dzień Wszystkich Świętych. Szłam z dziadkiem na cmentarz. Spytałam go o jego starszych, zmarłych tuż po urodzeniu braci bliźniaków: „Czemu nie chodzimy na ich grób? Gdzie on jest?”. Dziadek odpowiedział: „Zniszczony… podczas wojny. Wiesz, gdyby oni żyli, mnie mogłoby w ogóle nie być…”. Stanęłam zaskoczona. Dlaczego on tak mówi?! Chciałam dalej rozmawiać, ale dziadek stwierdził, że to nie ma dla niego żadnego znaczenia. Jego słowa nie dawały mi jednak spokoju. Jak to możliwe, że nieżyjący starsi bracia, których dziadek nie poznał, wryli się w jego psychikę z tak wielką siłą?
Niedługo po rozmowie z dziadkiem przeczytałam dwie książki o terapii systemowej Berta Hellingera – najpierw „Bez korzeni nie ma skrzydeł” Benrolda Ulsamera, a potem „Dlaczego dusza choruje i co ją uzdrawia” Thomasa Schafera. Co chwila spotykałam w nich coś, co przypominało mi tamtą rozmowę na cmentarzu.
Ukryte strachy
Hellinger zakłada, że każdy z nas nosi w sobie wewnętrzny obraz swojej rodziny, wizję systemu powiązań pomiędzy tworzącymi ją ludźmi. Porównuje tę wizję do tzw. mobile, rodzaju ozdoby wieszanej nad łóżeczkiem niemowlęcia. W ozdobie tej elementy zawieszone na różnej długości sznurkach są ze sobą połączone, a poruszenie jednego zaburza układ pozostałych.
Hellinger zalicza do tego systemu również nieżyjących członków rodziny. Zakłada bowiem, że jeśli w rodzinie cokolwiek jest skrywane – uczucia, niesłusznie wykluczeni jej członkowie, zmarli w tragiczny sposób – z czasem zaczyna to „straszyć”. Nowi członkowie rodziny, czyli dzieci, bardzo dobrze wyczuwają takie sytuacje. Czują negatywną energię, przyjmują ją i z nią żyją.
Szczególnie traumatyczna jest sytuacja, gdy w rodzinie rodzi się martwe dziecko lub gdy umiera ono krótko po przyjściu na świat. Zdarza się wtedy, że dzieci później urodzone, nawet nie wiedząc o rodzinnej tragedii, czują jej atmosferę i noszą w sobie poczucie winy, że one żyją. Można to porównać do dość dobrze poznanych już w psychologii syndromów „ocalonego z Holokaustu” i „ocalonego z aborcji”. Obydwa dotyczą ludzi, którzy żyją po śmierci bliskich. Często męczy ich poczucie winy, że zajmują czyjeś miejsce. Towarzyszy im lęk przed odrzuceniem, są pesymistami. Zakładają maski, mają wrażenie, że nie są sobą, i zaburzone poczucie własnej tożsamości.
Rekompensata dla rodziców
Takie postawy mogą być potęgowane przez zachowania rodziców. Jeśli nie pogodzili się ze śmiercią starszego dziecka, mogą traktować to narodzone po jego śmierci jako rekompensatę. A jak może czuć się ktoś, kto jest tak traktowany – i to przez rodziców? Co gorsza, matce i ojcu niemal zawsze towarzyszy przy tym poczucie winy. Zarzucają sobie zaniedbania, niedociągnięcia wobec nieżyjącego dziecka.
Zmiany, jakie zachodzą w rodzicach po tej najtrudniejszej ze strat, są bardzo indywidualne, ale specjalistom udało się ustalić kilka najpowszechniejszych. Badaniem tych zmian zajmują się od kilkudziesięciu lat Philip Ney i Marie Peeters, dyrektorzy International Institute of Pregnancy Loss and Child Abuse Research and Recovery. Wskazują oni przede wszystkim na lęk rodziców przed ponownym zaangażowaniem uczuciowym i na nadmierny strach o żyjące dziecko. Tacy rodzice często są nadopiekuńczy (stale martwią się o dziecko, kontrolują je, nierzadko przekarmiają), ale jednocześnie oziębli uczuciowo. Ich komunikaty cechuje tzw. podwójne wiązanie, czyli niezgodność na poziomie werbalnym i niewerbalnym: dzieci słyszą deklaracje miłości, ale rzadko są przytulane, głaskane. Często w starszym wieku mówią tak: „Wiem, że mnie kochają, ale tego nie czuję”.
Przejść przez cierpienie
Co można zrobić, by ograniczyć negatywny wpływ śmierci? Czy można sprawić, by życie następnych dzieci nie było obciążone piętnem? Specjaliści zajmujący się przeżywaniem żałoby po dziecku radzą, aby przede wszystkim skoncentrować się na rodzicach. To oni muszą najpierw pogodzić się ze stratą. Tym, co najbardziej może im przeszkodzić, są normy społeczne, które nakazują zachowanie żałoby dla siebie, ukrywanie smutku i jak najszybsze pozbycie się bólu. Dlatego tak często rodzice słyszą zewsząd, że przecież są jeszcze młodzi i mogą mieć następne dzieci. Ale dla matki i ojca to zmarłe dziecko było, realnie istniało. Chcą je wspominać, oglądać pamiątki po nim. Chcą, żeby mówić o tym dziecku po imieniu, żeby uznać je za pełnoprawnego członka rodziny. Stąd biorą się decyzje o chrzcie, o pogrzebie.
Anna Dodziuk, terapeutka Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, autorka książek „Żal po stracie, czyli o przeżywaniu żałoby” i „Nie bać się śmierci”, dowodzi, że aby pogodzić się z sytuacją śmierci bliskiej osoby, trzeba przejść przez wszystkie etapy żałoby i skonfrontować się z bólem. Dlatego tak ważne jest, aby nie przemilczać tego, co się dzieje. Wbrew pozorom ludzie w takiej sytuacji najczęściej chcą rozmawiać. Należy więc słuchać rodziców, rozmawiać z nimi, ale nie narzucać się z pomocą. Trzeba pomóc im zachować ich dziecko w pamięci. Pozwolić, aby stało się prawdziwym członkiem rodziny i społeczeństwa.
Także Cahterine M. Sanders w książce „Jak przeżyć stratę dziecka” podkreśla, że tylko dogłębne przeżycie bólu i smutku, a nie zaprzeczanie im i uciekanie od nich, jest w stanie uleczyć rodziców. Tylko gdy pokonają cały proces żałoby, będą mogli wychować następne dziecko bez obciążania go piętnem.
Otwartość lekiem
A jak zachowywać się wobec żyjącego dziecka, aby go nie skrzywdzić? Sanders uważa, że najwłaściwszą drogą jest mówienie mu o tym, że miało rodzeństwo, które umarło. Zrobić to mogą tylko rodzice. Najgorsze, co może się przytrafić, to wątpliwa pomoc ludzi z otoczenia, próbujących wyręczyć w tym matkę i ojca! Nie wolno do tego dopuścić!
Rozmowa powinna być naturalna i spokojna. Dziecko musi mieć możliwość zadania wszystkich nurtujących je pytań. Odpowiedzi powinny być szczere i otwarte, ale dostosowane do jego możliwości intelektualnych. Nie wolno wzbudzać w nim dodatkowych lęków i niepokojów, trzeba dostroić się do klimatu dziecięcych pytań. Im bardziej otwarci i skłonni do szczerej rozmowy są rodzice, tym łatwiej dziecko akceptuje tę trudną sytuację, mniej się lęka, nie ma poczucia, że skrywana jest przed nim jakaś straszna tajemnica. To niezwykle istotne, bowiem młody człowiek, z racji swojego egocentryzmu, w obliczu niewiedzy jest skłonny przypisywać sobie winę za to, co boli jego bliskich. Poza tym rodzice dzielący się swoimi uczuciami w sposób otwarty uczą tej otwartości swoje dzieci. Dają im do zrozumienia, że można z nimi porozmawiać, otworzyć się. To zaś jest jedyną drogą do zrozumienia i pozbycia się przez nie poczucia winy. Jeśli dzieci mają możliwość płakać razem z rodzicami, łatwiej jest im przejść przez ból.
Pamiętajmy też, że prawem dziecka jest uczestniczenie na równi z dorosłymi w życiu rodziny i wspólne z nimi upamiętnianie rodzeństwa, które odeszło. W przeciwnym razie fakt istnienia brata czy siostry, których nigdy nie spotkało, stanie się przekleństwem i jak klątwa będzie ciążył na ich życiu. Nie wolno do tego dopuścić. Dziecko nie może odczuć, że „gdyby oni żyli, jego mogłoby nie być”.
Po co rozdrapywać rany (list)
„Urodziłam się kilka lat po śmierci siostry. Nigdy, również teraz, rodzice nie rozmawiali o niej ze mną i z moimi siostrami. Babcia zawsze mówiła, że w tym małym grobie jest pochowana siostra taty, która zmarła na gruźlicę. Myślę, że to babcia wymyśliła, a mama się temu w rozpaczy poddała. Dlaczego? Przecież to było jej dziecko. Jaką tragedią musiała być jego śmierć?
Jako dziecko zastanawiałam się, dlaczego mama 1 listopada tak długo stoi przy grobie siostry ojca. Ja wolałam grób dziadka – nie pamiętałam go, ale byłam jedyną wnuczką, którą zdążył wziąć na ręce. Nie interesowała mnie nawet data śmierci na tym maleńkim grobie, która być może doprowadziłaby mnie do prawdy. Jako nastolatka zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie tak. Moje siostry też, ale nie potrafiłyśmy zapytać o to rodziców ani porozmawiać o tym między sobą. Tak było wygodnie, bo po co rozdrapywać rany… Ale wszystko runęło, gdy moja umierająca ciocia powiedziała wprost to, co podejrzewałyśmy. Dopiero wtedy pierwszy raz zapłakałam po stracie starszej siostry. Teraz staram się ją odwiedzać jak najczęściej. To głupie, ale wydaje mi się, że w ten sposób nadrobię stracony czas.
Swoim dzieciom powiedziałam, że tu leży moja siostra, tylko nie wiem, jak odpowiedzieć na pytanie, „dlaczego umarła”. Do dziś ja i moje siostry zastanawiamy się nad tym. Co takiego się wydarzyło? Mama kupiła nową płytę na grób. Kładzie na nim białe kwiaty, zapala najokazalsze znicze. Wie, że znamy prawdę. Nie pyta, od kogo. Zachowuje się tak, jakbyśmy ją znały ze szczegółami. A my nie wiemy nic o naszej siostrze. Ile ważyła, jak się urodziła, czy była pogodnym dzieckiem… I nigdy nikt nie zdobędzie się na odwagę, aby zapytać o to rodziców”.
Beata
* Anna Lipa jest psychologiem, asystentem Zakładu Pedagogiki Społecznej i Terapii Pedagogicznej Akademii Pedagogicznej w Częstochowie. Interesuje się psychoterapią w ujęciu Hellingerowskim i problematyką komunikacji międzyludzkiej (zwłaszcza w obrębie systemu rodzinnego). Ma licencję instruktora z zakresu technik pracy umysłowej. |
Temat: Temat |
plamiasta
Odpowiedzi: 60
Wyświetleń: 27661
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-05-15, 15:28 Temat: Temat |
Joanna2012, |
Temat: Temat |
plamiasta
Odpowiedzi: 60
Wyświetleń: 27661
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-05-02, 10:36 Temat: Temat |
ja byłam na pogrzebie mamy 25 letniej. miała córkę lat prawie 3 . i krzyczała mamo wlóć, mamusiu. otfusicie ta sksynke, oddajcie mi mamę
zapamiętam to do końca życia, |
Temat: Temat |
plamiasta
Odpowiedzi: 60
Wyświetleń: 27661
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-05-02, 09:38 Temat: Temat |
a gdzie często sama wychodzisz? do sklepu koleżanki, może lekarza?
powiedz że tam idziesz i będziesz potem, lub że zostaniesz w domu i ugotujesz coś specjalnego... nie wiem. nie trzeba jej mówić że to jest niebezpieczne dla Ciebie -dla Was
TRZYMAJ SIĘ CIEPŁO. |
|
|