1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak szyjki macicy z przerzutami lokalnymi |
pinaksero
Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 6466
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2010-12-14, 10:18 Temat: Rak szyjki macicy z przerzutami lokalnymi |
Witam
Chciałbym opisać chorobę mojej mamy ,naszą bezsilność w jej postępach I w dokonaniach lekarzy oraz liczyć na Państwa pomoc, może ktoś miał juz taki przypadek, lub podobny.
Jeśli tak bardzo proszę o kontakt pinaksero@o2.pl .
Moja mama ma 61 lat. Trzy lata temu w lecie zachorowała na raka szyjki macicy.
Dostała lekkiego krwotoku z dróg rodnych. Lekarz ginekolog stwierdziła raka szyjki macicy stopnia trzeciego.
Mamę skierowano na leczenie chemioterapią i radiologią do szpitala onkologicznego we Wrocławiu na ulicy Hirszfelda.
Mama nie przeszła żadnej operacji a po skończonej liczbie kursów chemioterapi i zakończeniu leczenia jej stan uległ polepszeniu a rozwój choroby został zahamowany.
Mama w tym czasie czuła się dobrze jednak była cały czas pod opieka lekarza prowadzącego ginekologa onkologa tego samego , który ja leczył we Wrocławiu .
W grudniu 2009 mama poczuła osłabienie organizmu w lutym 2010 zdiagnozowano u niej przerzut choroby do węzłów chłonnych (rozsiew choroby).
Pojawiły się też problemy w wodonerczem nerki prawej , która została odbarczona tzw. przetoka DJ w nerce lekarz urolog stwierdził jej niska wydolność na poziomie 30%.
Pracę nerek przejęła nerka prawa odbarczona cewnikiem.
W dalszym leczeniu mama odbyła sześć kursów chemioterapii tzw. wlewek jednodniowych.
Jednak przed pierwszym kursem wystąpiło wodobrzusze jednak woda spadła po pierwszym kursie.
Mama była osłabiona jej poziom hemoglobiny spadał ale mimo tego był wyraźny postęp w walce z nowotworem widoczny już po trzecim kursie (zrobiono badania TK).
Po szóstym (czerwiec 2010) kursie wszystko było ok. potwierdzone badaniami TK (regresja choroby).
Stan mamy po chemii określam na dobry.
W listopadzie 2010 mama miała ustalony termin wymiany cewnika DJ przez urologa.
Urolodzy jednak na dzień wymiany stwierdzili, że nie maja odpowiednich narzędzi - cystoskopu.
Cewnik został wymieniony po terminie ok. 3 tygodni.
W tym czasie u mamy stary cewnik się wysunął wystąpiły silne krwotoki (duże skrzepy krwi¬).
Lekarz urolog twierdził że taki stan jest normalny wysuniecie cewnika niczym nie grozi i dosłownie kazał mamie wepchnąć sobie cewnik na miejsce.
Krwotoki były tak silne, ze skontaktowaliśmy się z innym urologiem, który w trybie natychmiastowym kazał wezwać pogotowie.
Mamę natychmiast przewieziono do szpitala na oddział wewnętrzny gdzie podano jej w krótkich odstępach czasu 4 jednostki krwi.
Mamie dalej nie chciano przyjąć na oddział urologiczny a przetoka została wymieniona w wyznaczonym terminie przez urologów.
Skrzepy krwi które moja mama wydalała z cewki moczowej były wielkości kurzej wątróbki.
Po wymianie przetoki urolodzy stwierdzili, że wszystko ok. co potwierdziło badanie cystoskopii nie ma żadnego guza ani nacieku.
W domu mama dalej czuła się słabo rósł jej w zastraszającym tempie brzuch i nasilało się wstrzymywanie moczu, a jej stan się pogarszał była coraz słabsza nie mogła oddychać.
Po kolejnej wizycie pogotowia mama znalazła się na wewnętrznym oddziale szpitala a jej hemoglobina była na poziomie 6,3.
Natychmiast mamie podłączono cewnik gdzie mocz spływa ze skrzepami krwi i sama krwią oraz podano mamie 5 jednostek krwi co doprowadziło do wyrównania poziomu hemoglobiny do 9,4 jednostek.
Przez ok. tydzień mamie podawano różne leki i kroplówki na poprawę i spadek brzucha. Mama miała badanie USG, które wykazało płyn w jamie brzusznej.
Sytuacja na dzień dzisiejszy wygląda tak, że mama leży już drugi tydzień na oddziale wewnętrznym hemoglobina jest na stałym poziomie, dalej jest za cewnikowana oddaje krwiomocz ze skrzepami, jest bardzo słaba a lekarze nie wiedzą co dalej oddział urologiczny stwierdza że to nie jego działka bo cystoskopia jest ok ginekolog również mówi że ok. bo mama miała badanie w którym nic nie stwierdzono, lekarze z wewnętrznego mówią , że zrobili co mogli i że dalej jest to sprawa urologiczna.
Wszyscy chcą to zwalić na chorobę podstawową jednak prywatnie zrobione przez nas badanie TK w innej miejscowości wykazało że jest regresja i choroba podstawowa się nie rozwija wręcz jest poprawa.
Każdy z lekarzy odbija pałeczkę i nie chce się podjąć dalszego leczenia mamy zwalając wszystko na innych.
Sami siedząc w domu i szukając na forach internetowych stwierdziliśmy ze jest to sprawa czysto urologiczna a wszystko może być związane z wysunięciem tej przetoki i nieudolnym włożeniem jej na miejsce przez urologa gdzie mogło dojść do uszkodzenia np. moczowodu lub naczyń krwionośnych.
Jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji ponieważ mamy związane ręce nikt nie chce nam pomóc i dociec skąd są te krwotoki i chcą mamę wypisać do domu za cewnikowaną i oddająca krwiomocz.
Na zdrowy rozum to nie ma sensu ponieważ w domu krew dalej będzie uciekać a hemoglobina spadać.
Proszę o pomoc wskazanie jakiejś drogi kontakt: pinaksero@o2.pl |
|
|