Zasada by chory jadł to na co ma ochotę jest generalnie dobra. Zrozumiałe jest również, to że Twój tata nie będzie miał ochoty dosłownie na nic. Trzeba próbować. Z własnego doświadczenia pamiętam, że przypadkowo odkryliśmy, że mojej mamie smakował karp w galarecie (a mówiła, że nic nie chce). To był przypadek, a ja latałem po sklepach i za wszelką ceną próbowałem kupić karpie. Przy tak wyniszczającym leczeniu nawet coca cola paradoksalnie może okazać się pożyteczna. Jak ma na nią ochotę to nie ma co mu bronić, bo niby w imię czego? Wiadomo jaka jest sytuacja.