1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 4
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Jak pomóc sobie i mężowi
nastka_

Odpowiedzi: 9
Wyświetleń: 6859

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2013-10-22, 21:21   Temat: Jak pomóc sobie i mężowi
Wiesz, co w całej tej chorobie złości mnie najbardziej?

To, że na świecie jest masa złych, okrutnych i bestialskich ludzi, którzy skrzywdzili innych, wyrządzili wiele złego...
A są ludzie dobrzy, których właśnie spotyka nieszczęście w postaci nowotworu...

To niesprawiedliwe...

Nikomu na świecie, nie życzę źle, ale dlaczego tak właśnie jest?

Dlaczego to spotkało właśnie nas?
Kiedy mąż zachorował, miał 25 lat...czy to nie za wcześnie?

Betsi, masz racje...zwykły pieprzyk, a jak wiele złego może wyrządzić...ale kiedyś ktoś mi powiedział, że "dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"...i tego staram się właśnie trzymać.
Choć są to trudne momenty w naszym życiu, żyje nadzieją, że przetrwamy te chwile...
  Temat: Jak pomóc sobie i mężowi
nastka_

Odpowiedzi: 9
Wyświetleń: 6859

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2013-10-22, 19:52   Temat: Jak pomóc sobie i mężowi
Mój mąż, jak każdy ma lepsze i gorsze dni...
Niestety, naświetlania spowodowały u niego brak "pamięci świeżej", i to go bardzo denerwuje, bo nawet nie pamięta, gdzie jest najbliższy sklep :/ staramy się ćwiczyć, trochę pomaga, ale jeszcze przed nami długa, długa droga...

On nigdy nie denerwował się wynikami, bardziej denerwuje się, że musimy wszystkie nasze plany odłożyć. Ostatnio powiedział, że boi się, że nie będziemy mieli dzieci, bo teraz jego leczenie jest najważniejsze, a mi niestety mój zegar biologiczny bije...

Ogólnie mówiąc psychicznie nie jest źle, fizycznie troszeczkę gorzej...stawia niepewne kroki i jest bardzo obolały, ze względu na tą łopatkę...

Trochę to moja wina, bo nie zapewniam mu dostatecznie dużo ruchu...niestety pracuję, bo z czegoś musimy żyć, a jak wracam z pracy, to są domowe obowiązki...nie powiem, jak napiszę mu na kartce "plan dnia", to każde drobne prace w domu wykona: wyjdzie z psem, pozmywa naczynia, odkurzy w domu...ale to wszystko...

Jedyny czas, kiedy mąż ma więcej ruchu, to wtedy, gdy przyjadą moi rodzice. Ja mam czas dla siebie, a on z chęcią spędza go z moim tatą, mamą. Niestety nie przyjeżdżają za często, ze względu na odległość...ale i tak cieszę się z tego, co mam...

Są jednak takie dni, że sama nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Niejednokrotnie miałam ochotę walnąć głową w ścianę.
Kiedy on ma "gorszy dzień", chodzę struta i płaczę po kontach. Wtedy nie mogę być dla niego żadnym wsparciem, a wiem, że on tego wtedy potrzebuje...
Sama nie wiem, co wtedy się ze mną dzieje, boje się, co będzie dalej, że coś złego mu się stanie, a jednocześnie modlę się, żeby wszystko było jak najlepiej...
  Temat: Jak pomóc sobie i mężowi
nastka_

Odpowiedzi: 9
Wyświetleń: 6859

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2013-10-22, 05:32   Temat: Jak pomóc sobie i mężowi
betsi, dzięki za słowa wsparcia...chyba teraz tego najbardziej potrzebuję...
mąż miał usunięte znamię na prawym łuku żebrowym. Wszystko było ok, do momentu, kiedy usłyszeliśmy, że ma przerzuty do mózgu (miał wtedy 3 guzy, jeden z nich krwawił) i płuc. Jedna z lekarek dała mu paliatywne naświetlania i powiedziała mi, żebym cieszyła się każdym dniem, bo każdy może być ostatnim i że statystycznie w tym stadium choroby, ludzie przeżywają do 2 m-cy. Kolejny potwierdził jej słowa, ze szczególnym uwzględnieniem, że do ślubu nie dojdzie. Dziś minęły ponad 2 lata,a on żyje i jest ze mną...a ja jestem przy nim...
4 m-ce od ich diagnozy, Ci lekarze przecierali oczy ze zdziwienia, kiedy widzieli go na szpitalnym korytarzu...na szczęście dotarliśmy do wspaniałego neurochirurga, który zajął się guzami w głowie i dzięki niemu, mąż nie ma żadnych komplikacji :)
Co dziś mówią lekarze? Niewiele...jedni są zdziwieni, że "jeszcze się trzyma", drudzy dopingują...teraz lekarze skupili się na chirurgicznych zabiegach...
Ale ile jeszcze razy będzie można pociąć mu tą łopatkę? Do tej pory miał na lewej łopatce wyciętych 6 guzów, przed nami kolejny zabieg w poniedziałek.
Jego skóra jest tak naciągnięta, że na samą myśl, boli mnie moja...
Najgorsze jest to, że go ta łopatka boli...a ja nie umiem mu pomóc, bo żaden lek (przepisano mu nawet tramal) nie pomaga...
A ja nie umiem patrzeć na to jak on cierpi...po trzech operacjach mózgu nie był tak obolały jak przy tej łopatce...
Patrzę na niego i sama cierpię :(
Niemoc w chorobach nowotworowych jest chyba najgorsza...
:(
  Temat: Jak pomóc sobie i mężowi
nastka_

Odpowiedzi: 9
Wyświetleń: 6859

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2013-10-21, 17:35   Temat: Jak pomóc sobie i mężowi
Witam,
u mojego męża w 2007r wykryto czerniaka. Od razu wycięto profilaktycznie okoliczne węzły chłonne.
Na początku 2011r oświadczył się (oczywiście przyjęłam jego oświadczyny, bo nie wyobrażam sobie świata bez niego), niestety we wrześniu wykryto u niego przerzuty do płuc i mózgu.
Przeszedł jedną, drugą, trzecią operację mózgu, przyjmował lek IPI, odstąpiono od operacji płuc, gdyż jego stan jest stabilny. W tym roku dodatkowo pojawiły się przerzuty do powłok skórnych. Przed nami kolejna, czwarta już operacja na łopatce.
Od dwóch lat nasz świat się zawalił.Wszystkie nasze plany musieliśmy przełożyć na "potem". Jedyne, co udało nam się zrealizować z przed choroby, to ślub, który mimo jego choroby, był najpiękniejszym dniem w moim życiu.
Niestety, im dłużej "brniemy" w chorobie, tym nasze stany są gorsze. On jest już zmęczony chorowaniem, a ja jestem zmęczona moją bezradnością.
Po tylu operacjach na łopatce, mąż jest dość obolały, a ja nie umiem patrzeć na jego cierpienie.
Nie chcę przy nim okazywać swojego strachu, ale też coraz trudniej opanować mi emocje.
Mąż chodzi do psychiatry i dostaje leki depresyjne, ale nie widzę żadnej poprawy.
Ja byłam u kilku lekarzy, ale żaden nie chce mi pomóc, bo nie tak dawno (8 lat temu wyszłam z depresji). Jeden z lekarzy powiedział mi, że w moim wieku (mam 27 lat) trudno dobrać odpowiednie leczenie.
Mąż nie boi się samej choroby, tylko jak mówi, boi się, że zostawi mnie samą na tym świecie. A ja boję się, że zabraknie mi jego...
Wiem, że czerniak to nie "grypa", już wielu onkologów mówiło mi, że nie dojdzie do ślubu, a jeśli już, to bardzo szybko zostanę młodą wdową.

Jak radzić sobie z takimi słowami lekarzy?
Jak pomóc mężowi? Jak zmotywować go do działania?
Żadne "argumenty", które kiedyś na niego działały, już nie pomagają...

Proszę o pomoc, podpowiedzcie mi, jak pomóc jemu i sobie...
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group