1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znaleziono 1 wynik
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Rak gruczołowy z przerzutami do opłucnej...?
marzena66

Odpowiedzi: 8
Wyświetleń: 5746

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2017-06-12, 09:54   Temat: Rak gruczołowy z przerzutami do opłucnej...?
Ada2017 napisał/a:
jak to przerzuty, jakie hospicjum, przecież dopiero ledwo dało się wykryć komórki rakowe i to w dodatku bez pewności że to nowotwór?

Od początku lekarze mówili Wam, że zmiany u mamy wskazują na zmiany nowotworowe, badania potwierdzały, że to były przerzuty, czyli rozsiana już choroba nowotworowa, jeżeli rozsiana to leczenie paliatywne. Woda zbierająca się w płucach ponownie po odciągnięciu świadczyła, że proces jest zaawansowany w takim wypadku lekarze wiedzą, że potrzebna jest już pomoc hospicjum bo tylko Oni byli w stanie pomóc objawowo, lekarze niewiele już mogli mamie zaproponować.
Ada2017 napisał/a:
a mama jest w takim stanie, że chyba już nawet nie będą szukać tego ogniska

Do tego stan mamy, zapewne słaba nie było sensu narażać mamy na dodatkowe cierpienie i fizyczne i psychiczne.
Ada2017 napisał/a:
Łudziłam się, że może nastąpi mała poprawa szczególnie, że w tym wieku (mama miała 71 lat) chorzy potrafią przeżyć z nowotworem rok i dwa lata...

Potrafią ale nie ma na to reguły, wszystko zależy od agresywności raka, zaawansowania, siły organizmu, nie wiemy gdzie jeszcze były przerzuty może już w OUN, może w wątrobie, może gdzie indziej i wtedy stan mamy bardzo szybko się pogarszał. Są na forum pacjencji, którzy z chorobą nowotworową żyją parę lat/kilka miesięcy i są tacy którzy umierają po paru tygodniach od diagnozy.
Ada2017 napisał/a:
Dlaczego żaden z lekarzy nie powiedział wprost, że to są ostatnie dni mamy, przecież inaczej ułożylibyśmy wiele spraw.

Nie mógł, bo przecież nikt nie wie kiedy to nastąpi. Są osoby, które w żyją sporo lat mając IV stopień zaawansowania.
Stan pacjenta może się pogorszyć raptownie, w tej chorobie to jest taka sinusoida, jest źle, później dobrze a za chwilę koniec, tu nie ma winy lekarzy. Mój dziadek dostał od lekarzy informacje pół roku z rakiem płuc z przerzutami, żyje ponad dwa lata i jest zaskoczeniem dla lekarzy, widzisz zatem, że nie da się nic przewidzieć w tej chorobie.
Ada2017 napisał/a:
Czy możliwe jest, że mama będąc na kontroli płuc z początkiem marca czyli na dwa miesiące przed śmiercią nie wykazywała żadnych objawów tak ciężkiego stanu?

A jaka to była kontrola?, osłuchowa?, RTG?, TK?
Ada2017 napisał/a:
I co to znaczy rak gruczołowy bez zdiagnozowanie ogniska?

W badaniach, które mamie zrobiono obraz pokazywał przerzuty, czyli trzeba by było mamę przebadać od stóp do głowy, żeby poszukać zmian w innej części ciała i zapewne można by było znqaleźć ognisko pierwotne, choć bywają nowotwory w których nie można odnaleźć ogniska pierwotnego
http://www.onkologia.zale...ejscowieniu.pdf
Ada2017 napisał/a:
bo tyle pytań bez odpowiedzi powoduje, że zamiast wracać do życia czuję się jak na równi pochyłej i jest ze mną coraz gorzej...

Ado nie zrozum mnie źle bo nie taki jest mój zamiar, najlepiej odpuść sobie analizę. Co byś w tej chwili nie analizowała, nie rozkładała na czynniki pierwsze, nie skupiała się na tym co było źle zrobione co dobrze, gdzie popełniono błąd, czy nie popełniono to i tak życia mamy to nie wróci a tylko Ciebie będzie dobijało. Nie będziesz mogła zaznać spokoju, nie dojdziesz do równowagi. To się już stało i nie masz na to żadnego wpływu, nie cofniesz czasu, tak widocznie miało być, życie niestety bywa dość często okrutne.
Żałobę musisz przeżyć, tego się nie da uniknąć ale im więcej będziesz o tym myślała, będzie Ci tylko gorzej.
Każdy tutaj na forum przeżył taką samą tragedię jak Ty i wszyscy musieliśmy nauczyć się z tym żyć. Rak to choroba okrutna i uwierz, że trudno z nią wygrać, każdy z nas tutaj podejmował różne próby leczenia/nie leczenia jeśli chory nie chciał, chemioterapia, jedna, druga, trzecia, naświetlania, operacje, co tylko medycyna poleca i inne źródła dodatkowe, nawet te szamańskie i co byśmy nie robili to zawsze mamy wyrzuty sumienia, zawsze zastanawiamy się czy wybraliśmy dobrą drogę leczenia a może powinniśmy wybrać co innego i uwierz, że żadna droga nie jest dobra i każdy z nas cierpi, bo którą drogą nie pójdziemy to ten paskudny rak i tak zabierze nam kochaną, bliską osobę.
Wszyscy tutaj rozumiemy Twój ból ale może to i dobrze, że mama odeszła na początku choroby, choć brzmi to z moich ust pewnie dla Ciebie okrutnie ale znam z własnego doświadczenia i z forum jak ciężko jest choremu i rodzinie patrzeć/opiekować się osobą bliską, która cierpi okrutnie a my jesteśmy bezradni wręcz przychodzi moment, że prosimy o to, żeby to cierpienie już dobiegło końca, mama Twoja uniknęła tego cierpienia i Wy razem z Nią. Cierpicie teraz bo mamy już z Wami nie ma ale to jest normalne, nie da się tego przejść łagodnie.

Przyjmij najszersze wyrazy współczucia ::rose::
:tull:
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group