1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
mamanel
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 13387
|
Dział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny Wysłany: 2010-02-27, 21:01 Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
Iga, powtarzam sobie czasem słowa - "Co nas nie zabije, to nas wzmocni". Coś w tym jest. Najgorzej jest m myśleć optymistycznie, jak jestem bardzo zmęczona. A zmęczona, osłabiona jestem dosyć często. W każdym razie staram się ostatnio znowu złapać wiatr w żagle. Nie zatrzymywać się w żalu, tylko żyć znowu.
Nie jest to życie łatwe ani usłane różami (i nie chodzi mi tu tylko o kłopoty ze zdrowiem), ale jest w nim mimo wszystko dużo szczęścia i miłości. |
Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
mamanel
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 13387
|
Dział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny Wysłany: 2009-11-23, 18:08 Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
Tak, JaInka pomogła mi swoim postem, myślę, że nie tylko mnie.
|
Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
mamanel
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 13387
|
Dział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny Wysłany: 2009-11-20, 17:58 Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
awilem, mam bardzo podobne odczucia do opisanych przez Ciebie.
U mnie jest tak, że byłam zdrowa, silna, wysportowana, miałam masę znajomych, świetne wyniki najpierw w szkole potem w pracy. Swoje poczucie wartości czerpałam właśnie z tych "osiągnięć".
Po urodzeniu córki byłam coraz bardziej zmęczona, zamiast czuć się coraz lepiej, nic nie szło tak jak powinno. Wkrótce dowiedziałam się, że mam jakąś zmianę w śliniance. Moi rodzice mówili, że to tylko kamień albo stan zapalny i że nie powinnam tego ruszać. Musiałam im tłumaczyć, że czuję się słabo, staro, nie na 30lat ale jak staruszka, że guz mnie boli, że jeśli go nie usunę a okaże się że guz jest złośliwy, to umrę.
Nie mogli się pogodzić z tym, że coś mi dolega, że mówię w ogóle o raku. Tata posiwiał.
A ja miałam poczucie, że nikt mnie nie rozumie.
Postawiłam na swoim, przeszłam operację, okazało się że podjęłam dobrą decyzję.
Rodzice jeszcze bardziej zaczęli mnie wspierać, częściej mnie odwiedzają, rozmawiamy na różne tematy, także trudne.
Teraz mam poczucie krzywdy, że nie mam tak normalnie jak moi znajomi. Mogą cieszyć się dziećmi, zdrowiem, pełnią sił, beztroską. Ja się nie czuję normalna. Czuję się gorsza przez chorobę.
Druga sprawa - moja córeczka - martwię się, że może po mnie przejąć złe geny. Przecież miałam raka jeszcze przed ciążą, o czym wtedy nie wiedziałam.
W ogóle w relacji do mojej córki, że ona na mojej chorobie już teraz traci, mam największe poczucie winy i krzywdy. |
|
|