1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: po pogrzebie... |
madziulena
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-11-18, 12:55 Temat: po pogrzebie... |
Rene1
6 dni to bardzo niedawno, wszystko świeże. Musi minąć czas... powoli będzie troszkę lepiej, powoli zza chmur przebije się jeden promyk, później drugi,ale tak jak masz w opisie już nigdy nie będzie jak kiedyś. Chyba już zawsze serce będzie ściskać z bólu na wspomnienia :( |
Temat: po pogrzebie... |
madziulena
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-10-22, 09:06 Temat: po pogrzebie... |
Moniusia,
my tutaj rozumiemy... mój Tatuś odzedł 3 i pół miesiąca temu :(
rozumiem Cię bardzo dobrze, co znaczy ten wielki ból, niemoc i żal po stracie ważnej osoby...
mi jest coraz gorzej, coraz bardziej tęsknię za Tatusiem, coraz bardzoiej do mnie dociera , że już nigdy, nigdy... nie zobaczę, nie usłyszę... tak trudno to pojąć |
Temat: po pogrzebie... |
madziulena
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-27, 15:52 Temat: po pogrzebie... |
Niki,
te szczegóły potrafią zabić, potrafią wytrącić z pozornej równowagi, sprawiają ,że życie staje się nieznośne. Jak cieszyć się dniem i życiem przeżywszy chorobę, cierpienie i śmierć bliskiej osoby? Kiedy Tato żył była nadzieja- dziś cierpi,ale za parę dni będzie lepiej, jeszcze się będzie uśmiechał. Teraz wiem- los był dla niego okrutny. Nie miał szans na lepiej, tak naprawdę od samego początku było coraz gorzej
Niki mocno Cię przytulam w ten ciężki dla Ciebie dzień. Minął rok dziś kończy Ci się żałoba- w takich momentach widzimy jak bardzo umowne są ramy czasowe, a powiedzenie ,że czas goi rany można wyrzucić w kąt,
dużo serdeczności dla wszystkich ze smutkiem w serduchach |
Temat: po pogrzebie... |
madziulena
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-26, 12:34 Temat: po pogrzebie... |
Katarzynka36,
oczywiście,że czerń nie jest żadnym wyznacznikiem. To symbolika. Każdy z nas czuje inaczej.
Moja mama chodzi cała na czarno, nawet po domu. Ja nigdy nie lubiłam tego koloru, miałam dosłownie dwie czarne rzeczy. Teraz dołączyłam kolor granatowy,mam też dużo szarych rzeczy, które pewnie wprowadzę,ale nie mam wewnętrznego przyzwolenia na noszenie przez rok żałoby jasnych rzeczy. To moje odczucie , a równie dobrze rozumiem osoby, które nie noszą wcale żałoby- przecież żałoba i ból są w sercu.
Katarzynka36
tak mają wrażliwi ludzie, odczuwają i bardzo przeżywają. Czasem żałuję,że nie mam serca z kamienia, wtedy życie nie przerażałoby mnie tak jak teraz,ale dzięki wrażliwości nasze serca są otwarte na świat i ludzi ,
pozdrawiam |
Temat: po pogrzebie... |
madziulena
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-26, 07:51 Temat: po pogrzebie... |
witajcie,
dziewczyny podpisuję się pod tym co piszecie.
W pracy jakoś się trzymam, nawet śmieję. Do czarnych ubrań dołączyłam ciemny granat, więc nie wyglądam już jak typowa "żałobnica", a jak tylko do głowy przebije mi się myśl,że Tatuś nie żyje to zaczyna mi sie ,aż słabo robić, serce bije jak szalone, czuję ,że odpływam.
Czuję tęsknotę jak za kimś kto wyjechał i już dość długo już nie wraca, czuję ochotę usłyszeć Tatę, porozmawiać, dowiedzieć jak się czuje i nagle uzmysławiam sobie,że to niemożliwe ...... i wtedy bardzo boli:((((((((( |
Temat: po pogrzebie... |
madziulena
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-20, 12:59 Temat: po pogrzebie... |
egoiści,
nikt kto miał w środ najbliższych chorego na raka nie zrozumie Cię źle.
Przynajmniej ja rozumiem Cię bardzo dobrze. Ja w dniu śmierci Tatusia błagałam Boga,żeby Go zabrał do siebie- a po Jego śmierci pomyślałam- Boże jak dobrze,że Go zabrałeś do siebie.rse
I myślisz,że tak pomyślałam bo nie kochałam Taty, bo nie pękało mi serce?
U mnie najgorsze jest to,że już nie czuję tej ulgi, a jedynie wściekłość , że Tata musiał zachorować i odejść oraz ból przeogromny i pustkę nie do wypełnienia.
Moja siostra rozpaczała, płakała po śmierci Taty i na pogrzebie i wiesz co- byłam na nią zła,że jak może, że dobrze bo przecież Tata już nie cierpi, że nie powinna przy Mamie, a teraz myślę,że to ja się zachowywałam nienormalnie,że udawałam przed Mamą ,aby Jej było łatwiej, skąd we mnie było tyle kalkulacji- mam o to do siebie pretensję.
A Tatina nie ma i nie będzie, tylko Jego uśmiechnięte zdjęcia patrzą na mnie :( |
Temat: po pogrzebie... |
madziulena
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-18, 19:42 Temat: po pogrzebie... |
egoiści,
nasz ludzki rozum nie do końca chyba potrafi ogarnąć odejście kochanej, bliskiej osoby.
To bardzo trudne, mi Tato przyśnił się tylko raz, za to mojej Mamie śni się często i za każdym razem z jakimś przekazem który oczywiście realizujemy zgodnie z Taty wolą.
Wiesz zazdroszczę Ci,że tydzień temu jeszcze twój Tata był z Wami, Twoje wspomnienia są takie świeże...
Mi bardzo pomaga wiara, mocno wierzę,że Tatuś jest w lepszym, świecie, nie cierpi i znów się uśmiecha. Mój Tato tak rzadko uśmiechał się podczas choroby :( |
Temat: po pogrzebie... |
madziulena
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-15, 19:31 Temat: po pogrzebie... |
egoiści,
życzę Ci dużo sił w poniedziałek, i mnóstwo ufności,że Tacie jest lepiej, nie cierpi, ma już za sobą to co w dalszym ciągu przed każdym z nas nieuchronnie,
ściskam |
Temat: po pogrzebie... |
madziulena
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-15, 17:11 Temat: po pogrzebie... |
egoisci,
masz rację zupełnie,że nie powinno zwalać ciężaru na jedną osobę,ale ze mnie nikt nie chciał ani odrobinę tego ciężaru zciągnąć, więc dźwigałam go dla Taty mojego kochanego.
Mój Tatuś też do samego końca nie wiedział o przeżutach, też napewno załamałby się. Ta myśl,że Tata nigdy nie dowiedział się tej strasznej prawdy uspokaja mnie.
Ja Tatę widziałam po smierci w Hospicjum, na pozegnaniu w kaplicy mnie nie było, nie dałabym rady. Mama stwierdziła,że dobrze,ze nie poszłam. Tatuś wyglądał bardzo smutno :( schudł ponad 35 kg :( postarzał się o 20 lat :(
moja siostra mało nie zemdlała w tej kaplicy eh..... |
Temat: po pogrzebie... |
madziulena
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-15, 07:16 Temat: po pogrzebie... |
Katarzynka36
dokładnie tak jak piszesz było.... mojej Mamie mówiłam jak najmniej, chociaż raz po wizycie u pewnego profesora, który stwierdził,że "rokowania są złe" rozmawiałam z Mamą i pół nocy płakałam jej do słuchawki, ale to był pojedyńczy przypadek, całą resztę przeżywałam sama:(
do mojego rodzeństwa jakby nic nie docierało, nie wiem czy tak się bronili przed prawdą?
wiem i mam poczucie,że przez chorobę Taty przeszłam prawie sama wyłączając moją kochaną Mamę, która poświęciła się bez reszty przez te 11 miesięcy dla Taty....
tak bardzo chciałabym,żeby Tata był z nami zdrowy- On tak bardzo kochał żyć :(((((
ściskam Cię mocno kobitko |
Temat: po pogrzebie... |
madziulena
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-14, 21:25 Temat: po pogrzebie... |
Kochani,
czytam co piszecie i powiem,że to niesamowite ile/ilu z nas czuje podobnie.
Mój kochany Tatuś odszedł 2 miesiące temu, chorował 11 miesięcy. Te 11 miesięcy wykończyło mnie do granic możliwości. Jestem osobą bardzo empatyczną i wrażliwą. od czasu postawienia prawdopodobnej diagnozy "podejrzenie npl" rozpoczęło się moje prywatne piekło. Rodzice nie wiedzieli jaką chorobę podejrzewają u Taty, rodzeństwo i mąż powtarzali: daj spokój, jeszcze nic nie wiadomo, nie ma jeszcze co się smucić, a ja ślęczałam przed internetem nabierając z każdą przeczytaną informacją pewności,że Tatuś ma raka. NIKT mnie nie rozumiał, NIKT mi nie wierzył- a ja zatapiałam się w swoim strachu, bólu i rozpaczy- nie rozumiana przez nikogo. Później w każdym dniu choroby Taty- paraliżujący strach, obezwładniająca rozpacz i litry, hektolitry wylanych łez. To ja włóczyłam się od lekarza do lekarza- szukając sama nie wiem czego, to ja towarzyszyłam mu podczas chemio i radioterapii. Moje piekło na ziemi.
W dniu śmierci Taty byłam tak sparaliżowana strachem przed tym co się dzieje,że nawet go nie wyściskałam , nie wycałowałam. Wychodząc z hospicjum tylko pocałowałam Go w rękę- po prostu sytuacja mnie przerosła. Na pogrzebie nie uroniłam ani jednej łzy, kiedy przyjechałam do hospicjum po telefonie Mamy,że Tatin odszedł również nie płakałam- choć czułam się bardzo podle. Dziś też ciężko mi płakać jedyne co czuję kiedy o Nim myślę i wspominam jego ostatnie dni to rozrywający serce ból.
Ściskam Was wszystkich cierpiących po stracie ukochanej osoby :( |
|
|