1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak piersi sitowaty inwazyjny wrzodziejący |
lukaszandrzejewski
Odpowiedzi: 157
Wyświetleń: 84943
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2009-10-13, 20:38 Temat: Rak piersi sitowaty inwazyjny wrzodziejący |
frubelek napisał/a: | Witam ponownie.
Mam jeszcze tylko 2 pytanka
1) odnośnie chemi....czy trzeba mame skazywać na długie pobyty w szpitalu.Moja ciocia miala np. kroplówki , które schodziły z pol godziny i wracala do domu, czy trzeba sie bedzie liczyc z dłuższymi pobytami mamy w szpitalu, bo coś tam onkolog mówił, że jeżeli będzie chemia, to będzie ona podawana bardzo, bardzo często
|
Witaj,
Każda chemia, jak się dowiecie, ma swój cykl, który jest uśredniony, ale z takim marginesem, by każdy pacjent mógł się w niego wpisać. Te długie pobyty w szpitalu, choć męczące, są konieczne: po przyjęciu cytostatyków pacjent jest obserwowany. Chemia to jest trucizną, więc konieczna jest obserwacja: pobieranie krwi, obowiązkowo mierzenie gorączki, sprawdzanie ciśnienie plus ew. inne badania. EKG - o ile pamiętam - miałem robione przed każdym nowym cyklem.
Sam byłem przerażony, słysząc właśnie, że ktoś przychodził na pół dnia tylko na chemię, a ja muszę na całe pięć dni. Potem to... doceniłem. Pierwsze chemie bardziej się bałem niż faktycznie reagowałem w jakiś przykry sposób. Z perspektywy jestem gotowy powiedzieć więcej: pierwsze dwa dni wymiotowałem (bo to jest pierwszy objaw) bardziej z nerwów, niż z powodu chemii. Cztery kroplówki przyjmowałem w średnio 3-4 godziny z drobnymi przerwami. Potem, jak już "nasiąkłem" było gorzej, więcej wymiotowałem, byłem słabszy, i naprawdę - bezpiecznie czułem się w szpitalu. Także uwierz: określone cykle mają sens. To uniwersalne standardy stosowane na całym świecie. Zaufaj im:-)
Trzymam za Was kciuki! |
|
|