1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Samotność w chorobie |
kalineczka1980
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-02-21, 21:14 Temat: Samotność w chorobie |
Danonku, nie powiem Ci że wiem co czujesz, ale się domyślam. Zapewnie odczucia naszrczyli osób współchorych i tych chorych są podobne. tu możesz się wypisać, o tym co Cię boli. Czujesz się samotna w chorobie swojego Taty? A to dlatego że znajomi któzy Cię otaczają - tak mi się wydaje - w większości nie umieją albo nie chcą pomóc. Mówią cokolwiek, pytają o cokolwiek, byleby coś mówić, albo dla spokoju swojego sumienia, albo dlatego bo tak uważają że jest dobrze alb dlatego że po prostu chcą jakiejś sensacji. Dla tych ostatnich nie mam wyrozumiałości. Ale osoby które nie umieją, nie potrafią słuchać, prawdziwie współczuć, pomóc zainteresować się - mam zrozumienie chociaż o to trudno. Masz prawo się wkurzać. Ale oni też mają prawo tak odbierać chorobę twojego taty. Ja to zrozumiałam kiedy chorowała moja mama, chociaż zniektórymi osobami w otoczeniu było tak że chciałam je pogonić jak najdalej. Np. bliską koleżankę mojej mamy, która jak już ją przyszłą odwiedzić to nie wiedziała kiedy ma wyjść (nieważne że moja mama ledwie miała siłę siedzieć z podniesioną głową) i nadawała naokrągło o plotkach i inych nieważnych pierdołach. Dopiero po śmierci mamy powiedziała mi sama,że ona nie zdawałą sobie sprawy z tego że jest tak bardzo źle. I że ona ma wyrzuty sumienia że czasami tak mamę zamęczała swoją gadką. Nic jej nie odpowiedziałam tylko pokiwałąm głową,bo w tym wszystkim wiedziałam że że sama miała chorego w rodzinie, i pamiętałam o tym, jak bardzo nachalnie chciała przyprowadzić swoją koleżankę - która mama ledwo znała - niby w celu odwiedzin, a tak naprawdę szukała sensacji.
Albo moja koleżanka z pracy: jak mi to tłumaczyła kiedy jej powiedziałam żeby mi głupot nie gadała bo nie obchodzi mnie to bo ja mam poważniejszy problem na głowie - że ona chce odwórcić chociaż na chwilę moją uwagę od tego zamartwiania się. I chociaż intencje miała jak najlepsze to jednak jej słowotok -inaczej tego nazwać nie można - tak mnie wkurzał że po porstu wyłąnczałam się i nie słuchałam jej w ogóle.
Ale tacy są ludzie i nie zmienisz ich, :(:( |
Temat: Samotność w chorobie |
kalineczka1980
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-11-06, 19:36 Temat: Samotność w chorobie |
a mi się skojarzyło z człowiekiem który został sam albo po stracie kogoś bliskiego albo przytłoczony ogromnym problemem z którym musi sobie poradzić |
Temat: Samotność w chorobie |
kalineczka1980
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-10-30, 08:10 Temat: Samotność w chorobie |
Pani Marto,
mama narazie nie chce rozmawiać z psychologiem, ja nie będę jej też do tego zmuszać.
Z tego co obserwuję i jak z nią rozmawiam to wydaje się, że ona wie (bo sama wprost mi tego nie powie) że chemia tylko łagodzi przebieg choroby i jak narazie nie daje efektów poprawy. Narazie za wcześnie aby używać takich sformułowań: teraz mamo będziemy tylko robić tak akbyś się dobrze czuła, bo chemia ni wyleczy cię. Natomiast mama jst osłbiona po chemii, chudnie, ale stara się jest silna, jet bardzo dzielna - gotuje, posprząta sama się rwie do pracy. Wie o ty, że za pół roku będziemy próbować znów nowego leczcenia (teraz mama została z nigo zdyskwalifikowana na pół roku po przebytym zatorze płuc). I ja jej mówię: mamo musisz być silna, musisz dbać o iebie bo za pół roku znów jedziemy do warszawy i będziemy Cę leczyć naprawdę skutecznym nowym lekiem. Ona to wie i tego się trzyma. Ale tymczasem stare guzy ropieją, i w innych miejscach pojawiają się nowe. To mąci spokój, bo to oznacza że chemia nie pomaga niestety, a ja w myślach ma to że za pół roku może być naprawdę kiepsko. Ale mama walczy, naprawdę jest WIELKA. Bo choć nie ma dżo sił to jednak każdego dnia wstaje.
Wczoraj jednak kazała mi oddać całą torbę do PCK ubrań swoich. Nie pytałam dlaczego, ponieważ były to ubrania rozmiaru 46-48 jak mama nosiła przed chorobą. Ubrań ma mnóstwo w szafie i musi robić miejsce na mniejsze ubrania b teraz nosi rozmiar 42-40. tak to sobie tłumaczę. Ale równocześnie czy nie oddaje tych rzeczy bo wie, czuje, że nie będą już jej potrzebne? Mój Boże,niby wszystko wiem, czytam forum, wątki innych osób które bliskie osoby żegnają, godzą się z tym, że one muszą odejść, opiekują się nimi - czy ja podświadomie przygotowuję się na najgorsze? to tak jakbym straciła już nadzieję że mama wyzdrowieje. Jaki człowiek jest głupi, mały, bezradny zupełnie wobec choroby. |
Temat: Samotność w chorobie |
kalineczka1980
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-10-14, 05:04 Temat: Samotność w chorobie |
dziękuję Wam bardzo
i pozdrawiam ciepło |
Temat: Samotność w chorobie |
kalineczka1980
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-10-13, 10:31 Temat: Samotność w chorobie |
witam,
w swoim ostatnim poście na swoim watku pisałam że zniknęła szansa na leczenie nowym lekiem na czerniaka i leczcenie odroczono na pół roku ( a i tak ten termin nie jest pewny).
a mama się załamała.
rozmawiałam z nia, powiedziała że pojawiły się nowe guzki na piersi, to ją równiez dobiło i nie ukrywam się mnie juz też,
narazie jest w trakcie przyjmowanoa chemii (tzn najpierw musi zrobić badania czy jej stan zdrowia na to zezwala)
chodzi o to, że ja już nie wiem jak mam rozmaiwać, jakich słów użyć zeby ją pocieszyć, skoro wiem, obie wiemy, ze chemia tylko i wyłącznie sowalnia tego skorupiaka ale jej nie wyleczy a jednya szansa na wyleczenie nowym lekiem przepdła na pół roku (jak nie lepiej). Pół roku dla czerniaka w zaawansowanym stadium to bardzo dużo.
Dlatego też szukam psychoonkologa z którym mama mogłaby porozmawiać,
a i tak nie wiem czy da się namówić,
czy znacie może Państwo jakiegoś dobrego we Wrocławiu?
a może tu ktoś podpowie co mówić, czego nei mówić, czy wystarczy tylko być?
staramy się zyć normlanie, mama wychodzi, w sobotę wyprawia imieniny ale tak widze że nie bardzo ma ochotę, bardzo się obawiam tego że się podda a ja nie zaradzę temu
bezsilnośc i bezradnośc to najgorsze z możliwych :(
[ Dodano: 2011-10-13, 11:31 ]
Pani Marto,
proszę mi pomóc, poradzić coś |
Temat: Samotność w chorobie |
kalineczka1980
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 26827
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-07-26, 21:16 Temat: Samotność w chorobie |
witajcie,
a ja bardzo bym poprosiła o jakąś pomoc,
moja mama walczy z czerniakiem złośliwym
jest to raczysko niestety chemioodporne, mama o tym wie
sama zapytała lekarzy i tak jej odpowiedzieli, więc pewnie sobie zadaje to pytanie po cholerę ta chemia?
jest szansa na refunadjcę z NFZ nowatorskiego leczenia niedawno zarejestrowaną szczepionką, i.........mam takie wrażenie że tylko to ją trzyma przy życiu
problem polea na tym, że nigdy nie miałam z mamą dobrego kontaktu, trudno mi było zawsze z nią rozmawiać, ona sama wolałą rozmawiać wygadać się przed koleżankami czy obcymi, i tym trudniej teraz jest mi rozmawiać o chorobie
aczkolwiek ja załatwiam wszelkie sprawy związane z leczeniem czy rozmowy z lekarzami, razem z tatą wozimy ją do szpitala, na chemię itp. Nasze stosunki się poprawiły, mama podonie jw jeździ rowerem, ma działkę, spotyka się z koleżankami, ale jak jest w domu, sama lub moim tatą to myśli, zaczyna myśleć, dzisiaj tato do mnie dzwoni i mówi że płakała cały dzień, onie wie co robić, jak z nią rozmawiać, o co pytać,
poradziłąm żeby może nic niem ówił tylko ją trzymał za rękę, przytulił, mama też na takie czułości jest niestety odporna - wynik twardego wychowania w dzieciństwie
bardzo ciężko jej otworzyć jest się na rozmowę z nami, najbliższymi,
ja sama nie wiem jak z nią rozmawiac o chorobie, może to jak mówię jest złe
ja obrałam taką taktykę że działam, i mówię opowiadać o forum, że są luzie chorzy tak jak ty, że walczą, że z tym lekiem napewno się uda itd itp
ale gdzieś przeczytałam że też nie należy unikać tematu śmierci
że też trzeba rozmawiać z chorym o tych najgorszych rzeczach
ale myslę z drugiej strony że jeszcze nie pora na to tym bardziej że jest szansa na wyleczcenie
martwię się też o tatę, widzę jak posiwiał, jak mu jest też źle, sam też nie ma z kim pogadać
są razem w domu a czasami jak obcy wobec siebie momi że się kochają, obcość jest wynikiem jak juz wczesniej wpsomniałam braku umiejętności rozmawiania
doradźcie kochani, czego absolutnie nie mówić, co mówić jak najczęściej, co doradzić tacie?
wiem o tym że mama w swojej chorobie jest samotna, bo zapewne sobie mysli : wy jesteście zdrowi to ze mną coś nie tak
jutro idzie na kolejną dawkę chemii, jutro będziemy naciskać lekarzy ws tego leku
mam ndzieję że się uda to napewno poprawi jej humor
ja nie boję się rozmów o śmierci, dzięki temu forum ale niwiem czy mama chce o tym też rozmawiać, bo o że mysli o śmierci to wiem napewno |
|
|