1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Ostatnia deska ratunku - rak jelita grubego z przerzutamk |
jaskozbogdanca
Odpowiedzi: 4
Wyświetleń: 6274
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2015-08-15, 09:38 Temat: Ostatnia deska ratunku - rak jelita grubego z przerzutamk |
Ależ oczywiście, ze tak.
Dodając ten post tutaj liczyłem raczej na informacje, których jeszcze nie usłyszeliśmy (co opisałem powyżej), a przede wszystkim zaś, na wymianę doświadczeń z osobami w podobnej sytuacji.
Wiem, ze z medycznego punktu widzenia nasze alternatywny sie juz niemal skończyły, ale przecież DUM SPIRO, SPERO, nieprawdaż?! |
Temat: Ostatnia deska ratunku - rak jelita grubego z przerzutamk |
jaskozbogdanca
Odpowiedzi: 4
Wyświetleń: 6274
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2015-08-13, 08:04 Temat: Ostatnia deska ratunku - rak jelita grubego z przerzutamk |
Niewielka, to i tak znacznie wiecej niz żadna...
Czy jest więc coś, co możemy jeszcze zrobić, aby było OK? Naprawdę, będę wdzięczny za wszelkie wskazówki. Więcej szczegółów mogę w razie potrzeby przesłać w wiadomości prywatnej. |
Temat: Ostatnia deska ratunku - rak jelita grubego z przerzutamk |
jaskozbogdanca
Odpowiedzi: 4
Wyświetleń: 6274
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2015-08-12, 22:04 Temat: Ostatnia deska ratunku - rak jelita grubego z przerzutamk |
Witam,
W największym możliwym skrócie nasza historia...
18 stycznia br moja żona urodziła synka przez cesarskie ciecie. Podczas zabiegu okazało sie, ze na jajniku jest cysta, która lekarz usuną. Wynik histopatu = gruczolakorak śluzowy.
W połowie lutego w Szpitalu Bielańskim w Warszawie byliśmy na konsultacjach celem usunięcia narządów rodnych i pozbycia sie raka, jednak tam dalsza diagnostyka potwierdziła, ze guz na jajniku to tylko przerzut z jelita grubego, gdzie było ognisko pierwotne. Inne przerzuty stwierdzono juz tez w wątrobie, płucach i licznych węzłach chłonnych (jajnik był "czysty").
Biorąc pod uwagę powyższe, żona nie została zakwalifikowana do operacji i skierowana na chemioterapię. Ok. 20 lutego miała wszczepiony port, a w pierwszych dniach marca wzięła pierwsza serie chemii FOLFIRI.
Po 5 cyklach chemii TK jamy brzusznej wykażal zmniejszenie sie guza w jelicie oraz zmian na wątrobie, ale niestety znaczne powiększenie sie węzłów chłonnych. Pojawiła sie tez zakrzepica żył głębokich - przyjmujemy Clexane 100. Nasz lekarz prowadzący podjął decyzje o zmianie linii chemioterapii na FOLFOX4, w międzyczasie mieliśmy tez zlecone badania genetyczne, które wykazały mutacje w genie KRAS i brak korzyści z leczenia celowanego.
17 czerwca żona trafiła do szpitala z mocnym bólem głowy i tam kolejny cios - przerzuty do móżdżku i kilka ognisk w mózgu.
Nawet w tym momencie była w pełni normalnie funkcjonująca kobieta, zajmująca sie w 100% dzieckiem i domem.
Przed zlecona radioterapia całego mózgu byliśmy jeszcze w CO w Warszawie na konsultacjach w sprawie ew. operacji zmian w mózgu lub tez bardziej skutecznej i bezpiecznej metody radioterapii (cyber/gamma knife, radioterapia stereotaktyczna itp.). Niestety nikt nie widział w tym sensu.
11 lipca żona poczuła sie źle (wróciły mocne bóle głowy i doszły wymioty) i wyładowała w szpitalu (cały czas leczymy sie w Brzozowie, bo o tym zapomniałem napisać). Tam TK wykazał wzrost guzów w OUN, a po pierwszym dniu naświetlania pojawił sie mocny obrzęk mózgu, utraty świadomości i wodogłowie. 16 lipca żona została zoperowana na neurochirurgii w Rzeszowie - ma założona zastawkę dootrzewnowa odbarczajaca mózg.
20 lipca wróciliśmy do Brzozowa, dokończyliśmy naświetlania (w sumie 5 sesji). Od tego czasu żona jest wciaz w szpitalu. Jej stan jest w miarę stabilny, tzn. jest świadoma, samodzielnie je, z pomocą innych osób próbuje wstawać z łóżka i chodzić. Cały czas dostaje środki przeciwbólowe (obecnie Tramal, ale były dwa epizody morfiny), Mannitol, Helicid, elektrolity itd. Od kilku dni pojawiły sie tez bardziej smoliste stolce (biegunkowe, a teraz juz normalne), jednak gastroskopia nie wykazała niczego złego w górnej części przewodu pokarmowego.
Moje pytania:
1. Czy mamy jakiekolwiek szanse na opanowanie choroby i wydłużenie życia zony (zdaje sobie sprawę jak poważna jest sytuacja...)?
2. Czy sa jakieś metody/środki/leki, które mogą zonie pomoc, nawet na tym etapie choroby?
3. Czy operacja usunięcia guza pierwotnego jest jeszcze możliwa i czy dałaby nadzieje na życie zony (przy zakrzepicy)?
4. Czy poza granicami Polski sa nadzieje na opanowanie sytuacji?
5. Czy dotychczasowy sposób prowadzenia leczenia zony był prawidłowy i co mogliśmy jeszcze zrobić, aby było lepiej niz jest?
6. Wszelkie inne wskazówki, pomocne nam w obecnej sytuacji...
Bardzo, bardzo z gory dziękuje za odpowiedzi.
Pozdr
[ Dodano: 2015-08-12, 23:32 ]
P.S.
Żona ma 34 lata...
Mamy zmagazynowana krew pępowinowa, pobrana przy porodzie (moze to cos da).
Żona jest "wydolna narządowo", jak to określił lekarz.
W piątek miała podaną kolejny cykl FOLFOXa, mimo miesięcznej przerwy od poprzedniego razu.
TK głowy wykonany nieco ponad tydzien temu wykazał, ze zastawka jest założona prawidłowo i chyba działa. Poza tym, wiem, ze jest niby OK, cokolwiek to oznacza (brak dalszego wzrostu gozow), bo nie widziałem jeszcze dokładnego opisu. |
|
|