Znalezionych wyników: 6

aż ukradłam i rzuciłam na swojego fejsika. Odkrycie wieczoru. Bardziej 'unplugged' już się nie dało :D

Jak na razie widzę dwie lodówki, czajnik elektryczny i jadłospis, który nie do końca zgadza się z tym, co dostajemy :-D

Nie wiem, co jest w czelusciach kuchenki na oddziale, ale tam napisali, że wstęp wzbroniony, więc cóż ja mogę... A poważnie, to ja dziękuję za pierożki, z koleżanką bufet odwiedziłyśmy na małe co nieco.

Dyplomatycznie odpowiem, że lodów nie tykam - uratowałam się przed wycięciem migdałków, ale kosztem uważania na siebie (lody i zimne piwo zakazane). Hm,czy czegoś mi potrzeba :?ale?:

może zdrową tarczycę? Jeden płat mi został, ale skubany zabija sam siebie i jest jednym wielkim hashimoto... Nie,no żart - raczej wszystko mam. Tylko poczęstunku brak, bo niestety sama się tu przytachałam i nie posiadam swojskiej kiełbasy tudzież pierogów...

Wczoraj nie było opcji, żebym się wyrwała z oddziału... Na przyjęcie czekałam do trzynastej, potem na pobranie krwi kolejną, potem spacer na kapsułkę z jodem, potem usg tarczycy, dalej wieczorna wizyta lekarza, no i padłam... Ja jestem na oddziale terapii izotopowej, na drugim pietrze, pokój 299, na mój stan wiedzy i ogarnięcia to jest stary budynek. Tyle że teraz w każdej chwili mogą po mnie zadzwonić na scyntygrafię, więc pielęgniarki mówiły, że wszystkie schadzki i odwiedziny najlepiej po piętnastej uskuteczniać.

Ja tam się nie znam - to mój pierwszy raz

"z jodem" (tzn. scyntygrafie różnego typu). Postaram się dotrzeć.

Gazdo, a wyjaśnisz mi, jak tam dotrzeć do Ciebie do szpitalnej sali? Jak dotąd bywałam tylko w Zakładzie Medycyny Nuklearnej i Endokrynologii Onkologicznej, więc nie bardzo się orientuję w rozkładzie całości. Od wtorku będę na diagnostyce izotopowej, ale chyba niegroźna dla otoczenia.