1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znaleziono 1 wynik
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?...
evita2

Odpowiedzi: 124
Wyświetleń: 697147

PostDział: Opieka paliatywna   Wysłany: 2012-01-24, 14:03   Temat: Jak wyglądało "nasze" umieranie.
Moja Mama zaczęła odchodzić po radiotarapii paliatywnej OUN. Miała przerzuty raka piersi do kości, płuc i mózgu. Wszystkie objawy razem i każdy z osobna rozdzierały mi serce. Cały proces trwał 7 tygodni. Mama wiedziała, że umiera, mówiła nam o tym. Miała bardzo wyczerpujące napady lęku i wezwany do domu psychiatra przepisał silne antydepresanty. Początkowo chodziła z pomocą do łazienki ale była coraz słabsza aż próba podniesienia mamy do pozycji siedzącej zakończyła się klęską. Wysiłek ten sprawił, że Mama nie mogła złapać tchu, po czole spływały kropelki potu tak jakby przebiegła wiele kilometrów. Od tej pory tylko leżała i coraz trudniej było jej poruszyć nogą, ręką, miała bardzo słaby głos. Dopóki trwało leczenie przeciwobrzękowe Dexamethasonem (1,5 miesiąca) jadła, nawet sporo, piła, rozmawiała, oglądała TV. Czasami tylko trudno było jej dobrać odpowiednie słowo i zapominała co chciała powiedzieć. 10 dni przed śmiercią stan mamy gwałtownie się pogorszył: przysypiała, nie mogliśmy je dobudzić, kaszlała, miała chrypkę, ksztusiła się, postępował niedowład, nie mogła sama zmienić pozycji w łóżku, miała zapadnięte gałki oczne, oczy półotwarte, a zrenice skierowane do góry. Nie rozmawiała już z nami, pytała tylko często, która jest godzina. Trzy dni przed śmiercią pojawiła się bardzo wysoka gorączka, powyżej 40 stopni, której nie dało się niczym zbić na dłużej. Próbowaliśmy dwóch antybiotyków, Pyralginy, Perfalganu, nic nie pomagało. Mama odkrywała z siebie kołdrę, było jej bardzo gorąco, nie pozwalała się przykryć. Podnosiła do góry ręce a po chwili opadały ciężko na łóżko. Łapałam te trzęsące się dłonie a Mama po chwili znów je unosiła. Ciało mimo gorączki miała bardzo suche, ani śladu potu, policzki i klatkę piersiową zaczerwienioną. Nie jadła już, piła po kropelce ze strzykawki, nie łykała tabletek. Oddychała tylko przez usta. Miała podłączony tlen, podawaliśmy Dexaven przez motylek. Oddech był bardzo głośny i taki mocny, co kilkanaście minut z płuc dobywał się głośny, przeciągły dzwięk. Sprawiała wtedy wrażenie nieprzytomnej, oczy były mętne, załzawione, niewidzące, powieki jakby pociągnięte wazeliną. Policzki były bardzo zapadnięte, podbródek wyostrzony. Całą noc i dwie poprzednie robiłam okłady i zwilżałam wargi wodą. Ostatniej nocy wezwaliśmy pogotowie ale nie chciano Mamy zabrać do szpitala, podano tylko kolejny raz Pyralgin domięśniowo. Nad ranem Mama mimo temperatury miała lodowate dłonie i stopy ale nie było na nich widać zasinień, miały woskowy kolor, tak samo broda i nos. Sine były jedynie uszy i usta. Pojawiły się krwawe wybroczyny na kolanach, serce biło szybko i głośno. O 8.30 pielęgniarka z hospicjum domowego podała Mamie morfinę, ja o 10.30 podałam drugą dawkę. W tym czasie Mama oprzytomniała, byliśmy przy niej, trzymaliśmy za rękę a ona na każdego z nas po kolei długo patrzyła. Głośny oddech zwalniał coraz bardziej. Klatka piersiowa poruszała się przy oddychaniu zupełnie inaczej niż do tej pory, płytko, takim falującym ruchem. Dwa razy tak jakby Mamą boleśnie szarpnęło i po chwili puściło. O 11.40 oddech zatrzymał się. W ostatniej minucie zmieniała się Mamie twarz, znikały oznaki cierpienia, podkrążone, sine oczy, zaczerwienione policzki. Pojawił się spokój a nawet leciutki uśmiech. Z lewego oka po policzku spłynęły łzy.
Mama odeszła w domu, tak jak chciała, z ojcem i siostrą byłam przy niej do końca. Chciałam umrzeć za Nią a nie wiedziałam kogo o to prosić. Mama tak bardzo chciała żyć. Ostatnie słowa jakie zdołała kilka dni wcześniej wyszeptać i ostatnie jakie byłam w stanie zrozumieć brzmiały: "Trzeba mnie ratować". Starałam się tak bardzo i nie udało mi się.
Wybacz mi, Mamo, że nie miałam dla Ciebie lekarstwa.
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group