1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: mój tata i rak żołądka |
emi1303
Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 3874
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-07-16, 23:13 Temat: mój tata i rak żołądka |
Mój kochany tatuś odszedł 11.07.2014, po 13 miesiącach walki z nieoperacyjnym rakiem żołądka. Kochani piszę ponieważ chciałam Wam bardzo serdecznie podziękować. To dzięki Wam zdobyłam wiele cennym informacji, które stały się niezbędne podczas tatusia choroby. Tatuś mój praktycznie do maja normalnie funkcjonował, jednak w maju rozpoczęły się wymioty, które uniemożliwiały mu normalne przyjmowanie pokarmów. Tatus miał operację w połowie czerwca, chcieli założyć mu jejunostomię odżywczą do jelit, jednak w brzuchu jak to określił lekarz był jeden wielki guz, i po prostu tatusia zaszyli, odsyłając do hospicjum. Wielu z was bardzo pozytywnie i ciepło wypowiadało się o hospicjach domowych. Tatusia również zapisałam do domowego hospicjum, wierząc iż uzyskamy ogromne wsparcie. Stało się jednak inaczej, z czego byłyśmy z mamą strasznie rozczarowane. Podczas pierwszej wizyty,lekarz stwierdził , że sobie z nim nie poradzimy i że lepiej oddać tatę do hospicjum, oczywiście mówił to przy moim bezbronnym tatusiu, który chciał być z nami w domu. Wizyty innych lekarzy z hospicjum, to również było ciągłe uświadamianie nam że będzie dużo gorzej i że lepiej tatę oddać. Jak mogę oddać bliską mi osobę która, tak bardzo chce być w domu. Pomijając fakt iż wśród lekarze w szpitalu, jak i tych z hospicjum jest brak poszanowanie godności względem pacjentów onkologicznych (a jest to bardzo przykre dla rodziny, nie wspomnę o tym co tatuś czuł). Pielęgniarka która przyjeżdżała do nas z hospicjum również wielkiego wkładu nie włożyła w swoją pracę. Nie zostaliśmy przygotowani na to jak rozpoznać iż zbliża się koniec, jak się wtedy zachować. Wszystko co wiedziałam, zostało przeczytane na tym forum, to dzięki wam wiedziałam że mój tatuś odchodzi i że muszę być bardzo spokojna. Ostatnie dni były ciężkie, gdyż tatuś cały czas wymiotował, z mamą na zmiane siedziałyśmy przy nim dzień i noc, aby nie udusił się wymiocinami. Pocieszeniem dla mnie jest to iż tatuś do samego końca nie miał bóli. Dzień przed śmiercią, gdy był u taty lekarz rodzinny stwierdził iż tatuś jest bardzo spokojnym pacjentem, i powoli po cichu gaśnie. Mimo tego iż hospicjum mówiło nam iż sobie nie poradzimy, z tatusiem byliśmy do samego końca, z czego bardzo się ciesze. Tatuś w dniu śmierci nie kontaktował, jednak przy ostatnim wydechu poleciała mu łza, myślę iż był świadomy iż odchodzi, a dzień wcześniej mówił mi że to już jest koniec. Starałam się spędzać z tatusiem całe dnie, mówiłam mu że bardzo go kocham, myślę iż powiedziałam mu wszystko co chciałam powiedzieć. Przykre jest to iż osoby które tak bardzo kochamy, i które tak bardzo chcą żyć odchodzą od nas, zostawiają tak ogromną pustkę w naszych sercach, domach... Kochani dziękuje za to iż istnieje takie forum, wykorzystała z tąd wiele cennych wskazówek które opisywaliście. |
|
|