1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak nerki z przerzutami do płuc |
debora
Odpowiedzi: 2
Wyświetleń: 5197
|
Dział: Nowotwory układu moczowo-płciowego Wysłany: 2014-08-22, 23:16 Temat: Rak nerki z przerzutami do płuc |
Witam serdecznie,
od kilku tygodni przeszukuję internet w poszukiwaniu wiedzi odpowiedzi i chyba wsparcia.
Na początku 2012 roku u mojej mamy zdiagnozowano raka nerki.
Guz był ogromny miał ponad 12 cm wielkości. Poddano ją nefrektomi.
Po usunięci nerki i guza badanie TK nie wykazało żadnych innych zmian.
Mama zakwalifikowała się do programu i podwawano jej lek którego nazwy nie pamiętam w tej chwili ale obiecuję go uzupełnić..
przez dwa lata rak nie dawał o sobie znać.
Na początku tego roku mamie sukcesywnie zaczął przybierać płyn w jamie brzusznej.
Równolegle pojawiła się niejednoznaczna zmiana struktury tkanki tłuszczowej w okolicach pępka, która wg opisu TK miała być zmianą meta.
W marcu tego roku dostała skierowanie na odbarczenie płynu i w związku z podejrzeniem rozsiewu zaczęła przyjmowac w ramach innego programu Afinitor.
Po odbarczeniu samopoczucie rewelacyjne. Żadnych dolegliwości .
Po 3 miesiącach na TK cechy stabilizacji.
Niestety ostatnia Tk wykonana w lipcu pokazała nowe zmiany w płucach
"w segm 3 PP średnicy 11mm - zwłóknienie?
w tylnej cześci segm 2 podpłucnowa i przyszczelinowa zmiana o charakterze mlecznej szyby 13 mm podejrzana o meta
w płucu lewym w tylnej czesci segm 5 i 8 przyszczelinowa zmiana średnicy 10 mm - podejrzana o meta
poza tym zwłóknienia i drobne guzki podpłucnowe w segm 2 PP jak poprzednio
jamy opłucnowe wolne
...
zmiana w tkance podskórnej podbrzusza powiększyła się do średnicy 17mm poprzednio 13 mm"
płynu w jamie brzusznej jest już bardzo dużo, mama ma trudności z oddychaniem i wypróżnianiem się bo płyn uciska jej na narządy.
Załamała się kompletnie
Kilka dni temu przed wizytą u lekarza wyraźna poprawa nastroju.
Uśmiechnięta pojechała rowerem na działkę robiła zaprawy i żyła jak dawniej.
Postanowiła że czekanie na śmierć trwa zbyt długo i musi jakoś ten czas zapełnić ( to jej słowa)
W dniu wizyty u lekarza powiedziała mi kategorycznie, ze nie chce innych leków i że jest gotowa na to co ma nadejść.
Czuła się świetnie poza dużym brzuchem wyglądała kwitnąco.
W środę pojechała do onkologa. Afinitor został odstawiony i włączone leczenie paliatywne lekiem Intron A.
po zastrzyku 40 stopni gorączki samopoczucie fatalne. Stała się opryskliwa i rozdrażniona.
Przez telefon wykrzyczała mi, że nie chce tych leków, że skoro umiera to po co ją jeszcze trują.
i wiecie co? Najpierw oburzyłam się i nie rozumiałam. Minął jeden dzień, noc pełna rozważań i pytań bez odpowiedzi.
Nie wiem jakie sa rokowania, nie wiem jakie mama ma szanse i ile czasu nam jeszcze zostało.
ale widze jak podanie Intronu wpłynęło na jej samopoczucie i targają mną rozterki. A co jesli ma rację?
Może ma prawo decydować o swoim życiu? Czy chce żyć krócej życiem lepszym czy dłużej leczona i cierpiąca z powodu skutków ubocznych...?
czytałam wiele poruszających i krzepiących wątków na tym forum. Ze łzami w oczach niejednokrotnie śledziłam losy ludzi którym pomagaliście przetrwać walkę z tą chorobą.
Nie wiem co robić jak jej pomóc jak się zachować... Namawiając ją na leczenie albo zmuszając ją do tego staję się jej wrogiem. odpycha mnie. Zostało być może niewiele czasu, nie chce go stracić. Boje się jutra... |
|
|