1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Co robić? |
cjstone
Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 4744
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-12-14, 15:28 Temat: Co robić? |
Dziękuję Wam za wsparcie.
Mama nie miała tomografii głowy. Najgorsze, że na żadne badania nikt nie chce wystawić nam skierowania. Moglibyśmy nawet zapłacić za te badania ale lekarka z hospicjum odradza nam jakiekolwiek przewożenie mamy. Mieli już przypadek pacjenta, który zmarł wieziony przez pogotowie na badanie bo złamał mu sie kręgosłup. O wszystkich objawach HD wie ale twierdzą, ze nie są w stanie nic zrobić. Pani Doktor prosiła nas o rozważenie hospicjum stacjonarnego. Psychologa rownież chcieliśmy wezwać, ale mama nie chce. Mnie przeraża wizja umierania mamy, tego że bedzie potwornie cierpiała. Jakkolwiek to zabrzmi w mojej opinii skoro choroba postępuje powoli lecz stałe to i śmierć bedzie powolna i bolesna. Jedynie prawa ręka na której wyrósł ten potworny guz bedzie napromieniowaną ale dopiero po świętach.
[ Dodano: 2014-12-14, 18:15 ]
Kiedy Mama zaczyna płakać pęka mi serce. Wpada w panikę, zaczyna mieć duszności bo odruch kaszlu jest coraz słabszy. Mam wrażenie że zakrztusi się. Ten paniczny płacz męczy ją fizycznie. Obficie się poci. Ciągle chce jej się pić. Pojawiają się już problemy z wysłowieniem się a czasami z percepcją rzeczywistości. Płacze, że chciałaby chodzić a ja już nie wiem co mam jej odpowiedzieć. Przesypia większość dnia i noc. Śpi spokojnie o ile nie boli. Ale bywają noce, że trzeba wstawać do niej kilka razy żeby się uspokoiła. Poza tym śpi coraz dłużej. |
Temat: Co robić? |
cjstone
Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 4744
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-12-13, 14:22 Temat: Co robić? |
Witajcie.
Jestem na tym forum już prawie rok. Od czasu, kiedy u mojej Mamy rozpoznano raka nerki mijają już dwa lata. Choroba postępuje powoli, ale stale. W wątku merytorycznym opisałem naszą historię.
Jesteśmy już wykończeni psychicznie tym co się dzieje. Mimo, że kocham moją Mamę i gdybym tylko mógł zrobiłbym wszystko by uratować jej życie. W czerwcu 2014 roku przerzut do kręgosłupa zabrał czucie w nogach. Od tego czasu Mama już nie chodzi tylko leży w domu. Na codzień zajmuje się nią Tata, wspiera nas także personel z Hospicjum Domowego.
Nie wiem, czy jako syn mam prawo mieć takie myśli ale czuje złość i ogromny żal do niej za to, że nie posłuchała nas, kiedy próbowaliśmy wysłać ja do lekarza. Może to wina równoległej schizofrenii. Mam ochote czasami wykrzyczeć jej, ze sama jest sobie winna. Pół roku błagaliśmy ja zeby poszła do szpitala. Miała 4 skierowania. Dopiero, kiedy naprawdę juz ledwo chodziła w maju 2013 roku wykryto u niej raka nerki. Mam wrażenie, ze gdyby posłuchała mnie i poszła do lekarza 9 miesięcy wcześniej dzisiaj po operacji mogłaby normalnie żyć. Rak w tym czasie dał przerzuty. Po długiej walce z nasza służbą zdrowia dostała lek, którego i tak nie przyjmowała. Nie skończyła nawet 1 opakowania. Ważniejsze były plamy na twarzy, które można było smaowac. Dostała maści, których nawet nie używała. Rak dał przerzuty do płuc i kości. Myślałem, ze uda sie to przynajmniej zatrzymać. Całe leczenie to miliony rozmów z przekonywaniem, kłótni wyzwisk.
Teraz kiedy mama nie może chodzić i nie ma juz szans na leczenie ona chce do lekarza. Co mam jej powiedzieć? Mama cierpi psychicznie, przeżywa chyba depresję, załamanie nerwowe bo ciagle płacze. Chciałaby chodzić ale uszkodzenie kręgosłupa jest nieodwracalne. Lekarka z hospicjum domowego zasugerowała ostatnio przekazanie mamy do hospicjum stacjonarnego, gdyż tam włączona zostałaby opieka psychiatryczna. Kiedy mama nie płacze jest wredna i opryskliwa. Skupiona wyłącznie na sobie. Przeszkadza jej hałas odkurzacza. I ma niezliczone pretensje. Moj tata jest kłębkiem nerwów. Zajmuje sie mama najwiecej. Pielęgnuje ja przewija przywozi obiady pracuje zawodowo. Słucha jak mama płacze i ma już dosyć. To ponad jego nerwy. Opiekunki mama nie chce. My w miarę możliwości staramy sie pomagać ja i moje siostry. Mama chce sie leczyć dopiero teraz. Nie mam siły i sumienia jej tego wykrzyczeć, nie ma na to szansy.Może gdyby w porę poszła do lekarza mogłaby normalnie żyć. Chciałaby zrobić tomografię i zeby ja zawieźć do lekarza.
Rozważamy propozycję Pani Doktor. Może w hospicjum, jeżeli mama spotkalosoby, które cierpią podobnie jak ona wzmocni ja to psychicznie. Może towarzystwo innych ludzi z podobna historią bedzie lepsze. Teraz mama leży w domu. Dociera do mnie w końcu, ze równoległej depresji nie wyleczymy w domu. Mam nadzieję, ze podejmiemy słuszną decyzję. |
|
|