1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: moje życia pod znakiem raka |
celina
Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 4615
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-12-10, 19:08 Temat: moje życia pod znakiem raka |
Nie chciałam żeby moja wypowiedź zabrzmiała tak, jakbym komuś życzyła choroby. Nie życzę tego absolutnie nikomu.. Mam tylko poczucie, że to wszystko jest niesprawiedliwe Czasem nie wytrzymuję i muszę się poużalać nad sobą, nad losem moich bliskich.
Dzięki za słowa otuchy. |
Temat: moje życia pod znakiem raka |
celina
Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 4615
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-12-09, 21:38 Temat: moje życia pod znakiem raka |
Witam,
Wiem, to kolejny wątek na temat tego, że choroba odbiera mi radość życia, że sobie z tym nie radzę itd...
Przyszedł i na mnie czas 'wylania' swoich żalów...
Mam wrażenie, że całe moje życie to życie z rakiem. Nie, ja sama nie jestem chora. To moja rodzina.
Gdy miałam 11 lat zachorowała moja mama. Miała raka piersi. Mastektomia, płacz, widmo śmierci. Pamiętam to jak przez mgłę, ale straszne obrazy pozostaną na zawsze. Mama wygrała tą walkę ale strach przed powrotem nowotworu pozostał na długie lata. 15 lat poźniej zachorowała moja starsza siostra - guz ośrodkowego ukł. nerwowego. W życiu się tak nie bałam o kogoś. Siostra wygrała walkę. Od tego czasu minęło 6 lat, ale strach że to wróci ciągle jest. Tym bardziej, że 2 lata temu zachorowała znów moja mama. Miała wznowę w bliźnie po usuniętej piersi a dodatkowo "oddzielnego' raka endometrium. Mama jak narazie czuje się nieżle, teoretycznie jest wyleczona, ale co znaczą te 2 lata... za krótko żeby spać spokojnie.
A nawet gdybyśmy chcieli być optymistami i tym co było się nie przejmować, to nie da sie.. nie da się bo od 6 miesięcy choruje mój tata, na raka płuc, 4 stadium.
Wiem , że nie jestem jedyna, której parę osób w rodzinie zachorowało, ale...
To przecież jest aż śmieszne, nienormalne, chore...
Czasem chciałabym się już poddać, też zachorować, żeby już nie musieć się trzymać, nie musieć dawać rady.. już nic nie musieć.
Dlaczego są ludzie, którzy nawet nie wiedzą co to jest rak, a są tacy których los obdziela tak hojnie? Wiem, że to retoryczne pytanie.. |
|
|