1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Czy nie jest nam wstyd? |
biofanka
Odpowiedzi: 31
Wyświetleń: 19213
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-06-08, 11:09 Temat: Czy nie jest nam wstyd? |
Dziękuje Wam dziewczyny za odzew to bardzo dużo dla mnie znaczy. Czytam forum właściwie od początku diagnozy a dopiero pierwszy raz odważyłam się napisać coś o sobie. Mówienie o chorobie jest dla mnie niezmiernie trudne co najmniej jakbym bała się ją słowami jeszcze bardziej ją urzeczywistnić. Napisałaś Poli o zaburzeniach lękowych trafiłaś w dziesiątkę . Jednym z takich zaburzeń u mnie był lęk przed ciężkimi chorobami moimi i bliskich. Niemal całe swoje życie bardzo szanowałam swoje zdrowie. Jedno z czym przesadzałam to na pewno opalanie . Ale właśnie dlatego, gdy tylko pojawiło się niepokojące znamię udałam się do lekarza pierwszego kontaktu diagnoza „spokojne, ładne znamię, „które na pewno nie będzie nigdy złośliwe „ Byłam jeszcze dwa razy za każdym razem słyszałam to samo nie ma czym się martwić i że przesadzam a zmiana koloru to efekt hormonów, że nie piecze,że nie swędzi , nie krwawi ,absolutnie moje znamię nie wymaga skierowania do specjalisty. To mnie uspokoiło ale na chwilkę Wiedza i intuicja nie dawała mi spokoju na wakacjach w Polsce usunęłam prywatnie po konsultacji u dermatologa , która podkreśliła ,że na pierwszy rzut oka owszem nie wygląda groźnie ale pod dermatoskopem w powiększeniu widzi cechy atypowe i zleciła natychmiastowe usunięcie . Dodała ,że wygląda na początkowe stadium pomyliła się bardzo :(Poczułam się strasznie oszukana , nie byłam wstanie pogodzić się z tą diagnozą , obwiniłam przede wszystkim lekarzy jak i siebie ,że byłam taka naiwna. Okropne emocje targały mną przez 3 mc nie wstawałam w zasadzie z łózka. Wtedy właśnie zaczęłam czytać zarówno forum jak i blogi było to dla mnie swoistą terapią i jestem pewna ,że dzięki temu odzyskałam część równowagi i dawnego życia. Jednak tylko część lęk tkwii dalej we mnie i daleko mi do posttraumatycznego wzrostu jednak wiem ,ze taki proces psychiczny istnieje. Znam osoby z zajęć jogi dla osób z diagnozą , które maja w sobie niesamowita afirmację życia.
Takie osoby beż wątpienia ogromnym wsparciem . Ja wykreowałam sobie własny model chyba mogę go nazwać „posttramatycznym wzrostem udawanym” :)Staram się na zewnątrz być niesamowicie silna, często wpieram innych chorych , , nie okazuje słabości ,uśmiecham się , żartuję z raka,maluje paznokcie na czerwono jednak w głębi duszy siedzą lęki o których wspominałam Generalnie oszukuje siebie i innych to jedyne co potrafię dla siebie teraz zrobić. Nie mniej jednak marzeniem byłoby osiągnąć taki wzrost dlatego będę nadal czytała Wasze blogi Kseniu już Ci dziękowałam za to ,że go piszesz;). Także Wasze rady Poli ,Gabi ,Nessa, Damiano, jako doświadczonych weteranek, weteranów są dla mnie na wagę złota. Bardzo Wam dziękuje za odzew. |
Temat: Czy nie jest nam wstyd? |
biofanka
Odpowiedzi: 31
Wyświetleń: 19213
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-06-07, 15:13 Temat: Czy nie jest nam wstyd? |
poli,
poli napisał/a: | Przecież nie można od siebie wymagać, że siłą woli się wygna wszystkie lęki. |
To chyba jest mój największy problem. Być może stawiam zbyt duże wymagania , czas rzeczywiście może pomoże przestawić się na „50 % pełne” . Ale przecież ja potrzebuję wiary i nadziei tu i teraz bo nie wiem co będzie jutro. Jutro może będzie już za późno. Czuję jak moje negatywne myśli niszczą mnie , odbierając radość życia i znacznie pogarszają jego jakość.
Czytając blogi młodych kobiet chorych na raka często spotykam się z opiniami iż diagnoza dała im nową lepszą jakość życia w sensie duchowym ,że więcej z niego czerpią więcej doznają i doceniają więcej niż przed diagnozą.
Mnie diagnoza odebrała wszystko poczucie bezpieczeństwa , radość właśnie z błahych spraw, plany ,marzenia....miast tego ogromny lęk , który nie rujnuje mojego życia w sensie fizycznym lecz tkwi głęboko odbierając wiarę i nadzieje.Bardzo bym chciała się tego lęku pozbyć i nie wiem jak .
Rozmawiałam z psychoonkologiem ,ale niestety była to szarpanina .
On o nadziei Ja o statystykach On o wierze Ja o biologii czerniaka ,która niestety za dobrze znam i to powoduje ,że wszystkie te lęki jeszcze bardziej się pogłębiają. Przydałoby się, jakieś pranie mózgu |
Temat: Czy nie jest nam wstyd? |
biofanka
Odpowiedzi: 31
Wyświetleń: 19213
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-06-06, 22:10 Temat: Czy nie jest nam wstyd? |
poli napisał/a: | nie wstydzę się tego że tak długo to trwało, nie uważam, że jestem przez to słabsza, silniejsza czy cokolwiek. |
Więc jak z tym wstydem, z tym staraniem się bycia silną za wszelką cenę- dać sobie radę? Czy mam poddać się emocją, być sobą ?Boje się ,że to właśnie zaprowadzi mnie wprost do depresji. Może moje ambicje powodują ,że faktycznie wszystko robię na siłę, może po prostu musi upłynąć ten czas właściwy zanim zrozumiem...Tylko tak bardzo, chciałabym pozbyć się tych myśli, chociaż na jeden dzień |
Temat: Czy nie jest nam wstyd? |
biofanka
Odpowiedzi: 31
Wyświetleń: 19213
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-06-06, 21:27 Temat: Czy nie jest nam wstyd? |
asia19, poli,
asia19, asia19 napisał/a: | Myślę, że chciałeś napisać jeszcze o etapie leczenia radykalnego. |
Myślę ze to właśnie miał na myśli Damiano18, chociaż tytuł tematu jest zupełnie inny. Ja zresztą też dziękując mu za te słowa miałam na mysli inny etap leczenia niż paliatywny u schyłku życia. Jednak słowa jego trafiły w istotę mojego problemu z psychiką. Chociaż nie mam depresji a stany załamania mam obecnie sporadycznie jest mi bardzo ciężko uwierzyć w szczęśliwy finał mojej choroby . Wstyd mi za siebie ,że pierwsze o czym myślę rano po przebudzeniu jest mój rak. Wstyd mi ,że gdy zasypiam wyobrażam sobie swoją śmierć i cierpienie bliskich zamiast planować przyszłość .Wstyd mi,że rozpatrując mój przypadek ze statystycznego punktu widzenia nie myślę ze mam aż 50 % na przeżycie lecz tylko 50 % , wstyd mi ,że wierzę w to ,że progresja to tylko kwestia czasu, wstyd mi ,że nie ma minuty od roku w której bym nie analizowała swojego przypadku, nie myślała o tym co się stało, jak się stało, co mogłam jeszcze zrobić, co mogę zrobić.... itp itd .
Jeszcze długo by wymieniać. I chociaż na co dzień funkcjonuję w zasadzie jak przed chorobą nie potrafię zmienić myślenia, nie potrafię uwierzyć ,że może mi się udać, że mogę go pokonać. Dlatego, gdy dziś przeczytałam słowa Damiano18,a że zawsze byłam chorobliwie ambitna uświadomiłam sobie ,ze po prostu jest mi wstyd........
Nie ukrawam ,że bardzo mi pomogły jego słowa. Jednak rozumiem ,ze innych mogą urazić. Może temat w ,którym zostały umieszczone jest niewłaściwy.
Pozdrawiam wszystkich i dziękuje za wysłuchanie |
Temat: Czy nie jest nam wstyd? |
biofanka
Odpowiedzi: 31
Wyświetleń: 19213
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-06-06, 13:50 Temat: Czy nie jest nam wstyd? |
Damiano18 napisał/a: | Czy nie jest Wam WSTYD że nie macie wiary i nadziei że tą chorobę wygracie...?! |
wstyd , bardzo wstyd dziękuje za te słowa czasem trzeba mocno kopnąc w zadek ,by popchnąć
Pozdrawiam. |
|
|