Witaj Pawle!
Przeczytałam twój wątek, który jest troszkę podobny do mojego. Mama moja też miała nowotwór płuca. Na wszystko było już zapózno a tu jeszcze udar mózgu. Na neurologii nie wiedzieli nawet że Mama ma przerzuty do kości. Tak samo każdy ruch ból i łzy. Mama po udarze nie mówiła prawie nic. I to było najgorsze. Mama cierpiał, my cierpieliśmy, bo nie mogliśmy nic dla niej zrobić.
Mama odeszła przy mnie tak jak kołysze się małe dzieci do snu tak ja ukołysałam moją Mamę. Bóg dał mi tę siłę i spokój. I tak sobie myślę, że siła i spokój przychodzą z nieba.
Życzę siły.
Beata