1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: emocje -piszcie o nich, to bardzo ważne! |
aniutka34
Odpowiedzi: 192
Wyświetleń: 59656
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-05-12, 14:34 Temat: emocje -piszcie o nich, to bardzo ważne! |
Aniu, bardzo mi przykro ... |
Temat: emocje -piszcie o nich, to bardzo ważne! |
aniutka34
Odpowiedzi: 192
Wyświetleń: 59656
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-04-26, 11:56 Temat: emocje -piszcie o nich, to bardzo ważne! |
ania_90, tak naprawdę nigdy nie ma odpowiedniej pory na pożegnanie najbliższej osoby i chociaż zdajemy sobie sprawę, że taka jest kolej rzeczy, że Rodzice kiedyś odejdą, to zakładamy, że to jakiś bardzo odległy czas, tym bardziej trudno pogodzić się z odejściem Rodzica nagle,
z powodu choroby...nikt Ci tak naprawdę nie da recepty na to, w jaki sposób należy teraz z Mamą rozmawiać, jak się zachowywać itp., powiedz Jej, że Ją kochasz, trzymaj za rękę i rób co Ci serce dyktuje, niech czuje Twoje wsparcie i miłość. Przytulam Cię z całych sił, życzę siły w tych trudnych momentach, pozdrawiam,
Ania. |
Temat: emocje -piszcie o nich, to bardzo ważne! |
aniutka34
Odpowiedzi: 192
Wyświetleń: 59656
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-03-27, 08:31 Temat: emocje -piszcie o nich, to bardzo ważne! |
Renata66, po przeczytaniu tego co napisałaś wróciły do mnie wszystkie wspomnienia sprzed roku i 3 lat, poczułam się dosłownie tak, jakbym weszła w Twoją skórę i przypomniałam sobie te same emocje. Właściwie to mogłabym to opisać dokładnie w ten sam sposób, co Ty i wszystko by się zgadzało...ponad rok temu, a dokładnie pod koniec października 2011 roku diagnoza dotycząca mojego Taty: przerzuty raka nerki do płuc, kości i drugiej nerki. Nie było to kompletne zaskoczenie, gdyż wydarzenia poprzedziła diagnoza: guz nerki i operacja wycięcia nerki z powodu guza złośliwego, od tamtej pory strach zawsze czaił się gdzieś z tyłu głowy, strach, że uśpiony wróg może się obudzić i znów dać o sobie znać. Niestety tak się stało i dotarło do mnie ze zdwojoną siłą wtedy, kiedy będący zawsze okazem zdrowia tato dostał zapaści i znalazł się w stanie ciężkim w szpitalu, a ja usłyszałam od lekarza, że zostało mu ok. 3 miesięcy życia. Właściwie to ciężko rzetelnie opisać co wtedy czułam, ale podobnie jak ty straciłam radość i chęć do życia, miotałam się na lewo i prawo, dostałam najgorszą lekcję z możliwych nt. co jest najważniejsze w życiu i co można stracić...
Jednak wbrew wszelkim złym rokowaniom mój Tato ma się dobrze, od tamtej fatalnej diagnozy minął rok i 6 miesięcy, a Tato pomimo wcześniejszych trudności i kłód rzucanych nam pod nogi oraz bierności służby zdrowia, otrzymał w koncu skuteczne leczenie i sam jest pełen nadziei na przyszłość, że pomimo leczenia o charakterze paliatywnym, przyjdzie nam spędzić ze sobą jeszcze wiele wspaniałych wspólnych chwil, czego i Tobie i Twojemu Tacie życzę Renata66, jestem z Tobą myślami i życzę wszystkiego dobrego
[ Dodano: 2013-03-27, 08:34 ]
Dominikaa, jeśli czujesz, że to konieczność, a myślę, że tak, powinnaś skorzystać z pomocy terapeuty, bo ciężko samemu poradzić sobie w takiej sytuacji. Musisz działać, nie poddawać się rozpaczy, musisz to zrobić dla Synka i wiem, że uczynisz wszystko, aby mu pomóc |
Temat: emocje -piszcie o nich, to bardzo ważne! |
aniutka34
Odpowiedzi: 192
Wyświetleń: 59656
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-02-01, 14:43 Temat: emocje -piszcie o nich, to bardzo ważne! |
Ostatni mój post tutaj ze stycznia roku poprzedniego...dziś odnalazłam go i zrozumiałam jak długą i ciężką ścieżkę w tym czasie przeszłam...wtedy myślałam, że choroba mojego Taty to koniec świata, rozpamiętywałam jak bardzo jest to niesprawiedliwe i dlaczego "to" dotknęło AKURAT Jego? Człowieka dobrego, prawego, opiekuńczego, cudownego Ojca, będącego dla mnie i całej rodziny zawsze podporą i opoką...mogę o Nim pisać w samych superlatywach...z biegiem czasu zrozumiałam, że te pytania są bez sensu, że "to" może spotkać każdego z nas, bez względu na to, jakim jest się człowiekiem, dobrym, czy złym, bogatym, czy biednym, a przede wszystkim na pewno nie jest to kara za wyimaginowane przewinienia. Nadal jestem przy Tacie, nadal żyję Jego chorobą (bo inaczej się nie da), jestem przy Nim, gdy trzeba, odwiedzam Go w szpitalu, przywożę obiady, kupuję książki, interesuję się tym, jak się czuje, często dzwonię, staram jak najczęściej odwiedzać, rozmawiam...po prostu daję z siebie ile mogę, ale jednocześnie nie zapominam o sobie, życie przecież toczy się dalej, mam męża, dziecko, pracę, którą kocham...Ponad rok temu, gdy mój Tato zachorował i był już w stanie bardzo ciężkim, nic innego się dla mnie nie liczyło, tylko to, aby mu pomóc za wszelką cenę, więc rzuciłam pracę, zaniedbałam dziecko, męża i siebie, aby 'załatwić' mu jak najlepsze leczenie... na szczęście nie poszło to na marne,,, Dziś nasza sytuacja jest w miarę ustabilizowana, Tato rozpoczął właśnie 13 cykl leczenia, cieszymy się każdym dniem i za każdy dziękujemy. Czasem przychodzą strachy, co będzie, gdy lek przestanie działać, ale staram się o tym nie myśleć, bo to i tak nic nie da...Mam nadzieję, że dobrych dni będzie jeszcze bardzo, bardzo dużo... |
Temat: emocje -piszcie o nich, to bardzo ważne! |
aniutka34
Odpowiedzi: 192
Wyświetleń: 59656
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-01-07, 21:43 Temat: emocje -piszcie o nich, to bardzo ważne! |
Witam...mój pierwszy post tutaj, choć forum przeglądam od paru dni...moja psychika jest w strzępach, a ja jestem strzępem człowieka...nie mogę normalnie funkcjonować, jeść, pracować, spać, a jak jakimś cudem uda się już zasnąć, śnią się niewyobrażalnie przerażające rzeczy, boję się, że jeszcze trochę i przekroczę jakąś niewidzialną granicę, za którą czai się już tylko obłęd... Mój najukochańszy, najwspanialszy tatuś, najlepszy i najuczciwszy człowiek jakiego w życiu spotkałam jest chory na raka nerki, od dwóch miesięcy, tj. odkąd dowiedzieliśmy się o przerzutach, przeżywamy najprawdziwszą gehennę i pielgrzymki od lekarza do lekarza, od klinki do kliniki i znikąd tak naprawdę żadnej pomocy :( Tatuś jest od 3 tygodni w szpitalu, to w jednym, to w drugim, a jego stan jest coraz gorszy, a leczenia żadnego...boję się, tak bardzo się boję...każdy dźwięk telefonu powoduje gwałtowne bicie serca, ból w mostku, zawroty głowy i strach, przerażający strach, że może dzwonią ze szpitala, że może dzieje się coś niedbrego...Boże, daj siły, bo oszaleję, co czynić, co robić? |
|
|