1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: po pogrzebie... |
aga.f
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-11-23, 00:21 Temat: po pogrzebie... |
daria21
ciekawe... mi też się śni Tatuś chory. i też co wieczór go proszę, żeby dał znać, ze jest mu dobrze. a potem kolejny sen, w którym go pielgnuję, karmię mówiąc , żeby jadł, bo znowu mi umrze...
minęły trzy miesiące... |
Temat: po pogrzebie... |
aga.f
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-10-03, 19:45 Temat: po pogrzebie... |
Trzymaj się daria21. Jak miałam 7 lat odeszła moja mama, a niespełna miesiąc temu tata. Rozumiem... |
Temat: po pogrzebie... |
aga.f
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-27, 21:13 Temat: po pogrzebie... |
http://www.youtube.com/wa...I&feature=share |
Temat: po pogrzebie... |
aga.f
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-25, 19:44 Temat: po pogrzebie... |
niewiarygodne jest to, jak podobne są moje emocje do Waszych...
moje życie dzieli się na 3 etapy - w pracy przy ludziach, gdzie trzymam się normalnie, uśmiecham, wywołując niemałe poruszenie ponieważ nie chodzę przyobleczona w czerń. w domu - gdzie zastygam we wspomnieniach, analizowaniu, płaczu i czuję ból i tęsknotę tak silną, ze mam ochotę rozpaść się na kawałki. i wreszcie na cmentarzu, albo podczas kontrolnych wizyt w pustym już teraz domu Taty - tam , paradoksalnie, najmniej wierzę, w to, ze jego nie ma, ale czuję też, z świat mi się zatrzymał.
nie pamiętam już , która z Was napisała, że najgorsze są takie momenty, kiedy przebija do świadomości, to co się stało...bo przecież nie mamy non stop poczucia, ze Ich już nie ma.
Właściwie to są, tylko nie mozna ich przytulić, usmażyć dla nich naleśników z jabłkami, ani posłuchać, jak się śmieją. ...Boże drogi jak to boli |
Temat: po pogrzebie... |
aga.f
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-11, 21:04 Temat: po pogrzebie... |
katarzynka 36,
nic w tym złego, ze dbasz obsesyjnie o grób Taty ( ja z kolei odwrotnie - nie mogę chodzić na cmentarz., nie mogę..., ale jak już pójdę, też mam ochotę wykupić całą kwiaciarnię...). Wydaje mi się, jednak, ze to, co najważniejsze dla Niego zrobiłaś, to fakt, ze przy Nim byłaś przez cały czas, gdy odchodził. Ja paradoksalnie dziękuję za TEN czas z Tatą.
I też, tak, jak Ty zadręczasz się tym, czy podobał Mu się pogrzeb, ja dałabym wszystko, zeby dowiedzieć się, czy nie bolało Go i czy nie bal się, gdy odchodził ( był jak w śpiączce, otumaniony morfiną i haloperidolem, trzymałąm go do końca za rękę, mówiłam, ze kocham, ze rozumiem, i ze dziękuję za wszystko). Chcę to wiedzieć.
Co noc śni mi się Tata,ale te sny . to po prostu odtworzenie ostatnich 2 miesięcy, kiedy nie spałam po nocach, trzymałam grafiku zastrzyków, tabletek, pampersów - zwykłe oczyszczanie się głowy z emocji. A ja wierzę w sny i czekam na znak od Tatusia. W niedzielę przyśnił mi - stał w drzwiach się w swoim ukochanym niebieskim swetrze - przytulił mnie mocno i tulił i tulił. Po raz pierwszy w życiu obudziłam się zanosząc się płaczem...Chodzę do domu Taty - pustego teraz - a Jego tam nie ma i nie ma coraz bardziej. Otwieram drzwi i czuję zapach Taty. Rodzina mówi, zebym sprzedała swoje mieszkanie i przeniosła się do mieszkania Taty ( tak, jak On chciał) - ale ja nie mogę, nie teraz. Dopiero teraz zaczynam z bólu po stracie Taty chodzić po ścianach - po ponad 3 tygodniach od Jego odejścia. Nie wiem co zrobić ze sobą - nie umiem chodzić na cmentarz, nie umiem chodzić do Jego domu, gdzie mieszkał, nie mogę oglądać telewizji, bo Jego programy, nawet cholera jasna w Lidlu dzisiaj zaczęłam płakać, gdy stanęłam nad produktami,które zawsze dla Niego kupowałam. Jest mi wstyd, ze teraz wszystko koncentruję wokół siebie. Może teraz pęka to wszystko, co trzymałam pod kontrolą wiedząc, ze przy Nim nie można płakac?
Przepraszam, ze zajęłam tyle miejsca pisząc o sobie. Coś dzisiaj popłynęłam.mam wspaniałych przyjaciół, ale oni nie zrozumieją, tak jak Ty katarzynka36, tak jak Wy wszyscy tutaj.
Dzięuję |
Temat: po pogrzebie... |
aga.f
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-10, 18:08 Temat: po pogrzebie... |
Kochani,
polecam książki Elizabeth Kubler-Ross. Żałuję, ze odkryłam je dopiero po odejściu Taty, ale dużo zrozumiałam. Łącznie z tym, że nie byłam okropną córką nie mogąc płakać na pogrzebie Taty.
Mijają już 3 tygodnie od odejścia Tatusia i dopiero teraz zaczyna do mnie docierać nieodwracalność...
Co nie znaczy, ze nie wierzę w spotkanie z nim za jakiś czas.
Trzymajcie się wszyscy, dużo siły Wam życzę
[ Dodano: 2012-09-10, 19:11 ]
i jeszcze jedno - katarzynka36 - czytając Twój ostatni post, czytałam o sobie samej...
pozdrawiam |
Temat: po pogrzebie... |
aga.f
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-08-26, 19:07 Temat: po pogrzebie... |
Cytat: | Walczyłam, ale wiedziałam że i tak gdzieś na końcu przegram. Dzisiaj nie mam już łez |
siluete - a moze nie przegrałyśmy?...w rozumieniu ziemskim tak, ale w głębszym znaczeniu? Dla mnie to lato - choć Tata odchodził - to paradoksalnie najpiękniejsze lato mojego życia. Każda łyżka zupki, każdy przewinięty pampers, kwadrans rozmowy wyrwanej z Jego bólu i snu, każde przytulenie podczas opukiwania pleców - to kwintesencja miłości. to lato to intensyfikacja relacji ja-Tata. Szkoda, ze przepojona bólem i ostatecznością...
siluete - oni zawsze jakoś z nami zostają. trzymam kciuki za Ciebie i za mnie. I modlę się za Nich.
Czy Ciebie walka o tatę też nauczyła, ze trzeba doceniać wszystko i wszystkich co mamy? I przede wszystkim mówić Im o tym, nie czekając na ostateczość.
Jutro jadę na wariata na 3 dni w moje ukochane Tatry. Trzy tygodnie temu obiecałam Tacie, ze jak wyzdrowieje (...), zabiorę Go tam ze sobą.
Dzięki za wsparcie, trzymam kciuki za Ciebie, siluete |
Temat: po pogrzebie... |
aga.f
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-08-24, 10:51 Temat: po pogrzebie... |
Ogromnie Wam dziękuję, kochani forumowicze.
I za te słowa po pogrzebie.
I za to, ze towarzysząc Tacie w chorobie i odejściu mogłam tutaj wśród Was znaleźć wsparcie oraz - przede wszystkim-wiedzę na temat tego, jak wygląda taka choroba, kolejne jej etapy jak zrozumieć emocje moje czy Taty. Tego nigdzie indziej bym nie dostała.
Dziękuję, przyjaciele. |
Temat: po pogrzebie... |
aga.f
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46042
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-08-23, 21:13 Temat: po pogrzebie... |
Dziś Tata dołączył do Mamy. Piękne pożegnanie - morze ludzi, moja cudowna wspierająca i zjednoczona rodzina, wiaterek, słonko - tak jak On lubił. Mnóstwo zanoszących się płaczem ludzi oprócz mnie.
Od śmierci Tatusia jestem z drewna.Owszem popłakuję - szczególnie jesli pamięć się zafiksuje na jakieś o NIm wspomnienie - ALE, NIE UMARŁAM.
od 8 lat - bo tyle Tata chorował byłam przy nim zawsze. Dwa ostatnie miesiące, kiedy choroba przyspieszyła - wprowadziłam się do niego i byłam dzień i noc ( nietrudno - wakacje - ja jestem nauczycielką).Przez ten cały czas wylałam morze łez, drżałam przed każdym jego badaniem, nie spałąm, rozmawiałąm, przytulałam, mówiłam, ze kocham, my wszyscy kochamy, wyłam do poduszki po nocach, organizowałam lekarzy, lekarstwa, hospicja, gotowałam maleńkie porcje zupek i karmiłam, przewijałąm pampersy, myłam, znów mówiłam że kocham, wstawałam co godzina w nocy i płakałam . Zgodnie z prośbą cudownej pielęgniarki z hospicjum nie szlochałam przy nim i nie rozpaczałąm. Płakałamm jak zasnał w drugim końcu domu, zeby nie słyszał.
Tata - choć otumaniony morfiną - odszedł, tak, jak chciałam- przy mnie, trzymałam Tatkę za rękę...
Zawsze wyobrażałam sobie moment odejścia Tatusia - najukochańszej osoby w moim życiu
- i tu kończyła się moja wyobraźnia przepojona bólem i płaczem...
TYmczasem - nie wiem, co się dzieje. Jestem sztywna, nawet się uśmiecham czasem, nawet dziś, gdy na pogrzebie wszyscy łkali, ja patrzyłam na trumnę i ... nic.
Czy to jest normalne? Co ze mnie za córka??? Czuję wielkie NIC. |
|
|