1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Czy ktoś słyszał o terapii DCA? |
Viola
Odpowiedzi: 23
Wyświetleń: 26602
|
Dział: Wspomaganie konwencjonalnego leczenia onkologicznego Wysłany: 2011-09-05, 16:30 Temat: Czy ktoś słyszał o terapii DCA? |
Dodam jeszcze, że w większości zgadzam się z art73.
Medycyna konwencjonalna również opiera się na tym, co kiedyś uznawane było za szamańskie!
W niektórych przypadkach, dopiero po latach wrócono do tych "szamańskich" metod, jak np. mycie rąk, leczenie szkorbutu przez podawanie czegoś, co zawiera dużo witaminy C (owoce cytrusowe, inne specyfiki), stosowanie ziół i wyciągów ziołowych.
Medycyna kiedyś mówiła, że jeśli jest uszkodzone serce, to nie wolno go dotykać, nie wolno było robić operacji na brzuchu, kto by kiedyś pomyślał, że wszczepienie komuś wirusów może go wyleczyć z choroby, a mamy ostatnio na forum informację o jakimś wirusie w zastosowaniu leczenia raka.
Teorie wielu lekarzy, naukowców były wyśmiewane i wiele z nich pewnie zostało zlekceważonych i zapomnianych.
Oczywiście, pewnie sporo tych teorii było nietrafionych.
Gdyby nie odwaga tych wielu lekarzy, aby zrobić coś WBREW MEDYCYNIE, WBREW OGÓLNIE PRZYJĘTYM SPOSOBOM LECZENIA (lub nieleczenia w ogóle), to o wielu metodach leczenia nie dowiedzielibyśmy się w ogóle.
Ciekawe, ile takich możliwych do zastosowania teorii (z powodzeniem) nie zostało wykorzystanych?
Choć słyszy się również, że niektórzy wracają do ponownych badań - ale na to potrzebne są pieniądze i zazwyczaj jeśli badania - to oczekiwanie zysków.
Ja uważam, że powinniśmy mieć więcej POKORY w stosunku do tzw. alternatywnych metod. Wiele osób na tym forum, to osoby związane ze środowiskiem medycznym, dlatego dziwię się, że nie są to osoby OTWARTE.
Jak widać są lekarze, którzy leczą wg wyczytanych procedur, nie wychylając nawet nosa, aby poszukać dla swojego pacjenta czegoś innego nawet w medycynie konwencjonalnej, np. immunologia, psychoonkologia.
Ciekawi mnie, czy chociaż śledzą nowinki medyczne?
Hm, ostatnio usłyszałam zdanie od byłego pacjenta szpitala, że w szpitalach, na oddziale jest 2 lekarzy, którzy... leczą, a reszta... tylko... chodzi. Być może nam się wydaje, że skoro lekarz poświęcił tyle lat życia na studiowanie, to jest to człowiek z powołaniem, który będzie robił wszystko, aby pomóc. Myślę jednak, że - jak w każdym zawodzie - są osoby, które przykładają się do swojej pracy, angażują w nią, jak i takie, które tylko coś "odbębnią" wg ogólnie przyjętych procedur. I nie potrafią się przyznać do swojej niewiedzy, bo zrozumiałabym, gdyby ktoś powiedział, że "moja wiedza się w tym zakresie kończy" albo zaproponowali kontakt z innym lekarzem, np. profesorem, czy też lekarzem w innej klinice. Ale pewnie to wynika z rywalizacji między lekarzami, że rzadko konsultują się ze sobą.
Dlatego ukłon w stronę tych lekarzy, którzy mają pokorę i wiedzą, że nic nie wiedzą oraz mają otwarty umysł. |
Temat: Czy ktoś słyszał o terapii DCA? |
Viola
Odpowiedzi: 23
Wyświetleń: 26602
|
Dział: Wspomaganie konwencjonalnego leczenia onkologicznego Wysłany: 2011-08-31, 13:27 Temat: Czy ktoś słyszał o terapii DCA? |
To ja dodam coś do tych "racjonalnych" teorii.
Ale najpierw jeszcze coś Wam powiem: moje myślenie jest racjonalne. Zawsze myślałam racjonalnie i że coś jest niemożliwe, bo przecież nauka, medycyna itd.
Ale interesują mnie również rzeczy nieracjonalne, niewytłumaczalne.
Zawsze przyglądam się z nieufnością co do różnych cudów, uzdrowień itd.
Być może jesteśmy więźniami własnego "racjonalnego" umysłu - nakładamy sobie (lub ktoś nam nakłada) kaganiec innego myślenia, wolnego myślenia. Tłumaczymy/tłumaczą nam wtedy, że przecież się rozczarujemy, gdy będziemy myśleli nieracjonalnie, że to nieetyczne!
To tak, jak z matką, która nie pozwala dziecku skoczyć z górki, bo przecież zrobi sobie krzywdę.
Ciągłe wmawianie i dziecko uwierzy.
Nasz umysł ciągle jest atakowany różnymi informacjami, a - jak to mówią - "Kłamstwo powtarzane wielokrotnie staje się prawdą" - zaczynamy w to wierzyć.
Boimy się wierzyć, bo boimy się rozczarowania.
Dziecko, które się przewróci i potłucze podczas robienia pierwszych kroków, a jego uwaga nie zostanie odwrócona od tego zdarzenia, a wręcz będzie żałowane, pocieszane - może mieć problemy z chodzeniem, z chodzeniem w miejscu, w którym się przewróciło.
Poniższa historia jest prawdziwa, istnieje człowiek, który nazywa się Morris Goodman.
Najpierw natrafiłam na marnie zrobiony film o tym człowieku.
Po obejrzeniu pomyślałam (racjonalnie): "ładna, ckliwa historyjka ku pokrzepieniu ducha, ale co to ma wspólnego z rzeczywistością".
Wytłuszczenia w tekście - moje.
"Moja historia zaczyna się 10 marca 1981 roku. Ten dzień naprawdę zmienił moje życie. Nigdy go nie zapomnę. Rozbiłem samolot i wylądowałem w szpitalu niemal całkowicie sparaliżowany. Miałem uszkodzony rdzeń kręgowy, złamałem sobie pierwszy i drugi kręg szyjny, doznałem zaniku odruchu przełykania, nie mogłem oddychać. Mogłem tylko mrugać oczami. Oczywiście, lekarze orzekli, że do końca życia będę wegetował jak roślina. Wszystko, co mi pozostało, to mruganie. Takim mnie widzieli, taki obraz dostrzegali, ale dla mnie nie miało znaczenia, co myślą. Najważniejsze było to, co ja myślę. Stworzyłem sobie obraz samego siebie jako osoby znów normalnej, która wychodzi ze szpitala.
Jedyne, co musiałem w szpitalu robić, to wysilać swój umysł, a kiedy się go posiada, można znów poskładać wszystko w całość. Byłem podłączony do respiratora; powiedziano mi, że nigdy nie będę oddychał samodzielnie, ponieważ miałem uszkodzoną przeponę. Ale jakiś głos w moje głowie powtarzał w kółko: „Oddychaj głęboko, oddychaj głęboko", l w końcu mnie odłączyli. Nie umieli wytłumaczyć, jak to się stało- Nie dopuszczałem do umysłu niczego, co odwodziłoby mnie od mojego celu i wizji. Nie mogłem sobie na to pozwolić.
Postawiłem sobie za punkt honoru wyjście ze szpitala o własnych siłach na Boże Narodzenie. I tak się stało. Wyszedłem ze szpitala na własnych nogach. Mówiono mi, że to niemożliwe. To dzień, którego nigdy nie zapomnę.
Jeśli chodzi o ludzi, którzy cierpią gdybym miał podsumować swoje życie i to, co mogą sami zrobić, zamknęłoby się to w sześciu słowach: „Człowiek staje się tym, co myśli"."
Strona Miracle Man, czyli Morrisa Goodmanna: http://www.themiracleman.org |
|
|