1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 2
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Samotność w chorobie
Reszka.78

Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 25936

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2012-02-18, 19:36   Temat: Samotność w chorobie
ana7 napisał/a:
Czy wypada tak po prostu powiedzieć nie chcę o tym rozmawiać?


Oczywiście! Jeśli akurat nie masz na to ochoty, nie czujesz się na siłach to masz prawo tak powiedzieć, a rozmówca ma to uszanować. W końcu jesteś tylko człowiekiem i ma prawo być Ci ciężko i źle z tym wszystkim.

Justysiu, zgadzam się z Tobą, że są osoby, które wręcz kochają prześciganie się w dolegliwościach i licytacjach "komu gorzej" - spotykam się z tym jak tylko korzystam z komunikacji miejskiej i mam (nie)przyjemność znaleźć się blisko osób wiekowych, które choć się nie znają, to rozprawiają o swoich dolegliwościach na cały autobus/tramwaj O.o, ale zdarzają się często osoby, które właśnie wysłuchają i jeszcze podniosą na duchu! Ot choćby taka Żabulka kochana, która choć martwiła się o siebie i swoje zdrowie, to z promiennym uśmiechem, pomagała zdołkowanym :) A to znaczy bardzo bardzo wiele :)
  Temat: Samotność w chorobie
Reszka.78

Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 25936

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2012-02-18, 18:13   Temat: Samotność w chorobie
Samotność w chorobie i niezrozumienie ze strony innych jest dobijające. Moja Mama obecnie zrobiła kilka kroków ze swoją chorobą, na dzień dzisiejszy lekarze mówią, że jest dobrze - mamy nadzieję, że już na dobre i na zawsze, że te kilka kroków to kroki milowe i zostawiła paskudę za sobą, ale wiadomo, że jakieś tam ryzyko zawsze jest. Mamcia próbuje być silna przed wszystkimi znajomymi i rodziną. Śmieje się, żartuje, jak zapytają to twierdzi, że czuje się świetnie. A tylko ja wiem, jak jest. Że wcale nie jest taka super dzielna. Że ma gorsze dni, że popłakuje, że się zamartwia, jest nakręcona tak, że momentami nie panuje nad natłokiem myśli i gubią Jej się wątki, zapomina o różnych rzeczach itd. wiadomo stres potrafi być czasem gorszy od samej choroby. Że ją boli i widzę po Jej twarzy, że myśli czy to nie to złe wgryza się dalej. Ja przeżywam to wraz z Nią, a czasem pewnie bardziej niż Ona. Ganiam Ją po lekarzach, proszę, złoszczę się żeby się leczyła bo - jak mi tutaj wspaniałe Dziewczyny powiedziały - lepiej przesadzić, niż zbagatelizować i zaniedbać. Złości się na mnie o to. Rozumiem Ją doskonale, ale ta moja przesadna troska jest silniejsza ode mnie.
Rodzina jak to rodzina, wiadomo, czasem najlepiej wychodzi się z Nią na zdjęciach, choć rzec muszę, że jeden z Mamci braci dzwoni nawet kilka razy w tygodniu i jego zona też potrafi. Wiemy jednak z Mamcią, że to tymczasowe, bo właśnie zostali dziadkami i zajmą się wnusią. Mamcia żalu nie ma oczywiście. Jest przeszczęśliwa, że jest ciocią-babcią, już chce kupować ciuszki i inne takie :) Drugi brat i jego małżonka. No cóż. Spuszczę na to zasłonę milczenia.
Znajome? Zadzwonią od czasu do czasu, ale raczej milczą. Ma jedną prawdziwą przyjaciółkę z którą może pogadać od serca, wypłakać się na jej ramieniu, poza tym ta przyjaciółka Mamcię rozumie bo sama opiekuje się znajomą, która ma raka płuc z przerzutami do kręgosłupa.
Druga koleżanka (mieszka kilka klatek dalej), jedyne czego w Mamci szuka to sensacji i ona jest chora, a Mamci to nic nie dolega. Jak w zeszłym roku Mamcia się tak już źle czuła, bo miała anemię, to ta koleżanka twierdziła, że Mama to głupia jest, że chce do lekarza, bo przecież nic jej nie jest. Teraz w styczniu była, na kolonoskopii bo ma polipowatość jelit. Powiedziała do Mamci, że ona to jest dopiero chora, a Mama to jest zdrowa i jest głupia, że idzie na wizytę do onkologa, bo jej to niepotrzebne jest. Normalnie miałam ochotę to babsko zagryźć na miejscu!
Ja sama jestem przewrażliwiona na Mamci punkcie, chcę od niej zabrać chorobę, zapewnić bezpieczeństwo, zdrowie i wszystko by nie chorowała więcej. Przy tym należę do osób, które mają potrzebę mówienia o problemach, radzenia się, dowiadywania. Kolejna rzecz to taka, że jestem jedynaczką i singlem, więc nie mam z kim pogadać, wywalić z siebie te emocje i nie mam w nikim wsparcia. Moi znajomi jnie mają ochoty słyszeć o Mamie. Zapytali się raz grzecznościowo, po operacji jak ją przeszła i jakie wyniki histo-pat i wszystko. Temat nie istnieje.
Wiem jedno. Zdrowi nie chcą na te tematy rozmawiać. Więcej zrozumienia jest wśród osób chorych i to wcale nie koniecznie na raka. Wystarczy, że mają jakieś dolegliwości zdrowotne i już inaczej do drugiego człowieka podchodzą.

Uh, ale się rozpisałam. Mam nadzieję, że przynajmniej na temat i zrozumiale, bo mnie moderatornia i admini utłuką ;)

Pozdrawiam serdecznie :)
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group